Wydra mieszka około 300 m od mojego domu. Nigdy jej nie widziałam ale codziennie oznacza swój teren pozostawiając coś nie coś na kamieniu. Czasami słychać takie chlup do wody gdy zblizamy się z Borysem do rzeczki.
Wydra mieszka około 300 m od mojego domu. Nigdy jej nie widziałam ale codziennie oznacza swój teren pozostawiając coś nie coś na kamieniu. Czasami słychać takie chlup do wody gdy zblizamy się z Borysem do rzeczki.
Lipiec 2002
.... Choć była to pierwsza poważna wyprawa w góry jak widać nie można było narzekać na koniec niespodzianek, i jak można się domyśleć właśnie zbliżała się ostatnia. W środku nocy ok godz 3-4, budzło mnie szarpanie za sznurki namiotu i jakieś dziwne odgłosy. Na tyle dziwne że poziom adrenaliny podniósł się dość szybko jak na nowicjusza bieszczadzkiego...pomimo dość rzadkiej miny postanowiłem zobaczyć co się dzieje i co nie daje mi spać. Po cichu wystawiłem oczy zza namiotu i okazało się że na polu namiotowym postanowiły zrobić sobie biwak dzikie konie, zapewne bieszczadzkie hucuły. Co za przeżycie, naprawdę ślicznie wyglądały pasąc się na łące, teraz tylko trzeba było mieć nadzieję że nie postanowią zrobić sobie toru przeszkód z mojego namiotu ani nie będą chciały go zdeptać, slyszałem jednak że mają one łagodny charakter więc nie powinny sprawić problemu...
bieszczadzkagaleria:
www.rudak-galeria.pl
Lista się rozszerza![]()
U nas dochodzą dziki, lisy, kaczka krzyżówka, tchórz, mewa śmieszka, srebrzysta...
Długi
Coś w temacie(Nowiny):
AKTUALNOŚCI
23 lutego 2007 - 5:15
Wola Michowa > Żubr znów psocił
– Musieliśmy wywieźć żubra, bo ciągle wyłamywał sztachety w zagrodzie i szedł do ludzi - mówi Władysław Budzyń, nadleśniczy z Komańczy.
Pubala w zeszłym roku wypuszczono na wolność. Wychowany przez leśników żubr często niepokoił turystów. Zamknięto go w specjalnej zagrodzie w Woli Mchowej.
Miał tam zdziczeć. Co rusz jednak opuszczał zagrodę i wałęsał się po wsi.
– A to gonił dzieciaki na drodze, a to porysował samochód rogami. Jak przyjechał obwoźny zieleniak, to pierwszy ustawił się w kolejce - dodaje nadleśniczy.
drm
Pozdrav
Mądry zwierzak, zachowywał się zgodnie ze swoją naturą. Stawał w kolejce do zieleniaka, a nie do mięsnego. Zamiast ograniczać mu wolność można by było zorganizować zagrodę pokazową. Każdy zwiedzający musiałby przynieść jakiś prezent Pubalowi. Jeden nać pietruszki, drugi buraki, trzeci napój Lift koniecznie jabłkowy itd. Pubal robiłby za małpę w cyrku, byłby szczęśliwy (to ludzie przychodziliby do niego, a nie odwrotnie, dostawałby bez kolejki zieleninę), a ludzie mogliby robic za stado pobratymców.
W dodatku Pubal zachowywał się tak jakby się znał na zegarku i kalendarzu! Kiedy poprzednim razem przyjechała ekipa z NK Pubal zniknął na cały dzień. Znalazł się kilka minut po 16-tej, wtedy jednak ekipa odmówiła zatrzymania, widocznie mniemając że skoro pracują do 16-tej, zatrzymanie Pubala po tej godzinie byłoby nielegalne. Ulubionym dniem pobytu w WM była niedziela pod miejscowym kościołem. Za pozowanie do zdjęć dostawał wtedy najrozmaitsze smakołyki.Rzeczywiście był trochę niedelikatny ale nie ze złej woli, chciał się po prostu bawić! Co do zagrody adaptacyjnej to jej zabezpieczenie jest fatalne. Nic tam specjalnie nie trzeba wyłamywać żeby sę z niej wydostać. Dodatkowo Pubala należałoby uzbroić w kije od szczotki bo na Mikowie i Smolniku pokazały się wilki. Na razie standardowo zjadają bezpańskie (pańskie też) psy, ale kto wie? W każdym razie szkoda Pubala!
"Człowiek, narodzony z niewiasty, dni krótkich jest i pełen kłopotu" Hi 14.2
Istotnie, "dzikie" niezwykle spotkania z omal udomowionym żubremmm. Jeśli idzie o napotkane przez chrisa - "Bieszczadnika" "dzikości" : wielki omszały kamień w masywie Hyrlatej, przypominający misia. Przypominający misia w postawie pionowej, ale tylko o zmroku, pień gnijącego buka na Łopienniku czy Horodku (już nie pamiętam). Syn leśnika z ... umykający rankiem do lasu (z wrzaskiem niemożebnym) i pościg za wspomnianym matki, ojca i rodzeństwa, w galowych strojach, po błotku, przed obrządkiem komunii . Zaskroniec łapany przez ch. dla córki, po doczytaniu - żmija zygzakowata w wersji black. "Zakapior", którego wzięła wyobraźnia ch. za dzika, chaszczujący za spadami, od którego ch. dostałby po pysku za zbyt nachalne / zaniżające cenę negocjacje, związane z ewentualnym nabyciem tychże spadów. Tajemne światła, wzięte przez ch. po nocy za świetliki, UFO (hmmm, moc słowackiego rumu),potem za SG (no ale oni ze światłem...), potem za zwykłych turystów, wracających na ostatnich nogach ze słowackiej strony (zmyliły mnie i nie tylko mnie latarki na głowach ;-). Ot i całe dzikie spotkania
. O kojocie bieszczadzkim wspomniałem w innym miejscu forum. No i meszki po nocach
. Pozdro.
Pubal "wyprowadził" sie z Bieszczadu. Będę miał do niego bliżej....
http://www.odkryjbieszczady.pl/index...osci.htm#pubal
Pozdrawiam
bertrand236
te żubronie kojarzą mi się z latami 70-ymi.
Mnie się kojarzą z Miczurinem Iwanem Włodymirowiczem i tego typu pomysłami! Szkoda Pubala! Wogóle problem synantropii niektórych zwierząt to problem narastający. Pubalowi, nieświadomie zrobiono krzywdę a przyrodzie szkodę.Status Pubala powinien być:wolny i dziki mieszkaniec Bieszczadu!
"Człowiek, narodzony z niewiasty, dni krótkich jest i pełen kłopotu" Hi 14.2
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki