No proszę, a ja wierzyłem do tej pory góralowi spod Zakopanego i jego metodzie – zdjąć spodnie i donośne PIIIIP (czyt. oddalić się szybkim krokiem). Misio (albo misiowa) będą się ślizgać po wiadomych śladach i nie rozwiną odpowiedniej prędkości pościgowej.
Z powyżej podanego sposobu nie korzystałem (i niech tak pozostanie), także trudno ocenić mi jego przydatność w terenie.
A tak na poważnie, to cytowane przez Admina właściwe zasady postępowania są cenne i znać je na pewno warto – szczególnie chyba ta, że „nie uciekać”.
Nie wiem jednak czy jest to takie proste, bo wspomniana „metoda góralska” wydaje mi się bardziej naturalna i odruchowa (nawet bez zdejmowania spodni...).
Zakładki