Pokaż wyniki od 1 do 10 z 27

Wątek: o zawracaniu i nie tylko...

Widok wątkowy

  1. #1
    Botak Roku 2016 Awatar asia999
    Na forum od
    11.2008
    Rodem z
    jakieś 73 cm od Tarnicy ... w skali 1:1.000.000
    Postów
    1,688

    Domyślnie o zawracaniu i nie tylko...

    To nie tak, że znam się na poezji, o nie…właściwie nie znam się wcale i nie szukam jej specjalnie, mogę nawet powiedzieć, ze bez poezji można żyć...ale lubię ten stan zaskoczenia kiedy poezja znajduje mnie sama…
    Czasami jest to spotkanie meczące – jak z kimś skropionym duszącymi perfumami…niby ładne ale na dłuższą metę powodujące ból głowy, czasami spotkanie nudne – kiedy po pierwszych czterech wersach nie chce się czytać dalej, czasami jest to spotkanie po latach – kiedy te same strofy czytane kiedyś wydają się inaczej brzmieć dzisiaj, czasami jest to spotkanie nawet kłopotliwe – kiedy trzeba troszkę wykrzesać z siebie ochów i achów, żeby kogoś nie urazić…
    A czasami jest po prostu tak, że to nie ja czytam poezję ale poezja czyta mnie…i takie spotkania lubię najbardziej...

    Kiedy więc w pewien sobotni majowy wieczór bieszczadzki, podczas spotkania miłośników tego pięknego skrawka ziemi, z rąk samej Autorki przywędrował do mnie tomik zaprzężony w niebieską trójkę konną, chyba już wiedziałam, jakiego to będzie rodzaju spotkanie…

    Przed snem zdążyłam jeszcze tylko otworzyć książeczkę i uśmiechnąć się jeszcze raz do WUKI – tym razem spoglądającej spod dedykacji i przytulonej do pnia drzewa – pewnie bieszczadzkiego…

    Niedzielny poranek – jakby wczuwając się w dołujące mnie myśli o nieuchronnym wyjeździe – zaszumiał deszczem za oknem…była 5.30 a perspektywa wstania i rozpoczęcia pakowania powodowała natychmiastowy opór ciała i umysłu…przez chwilę opór dał rezultat więc leżąc i słuchając szumiącego deszczu oglądałam pod powiekami kolorowy film z tych sześciu dni w Bieszczadach, kombinując przy okazji co tu zrobić, żeby nie wyjeżdżać...opór w końcu został jednak złamany przez wrednego stratega zwanego rozsądkiem, który kazał natychmiast wstać…
    Wstałam więc i chcąc bezpowrotnie oddalić od siebie pokusę zagrzebania się ponownie w ciepłej pościeli podeszłam do okna…zieloność majowa skapywała deszczem a góry naokolne schowały się gdzieś w szarościach…mogłabym tak stać i patrzeć na to bez końca…przypomniałam sobie o niebieskich konikach śpiących na szafce i biorąc tomik do ręki zbudziłam je szelestem kartek…otworzyło się samo – tam gdzie widocznie właśnie wtedy miało się otworzyć…

    Za cugle trzeba złapać czas,
    Do tyłu mu wykręcić głowę.
    Zawrócić, żeby jeszcze raz
    Do szczęścia znaleźć swą podkowę.
    (…)

    Czytałam dalej a właściwie czytało się samo…

    (…)
    Rozwianą grzywę chwycić w dłonie
    I choć się spadło już nie raz,
    Spróbować – jak spłoszone konie
    - zatrzymać ten pędzący czas.

    Popasów kilka wstecz…

    No i na koniec, małorozsądkowo, zwyczajnie po babsku się popłakałam…Taki był właśnie początek mojej podróży niebieskokonnym zaprzęgiem...
    Załączone obrazki Załączone obrazki
    Ostatnio edytowane przez Marcowy ; 30-05-2010 o 17:56

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Odpowiedzi: 9
    Ostatni post / autor: 12-08-2010, 01:37
  2. Do studentow i nie tylko;)))
    Przez colett w dziale Dyskusje o Bieszczadach
    Odpowiedzi: 34
    Ostatni post / autor: 24-03-2009, 20:23
  3. Xantis 2 i nie tylko
    Przez Barszczyk w dziale Oftopik
    Odpowiedzi: 18
    Ostatni post / autor: 28-07-2004, 00:05
  4. Do opolan i nie tylko.
    Przez Stały Bywalec w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 7
    Ostatni post / autor: 20-09-2003, 00:08

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •