Ciężko by mi było opanować gniew jeśli jakiś rowerzysta postawiłby mi takie "ultimatum": z drogi! hehehhe (później pewnie bym nie wyrobił z podziwu dla takiego cyklisty). Z punktu widzenia rowerzysty- no tyle czasu drałowania pod górkę, to choć w dół się rozbujał na swojej maszynie. Jak by nie patrzeć ta druga strona nie ma racji hihihi
A propos rowerzystów. W maju br złaziłem sobie z Łopiennika. Tak ot na dziko. I niedaleko mnie przejechał jakiś jegomość na rowerze. No na bank nie jechał szlakiem, z pewnością też jego droga hamowania była dłuższa niż najbardziej wymagającego samolotu. Prawdziwa Przygoda? Z pewnością tak! Ale czy Bieszczadzka?
Zakładki