Jasne, że sami pozbawiamy się anonimowości na chacie (to my ożywiamy chat a nie odwrotnie, dlatego dałam cudzysłów przy słowie "pozbawił"). Znowu, nie wiem czy sie ze mną zgodzisz, większość chatujących nie zawsze i nie od początku zdaje sobie sprawę z konsekwencji swoich "odsłon" (potem tego żałując).
Nie wiem, czy brak anonimowości chatujących, było glówną przyczyną hibernacji bieszczadzkiego chatu, myślę jednak, że w sporej mierze tak.
Na "naszym" chacie były osoby, które bawiły się w podchody. Było ich sporo. Jednych znaliśmy bardziej, innych mniej. Jeśli "podchody"- jak to nazywasz- mają charakter niegroźny dla konkretnych osób, to świetnie. Dla niektórych, na bieszczadzkim chacie- odczułam to nawet ja, osoba raczej postronna- działo się nieciekawie. Rezultat taki, że mało kto chce rozmawiać w takiej atmosferze: ironicznej i groteskowej wręcz (!!!). Świadczy to o kulturze oczywiście (generalizuję). Dlatego też, zdecydowanie wolę inne komunikatory, "wpadając" jednak na bieszczadzki chat "od wielkiego dzwonu", żeby powiedzieć "dzień dobry" :)
Pozdrawiam
P.S. W całej rozciągłości spekuluję (my), dlatego myślę, że nie ma sensu dalszego rozwijania tematu.
Bieszczadzki chat istnieje. Jeśli ktoś bedzie chciał zapukać do drzwi, zrobi to :)
Zakładki