Patrząc na zdjęcie Kapliczki, dochodzę do wniosku, że jakoś zaczyna ona tracić ten urzekający klimat, który tworzyło wnętrze wypełnione ciepłem palących sie świec. Nie wiem jak jest teraz, ale te świece (i zapałki) były zawsze zatknięte pod daszkiem.
Jeśli wędrowiec przybył bez "zaopatrzenia", mógł sięgnąć po nie i zapalić na intencję szczęśliwego powrotu. Drobniaki, które wrzucało sie do wnętrza, były potem (przez p.Marysię) zamieniane na kolejne świece.Teraz środek Kapliczki jakoś opustoszał, za to fronton przypomina odpustowy kram. Wiem, ze najważniejsza jest Jej moc sprawcza w kwestii szczęśliwego powrotu do domu, ale znów coś zanika, odchodzi, ulega zmianie.



Odpowiedz z cytatem
Zakładki