Strona 3 z 7 PierwszyPierwszy 1 2 3 4 5 6 7 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 21 do 30 z 63

Wątek: Ambicja poskromiona

  1. #21
    Bieszczadnik
    Forumowicz Roku 2008
    Awatar Derty
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    z lasu
    Postów
    1,852

    Domyślnie Odp: Ambicja poskromiona

    Hej:)
    Dzięki. Konkurujesz z Marcowym bez zarzutu:)
    Rano robimy nic. Lubimy to robić (Z Bertranda, 2011)

    właśnie, wziąłby człowiek amunicję
    eksportową śliwowicję
    drzwi opatrzyłby w inskrypcję:
    "przedsięwzięto ekspedycję" (MamciaDwaChmiele,2012)

  2. #22
    Bieszczadnik Awatar deszcz1
    Na forum od
    08.2006
    Rodem z
    Łódź
    Postów
    86

    Domyślnie Odp: Ambicja poskromiona

    15 października

    Obudziłem się pierwszy.Starałem zachowywać sie cicho ale znacie te skrzypiące podłogi i szeleszczące części wyposażenia.Każdy dźwięk, w takich chwilach, urasta do rozmiarów gromu.W sumie udało mi się nie zerwać na nogi całego schroniska.Poszedłem do kuchni; miałem jednak pożytek z gazety zakupionej w piątek :dołączono do niej próbki kawy, a moja już się skończyła.
    Uzbrojony w parujący kubek i papierosa podreptałem na zewnątrz.Poranek wydawał się niczym szczególnym nie wyróżniać; zimno, wilgotno i mgliście,a jednak po raz pierwszy odkąd się zjawiłem, niebo było szare, ani śladu radosnego błękitu, który witał mnie codzień.
    Może się wyklaruje- bredziłem.
    Gdy wróciłem do pokoju,pozostali byli już w rozmaitych stadiach przebudzenia.Spakowałem się, pożegnałem i ruszyłem w stronę Ustrzyk.Wcale mi się ta wędrówka asfaltem nie podobała, chciałem też zaoszczędzić na czasie, gorliwie więc machałem łapą gdy tylko dźwięk jakiś sygnalizował zbliżający się pojazd.Dość szybko znalazł się dobryczłowiek, który podrzucił mnie do krzyżówki w UG.Dopiero na tej drodze widać do czego służy w samochodzie kierownica; ileż ten gość się nakręcił by ominąć dziury w nawierzchni.Deszcz meteorów, czy nalot dywanowy?
    W Ustrzykach zakwaterowałem się przed sklepem i pogrążyłem w rozważaniach; w którą udać się stronę.Myślałem o Berehach, stamtąd mógłbym dotrzeć do Nasicznego i może na Dwernik Kamień, a nawet i do Krywego.Gdybym dalej tak spędzał czas; miałbym problem z dotarciem przed zmierzchem do Kremenarosa.Na szczęście, z kontemplacji mapy wyrwało mnie pytanie:Podrzucić cię gdzieś?- to kolega pana hrabiego zaiteresował się, w drodze ze sklepu do auta, losem pogubionego wagabundy.Nie spytałem dokąd jadą.I słusznie ; droga sama powiedzie.Zapakowałem się do smochodu z myślą: byle do przodu.Okazało się,że do Chmielu.Powoli w otumanionym mgłami, bo przcież nie nalewką , umyśle krystalizował się cel; Krywe.
    W Chmielu właśnie zbliżał się czas mszy, przed cerkiew, z wolna schodzili ludzie, pierwsza była starsza kobieta z którą wymieniłem standardowe pozdrowienia: źle się dzieje, kiedyś było lepiej.Odpuściłem sobie mszę i cerkiew, obfotografowaną zresztą w czerwcu,Ruszyłem do Zatwarnicy.
    J znów szczęście mi sprzyjało.W samochodzie: dziewczyna i facet,nie do końca zdecydowani co chcą zobaczyć, w dodatku zdawali się być bardzo przywiązani do środka lokomocji, nie mieli też najlepszej mapy(jakaś samochodowa).Pytali o radę.Ogromnie dowartościowany- nie chcąc ich z autkiem na zbyt długo rozdzielać, zasugerowałem, nieco może monotematycznie, wodospad na Hylatym, a w dalszej kolejności, na Hulskim.Zdaje się, że z rady skorzystali, bo dużo później i dużo dalej, znajoma blacha błysnęła mi wśród drzew.
    Tam gdzie dotarłem, sklep zastałem zamknięty ale jak na idealnego klienta przystało, to co chciałem kupić miałem ze sobą.Do ideału brakowało tylko, żebym zapłacił.Wypiłem więc piwo pod wiatą,podziwiając przy tym oryginalne naścienne rysunki.Zastanawiały mnie, ich, że się tak wyrażę: indiańskie treści.
    Widziałem kiedyś taki film o wojnie wietnamskiej; w dżungli amerykański patrol pada ofiarą ataku jakiegoś tubylczego plemienia,które miast tradycyjnie grzać z "kałaszy", używa łuków.Jeden z żołnierzy, gapiąc się na strzałę wbitą w pień ,ni to zaskoczony, ni przerażony, rzuca - Indianie!!!
    Strasznie mnie to ubawiło.Teraz ja rozdziawiałem, ze zdziwieniem, gębę, miała mi szczęka jeszcze niżej opaść.
    CD Dziś
    Załączone obrazki Załączone obrazki
    Ostatnio edytowane przez deszcz1 ; 31-10-2006 o 16:25
    Pozdrawiam
    Слава Польщi та Українi!

  3. #23
    lucyna
    Guest

    Domyślnie Odp: Ambicja poskromiona

    Nie wolno tak postępować. To kwalifikuje się jako perfidne znęcanie się nad czytelnikami. Później też coś. Ja chcę już.

  4. #24
    Bieszczadnik Awatar deszcz1
    Na forum od
    08.2006
    Rodem z
    Łódź
    Postów
    86

    Domyślnie Odp: Ambicja poskromiona

    Robi się.Ja tylko chwilkę; na papierosa.

    CD

    Poszedłem znaną mi, z czerwca,drogą, w końcu uznałem jednak, że dość wygodnictwa i zszedłem ku potokowi.Przkroczyłem go po zwalonym pniu; bardziej z przekory niż konieczności, znów zanużyłem się w zarośla i stanąłem jak wtyty... .
    Celowo pomijałem, przed chwilą, szczegóły przebytej trasy.Wielu z Was , wie zapewne co ujrzałem.Ja natomiast nie jestem pewien, czy ujawniać lokalizacje gościa , który najwyraźniej trochę stroni od ludzi.Niech, więc tak pozostanie.
    Wśód drzew i krzków stało przede mną tipi.Tak sie składa, że nie jest mi obca ta konstrukcja, zdażyło mi się bowiem, w nieco już zamierzchłych czasach, uczestniczyć w zlotach Polskiego Ruchu Przyjaciół Indian i generalnie uznać można, że znam się tochę na rzeczy.
    Powinienem napisa coś w konwencji indiańskich powieści; jak to zacząłem sie skradać, najlepiej pod wiatr.Nic z tego.Jakkolwiek nieco osłupiały, ruszyłem tratując suche gałęzie, szeleszcząc i chyba nawet pochrząkując.Jeśli tam ktoś jest - zwieje, w przekonaniu, że zaatakowało go stado żubrów - pomyślałem i nieco stonowałem fonię.Próżny trud.W tipi nie było nikogo.Klapa odsłonięta, "uszy" też, jakoś nieskoro było mi zagłądać do wnętrza; w końcu to czyjś dom.Przysiadłem więc na jakimś pniu, starjąc się zachowywać na tyle głośno , na ile uchodzi to człowiekowi w lesie.Postanowiłem poczekać na gospodarza.I tu koolejna dygresja.W Małym Wielkim Człowieku(książce, nie filmie jest) jest scena , gdy młody bohater trafia po raz pierwszy wśród Czejenów i w myślach komentuje to, mniej więcej, tak:W porządku - Zobaczyłem Wasz śmietnik, teraz pokażcie mi obóz.
    To nie jest żaden przytyk wobec mieszkańca tipi, takie są pio prostu zasady rządzące tego typu miejscami zamieszkania.Próbowaliście kiedyś znaleźć coś we własnym namiocie?Zresztą wrażenie nieładu, dotyczyło tylko najbliższej okolicy domostwa.Po tygodniu od przeprowadzki, nie byłoby po nim prawie śladu.Byle "turysta" pozostawia po sobie więcej po kwadransie popasu.
    Gospodarz nie zjawił się, a w każdym razie nie ujawnił.Pozostawiłem mu numer czasopisma "indianistycznego", które zabrałem ze sobą do poczytania(lekkie i ciekawe,prócz tego miałem jeszcze Wzory Kultury i Legendy Bieszczadzkie - to rzuca nowe światło na kwestię plecaka)Jakkolwiek w PRPI od lat już nie działam to etnologia, ze szczególnym uwzględnieniem indian pozostała moją pasją, stąd teeż sięgam niekiedy po takie publikacje.
    Czekało mnie jeszcze tylko małe podejście, niby drobiazg,a jednak... .
    Niecierpliwie i co tu gadać; nie bez trudu, wspinałem się po trawiastym zboczu, gdzieś tam na górze czekał na mnie znajomy widok.
    Krywe nie było spowite mgłami, raczej nimi otoczone, troszkę zamazane, jakby nierzeczywiste; dolina stanowiła odrębny świat: grzbiety Otrytu we mgle, Wierszek, Magurka, Stoły i Tworylczyk we mgle, wiosną z tego samego miejsca widziałem na południu Smerek( i potem ze Smereka To Miejsce), a na północnym zachodzie drogę ze Studennego do Terki, teraz nie było tam nic.Świat przestał istnieć, a mnie wcale źle z tym nie było.Znajoma okolica dawała poczucie bezpieczeństwa i spokoju, góry i mgły odcięły mnie od zgiełku i pośpiechu, których jeszcze rano byłem świadkiem.
    Przez chwilę rozważałem marsz przez Tworylne do Rajskiego ale postanowiłem dać sobie spokój.Chciałem się trochę powłóczyć tu na miejscu.
    Nie dziś to jutro.
    Załączone obrazki Załączone obrazki
    Pozdrawiam
    Слава Польщi та Українi!

  5. #25
    lucyna
    Guest

    Domyślnie Odp: Ambicja poskromiona

    Dziękuję i ... czekam.

  6. #26
    Bieszczadnik Awatar joorg
    Na forum od
    01.2005
    Rodem z
    Krosno
    Postów
    2,335

    Domyślnie Odp: Ambicja poskromiona

    Nic nie mówię, tylko z zainteresowaniem czytam (obydwie relacje) - a kilka dni temu też sobie tak pomyślałem jak Derty...,

    Cytat Zamieszczone przez Derty Zobacz posta
    Hej:)
    Dzięki. Konkurujesz z Marcowym bez zarzutu:)
    obydwie relacje są w "oryginalny" , zabawny i interesujący sposób pisane.Dzięki
    "dosyć często rozważam co jest warte me życie?...tam na dole zostało wszystko to co cię męczy ,patrząc z góry w około - świat wydaje się lepszy.."
    Pozdrawiam Janusz

  7. #27
    Bieszczadnik Awatar deszcz1
    Na forum od
    08.2006
    Rodem z
    Łódź
    Postów
    86

    Domyślnie Odp: Ambicja poskromiona

    Powoli zszedłem do Tosi( przepraszam za poufałość)
    Szczerze mówiąc dotąd tam nie byłem; w czerwcu, wszystkie zabudowania na Krywem, ominąłem szerokim łukiem.
    Niewielki, otoczony ogrodem domek przyjął mnie psim ujadaniem, zapukałem i nie otrzymawszy odpowiedzi wszedłem do środka.Zjawił sie pan, który oświadczył, że nocleg i owszem wchodzi w grę ale załatwić mam to z jego żoną, w tej chwili nieobecną; pozwolił mi się rozgościć, wskazał czjnik, kawę i zniknął.Usiadłem z kawą na ławce przed domem i grzecznie czekałem na gospodynię.Wkrótce zajechała, z samochodu wyciągnęła jakieś siatki z zakupami.
    - Może pomogę- wyrwałem się.
    Mój entuzjazm szybko zgasł;- Nie trzeba-odparowała.
    Cóż, nie oczekuję,że wszędzie witać mnie będzie orkiestra i kwiaty, a każdy ma prawo mieć gorszy dzień i dawać temu wyraz.Powiem więcej; uznaję prawo każdego do znielubienia mnie od pierwszego wejrzenia, zwłaszcza,że moja gęba i na codzień nie najpiękniejsza, teraz okolona, po prostu, brodą, nie wzbudzała zaufania; myślę, że wydawała się wręcz należeć do bandyty.
    Piszę o tym tyle, bo jakiś kontrast stanowiło dla mnie piękno miejsca i nieprzystępność gospodyni.I wierzcie mi nie chodzi o to, że była niemiła, bo nie była.
    Ano trudno.Przy okazji; czy ja tych państwa nie oszukałem?
    Spytałem czy moglibyśmy się od razu rozliczyć.
    -Proszę zostawić na stole 10 zł- usłyszałem,a moja "rozmówczyni" zniknęła za drzwiami.Nie będąc pewien, czy aby dobrze usłyszałem postanowiłem spytać jeszcze raz; nieśmiało zpukałem.Z miną kretyna próbowałem wyjaśnić :- Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem...
    - 10 zł na stole-
    Drzwi się zamknęły.Rany Boskie, taniej było już tylko na przystanku w Zatwarnicy.
    Mając w pamięci spojrzenie towarzyszące mi w tej wymianie zdań musiałem wykrzesać z siebie całe pokłady odwagi by zaoukać jeszcze raz i poprosić o przedłużacz.
    Nie ruszyłem wprost do cerkwi; poszedłem najpierw na brzeg rzeki.Stanąlem na niewysokiej skarpie w miejscu gdzie strumień wpada do Sanu, zacząłem pstrykać zdjecia, gapić się, płoszyć jelenie, pstrykać zdjęcia.Zszedłem na dół zanużyć dłoń w wodzie, chyba każdy ma taki odruch.
    Powędrowałem w stronę przeciwną, znów niecierpliwie przebierałem nogami,
    spiesząc na spotkanie z przyjaciółką.
    Co tu dużo pisać.Mógłbym jej powiedzieć: Cześć, nić się nie zmieniłaś.Może tylko ta fryzura.Zmieniłaś kolor?Naprawdę tylko łaziłem wokół murów, dotykałem ich,myślałem o tych wszystkich ludziach- nie żadnych zjawach przeszłości- ludziach, którzy tu się kochali, żenili się, umierali, robili świństwa i spowiadali z nich. Jak tu musiało by gwarnie i jak swojsko.Na zdjęciach jestem jednak tylko ja ,żadnych cieni, a może... .
    Wróciłem nad San, tym razem w innym miejscu, zdaje się,że przy brodzie.Postalem na kamieniach, próbowałem wyżyć się artystycznie fotografując min. liście we wodzie.Ja to widziałem, aparat nie. Cóż za nieczułe urządzenie.
    Powoli trzeba było zmierzać na spoczynek.Mrzyło i robiło sie ciemniej i ciemniej, co nie znaczy,że ciemno.Mninąłem bazę AM, byli tam ponoć studenci ale jacyś tacy nieżywi.Ufam,że tylko metaforycznie.
    Szybko zjadłem i położyłem się ale usnąć długo nie mogłem.To był właściwie ostatni dzień tej wyprawy.
    Załączone obrazki Załączone obrazki
    Ostatnio edytowane przez deszcz1 ; 31-10-2006 o 18:26
    Pozdrawiam
    Слава Польщi та Українi!

  8. #28
    Bieszczadnik
    Na forum od
    07.2006
    Postów
    37

    Domyślnie Odp: Ambicja poskromiona

    Cytat Zamieszczone przez deszcz1 Zobacz posta
    Spytałem czy moglibyśmy się od razu rozliczyć.
    -Proszę zostawić na stole 10 zł- usłyszałem,a moja "rozmówczyni" zniknęła za drzwiami.Nie będąc pewien, czy aby dobrze usłyszałem postanowiłem spytać jeszcze raz; nieśmiało zpukałem.Z miną kretyna próbowałem wyjaśnić :- Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem...

    - 10 zł na stole-
    Drzwi się zamknęły.Rany Boskie, taniej było już tylko na przystanku w Zatwarnicy.
    Również przebywałem na terenie Krywego, lecz na wakacjach. Spotkanie z panią Majsterek wspominam bardzo dobrze i nadal w głębi duszy dziękuję Jej za udzieloną pomoc.
    A było to tak:
    Nad Rylim dopadło nas (mnie i moich współtowarzyszy) załamanie pogody, a mianowicie grad. Gdy przyspieszyliśmy kroku by czym prędzej zejść do dolinki, ujrzeliśmy nadjeżdżający biały samochód i jak się później okazało kierowcą była właśnie pani Majsterek. Zaproponowała nam abyśmy schronili się w pobliskim domku letniskowym i tak też uczyniliśmy. Wkrótce grad przestał "bić" ,ale nadal za oknem było słychać trzaski błyskawic wraz z ulewą , więc postanowiliśmy poczekać do jutra by pogoda się poprawiła. Nazajutrz (trochę się obijając) postanowiliśmy ruszyć dalej do Rajskiego , jednakże wcześniej chcieliśmy się „rozliczyć” za udzielony nam nocleg. Lecz obawialiśmy się, że cena jaką będziemy musieli zapłacić będzie spora i mocno nadweręży nasze fundusze.
    Myliliśmy się. Pani Majsterek nie żądała żadnych pieniędzy za nocleg, jedynie życzyła nam powodzenia w dalszej drodze. Postanowiliśmy się jakoś zrehabilitować za nocleg i pomóc Jej choćby w jakiś pracach przy gospodarstwie. Zgodziła się abyśmy skosili kosami część łąki. I tak też z uśmiechem uczyniliśmy.
    pozdrawiam Piotrek

