Pobyt w Bieszczadach to kontakt z tym co piękne, ale również może być chwilą refleksji.
Te refleksje nie opuszczały mnie w czasie ostatniego wyjazdu.
Połowa października przebija się na każdym kroku barwami jesieni. Z grupą ludzi którzy już wielokrotnie byli w Bieszczadach podążyliśmy
na początkowy punkt za który obrałem Komańczę.
Dlaczego tam ?
Otóż moi znajomi , którzy jak wspomniałem już wielokrotnie bywali to jednak zawsze poruszali się po obszarze zamkniętym symbolicznymi
nazwami Wetliny i Ustrzyk Górnych.
Oczywiście połoniny, Tarnica i schronisko u Lutka - to wszystko zostało zaliczone.
Tym razem chciałem im pokazać że Bieszczady to dużo więcej.
Tak więc zaczęło się od górnego penetrowania doliny Jawornika.
Poniżej bazy mieliśmy okazję spotkać miejscowych ludzi przygotowujących
otoczenie kaplicy (greckiej) przed niedzielnym świętem na które miało zjechać ponoć pół Lublina, (wszakże to tu najpiękniej gra orkiestra świętego Mikołaja)
Wieczorny spacer po Komańczy to oczywiście oglądanie spalonej cerkwii , która o dziwo od czasu gdy spłonęła znacznie zyskała na atrakcyjności.
Co chwila zatrzymywał się kolejny samochód i wypuszczał ze swego wnętrza kolejnych ludzi ciekawych tego - czego już nie ma.
Takiego ruchu turystycznego ta cerkiew nigdy nie doświadczyła gdy była.
Tak już jest , że nieszczęścia są bardziej medialne i pociągające niż zwykłe piękno.
Ale wróćmy do rzeczy.
Wędrówka bieszczadzka.
Sobotni ranek przeciągnął się. Ruszamy wreszcie na szlak. Główny i w dodatku czerwony prowadzi nas na wschód w stronę Jeziorek Duszatyńskich.
A właściwie to miał zamiar nas doprowadzić. Schodząc z pierwszego grzbietu w dolinę Osławy otrzymuję telefon że reszta grupy nie jest
w stanie wyjść na ten grzbiet i zdecydowali się wrócić.
Tak więc okazało się że wczorajsze wieczorne zmagania w barze u Wandy wygrały już z pierwszym dzisiejszym podejściem pod górę.
Wtedy po raz pierwszy nasunęła mi się myśl : Jak to jest ?
Na czym polega prawdziwa przygoda w Bieszczadzie ?
A może to właśnie o to chodzi ?
Wyluzować ?
balangować ?
pełen relaks
i zapomnieć o doskwierającej codzienności ?
Góry przecież będą stały dalej i niekonicznie trzeba po nich chodzić.Wystarczy być.
c.d.n.
Dołożę obrazki.
Zakładki