Nie jest moim zamiarem rozpalać na nowy dyskusji. Chciałem tylko odnotować fakt, że większość artystów (poetów, pisarzy, reżyserów, malarzy....) była uzależniona czy od alkoholu czy narkotyków czy seksu czy wszystkiego na raz. Duża część ludzi też jest uzależniona od tych rzeczy jednocześnie nie tworząc niczego " jedynie" idąc przez niełatwe życie. Nie nam oceniać innych ludzi bo nie wiemy co ich pchnęło w piekło uzależnień, nie znamy ich wrażliwości, siły psychicznej, nie wiemy co przeżyli, może nikt im w odpowiednim czasie nie pomógł. Czy ktoś kto stracił rodzinę i został kloszardem warty jest opisywanie jako "obrzydliwy człowiek" bo śmierdzi i śpi zasikany? Dlatego z jednej strony uważam, ze historię ludzi trzeba pisać bez lukru, z drugiej trzeba mieć chociaż odrobinę człowieczeństwa w sobie i nie określać ludzi przy pomocy takich przymiotników. Oczywiście nie dotyczy to masowych zbrodniarzy jak Hitler, Stali,Pol Pot, Che, różni pułkownicy reżimów południowo-amerykańskich. Jednak to zupełnie inna kategoria ludzi - tak na marginesie większość z nich była abstynentami i wegetarianami. Co nie świadczy w żaden sposób, że abstynenci są "obrzydliwi", tak samo jak alkoholicy nie są "obrzydliwi" Pewne czyny ludzi mogą być złe, inne piękne. Piszmy historię ludzi bez lukrowania ale nie widźmy w nich tylko rzeczy złych i nie filtrujmy ich historii przez pryzmat tego jaki styl życia lubimy lub jakiego nie znosimy.
Ja byłem w swoim życiu na skraju alkoholizmu (imponował mi Rafał Wojaczek i taki styl życia) i jedynie rodzina i Wiara pozwoliła mi ostatecznie nie skręcić w tą drogę donikąd, może pan Jędrek nie miał nikogo/niczego? A może i tak by mu nie pomogło. Życie ludzkie jest fascynujące bo każdy a z nas czyni i dobro i zło. A jeżeli ktoś jeszcze potrafi swoim życiem zainteresować innych tworząc to tylko plus.