  9. #29
    Botak Roku 2017 Awatar długi
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    Sopot
    Postów
    2,347

    Domyślnie Odp: Ambicja poskromiona

    Cała Tosia. Jak pierwszy raz zawitałem do Krywego zrugała mnie, że głaszczę Obywatela. Ale pod czasami ujawnianą szorstkością serce złote. Może to nienajlepsze usposobienie przy prowadzeniu agroturystyki... Ala ja Ją lubię i darzę dużą serdecznością.
    Dziękuję za piękną relację i zdjęcia. To moje ukochane miejsca.
    Jak bobry obok Tosinej obory? podniosły tamę?
    Długi

  10. #30
    Bieszczadnik Awatar deszcz1
    Na forum od
    08.2006
    Rodem z
    Łódź
    Postów
    86

    Domyślnie Odp: Ambicja poskromiona

    Co do bobrów.Wybacz ale nie wiem; ich nie odwiedziłem.Może dlatego, że nie
    wiedziałem, że tam są.Jedyne moje znajome bobry, to te z Tworylnego.
    Ja na ich miejscu, czułbym się świetnie.

    16 października

    Miło było ale...,czas wracać.Kasa się kończy, tęskniący bliscy(Najbliższa) ślą smsy.Ciężko,oj ciężko się rozstać.Lepiej takich chwil nie przciągać.
    Zerwałem się o 5; kawa,papieros na schodkach przed domem.
    No, ten ranek był już zupełnie niepodobny do innych.Pada.Wieje.
    Nie miałem pojęcia jaki dystans czasowy dzieli mnie od przystanku PKS.
    Poprzednim razem,zaraz po wyjściu na drogę załapałem się na samochód z drewnem, teraz idąc tutaj skróciłem drogę przez chaszcze.
    Obawiałem się, że idąc drogą padnę ofiarą syndromu wijącego się asfaltu( zupełnie stracę poczucie czsu i odległości)- o ile można w tym wypadku mówić o asfalcie.Postanowiłem wrócić więc tak jak przyszedłem.
    Ubrałem się jak na Spitsbergen - takie wrażenie zrobiła na mnie wizyta na dworze.Zostawiłem na stoliku dychę,popatrzyłem na przytulne wnętrze jeszcze raz i wyruszyłem.Jak dotarłem na szczyt Rylego,pora była najwyższa by się rozebrać; lało się ze mnie strumieniami; nie deszcz lecz pot -
    po raz kolejny zabłysnąłem.Z dołu, ze skraju lasu dobiegały mnie przejmujące krzyki jakiegoś ptactwa.Pomyślałem, że nie tylko mnie jest smutno.
    Dość ponuro prezentowała sie okolica; smagana wiatrem i momentami wręcz strugami deszczu, mgła postrzępiona snuła się wśród niewyraźnych kształtów.
    Autobus miałem o 8.20 ; wyszedłem po 6.Nie sposób było nie zdążyć więc zdążyłem.Trochę żałowałem, że odrzuciłem myśl o pójściu przez Tworylne, trochę żałowałem wszystkiego czego nie zobaczyłem.Wierszek pożegnał mnie
    radosnym pląsem kolorów, gdy na chwilę oświetliło go słońce.
    Nie dziś to jutro.
    Zapakowałem sie do autobusu do Ustrzyk Dolnych; po drodze gapiłem się na mijane cerkwie- Boże, ileż tego jest.A wszystko czeka.Zdążę na pewno, muszę.W Ustrzykach miałem trochę czasu, posiliłem się więc w Niedźwiadku, niczego sobie jedzonko.Zabrałem ulotkę o jedzeniu na wynos - ciekawe ile by wzięli za dojazd do Łodzi.Odtąd już raczej nie spoglądałem za okno, wolałem zachować choćby nasmutniejsze ale bieszczadzkie widoki.
    A ambicja? Nim zdołała, mną zawładnąć udało się ją okiełznać( nie bez udziału mojego mądrego rozmówcy z Wołosatrgo).
    Chociaż..., gdy wróciłem póżnym wieczorem do domu sięgnąłem po mapę, nie żeby wspominać, ale planować...
    Załączone obrazki Załączone obrazki
    Pozdrawiam
    Слава Польщi та Українi!

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Ambicja
    Przez Piskal w dziale Poezja i proza Bieszczadu...
    Odpowiedzi: 1
    Ostatni post / autor: 21-05-2010, 20:53

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •