Ja tam od lat łażę po Puszczy Kampinoskiej i każde spotkanie z łosiem nadal nie jest dla mnie normalne :P Jakoś nie moge się przyzwyczaić![]()
że są takie wielkie i brązowe :D Miśków najapiłem się w Tatrach - wystarczy mi na troszkę, ale wilcy to dla mnie jednak rzadkość, a nawet, gdybym codziennie jednego ze swojego podwórka wyganiał, to i tak pewnie bym czuł zawsze to samo - radość, że są ;>
A co do żubrów - kiedyś w P. Białowieszczańskiej spotkałem te stwory. Spore stado, wielki drągal taki je prowadził, nadęty niczym pasza. Wyczuł mnie, fuknął i ruszył wolno w moją stronę. Oczywiście szybko się oddaliłem, a wtedy żubr obejrzał się na stadko, znów fuknął i po chwili stadko otoczyło paśnik, do którego zagrodziłem im drogę :D I one i ja poruszaliśmy się wolno. Spokój tej sceny był jednak pozorny, bo 'stary' co i rusz zerkał w moim kierunku i pofukiwał, ale że się nie zbliżałem, to poprzestał na tym. Utrzymywał mnie w niewielkiej odległości - może 50, a może nawet nieco mniej meterków. Gdy już się napatrzyłem, a one najadły, to sobie poszły, a ja sobie przypomniałem, że mam w garści 'Zenita'




Odpowiedz z cytatem
Zakładki