Strona 4 z 9 PierwszyPierwszy 1 2 3 4 5 6 7 8 9 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 31 do 40 z 84

Wątek: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno

  1. #31
    prowydnyk chaszczowy Awatar Browar
    Na forum od
    01.2006
    Rodem z
    Kraków
    Postów
    2,823

    Domyślnie Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno

    Cytat Zamieszczone przez lucyna Zobacz posta
    lakownica
    Raczej pniarek obrzeżony,ale chodziło o miejsce,uczęszczana ścieżka przyrodnicza,nie do niezauważenia przez parę lat,już go nie ma...
    Pozdrav

  2. #32
    Bieszczadnik Awatar Barnaba
    Na forum od
    01.2005
    Rodem z
    Festung Posen
    Postów
    1,624

    Exclamation OT Zaległa opowieść, ale mówiłem że mam i dam.

    OT Zaległa opowieść, ale mówiłem że mam i dam. Trochę o woli przeżycia roślin....

    Warłam Szałamow: "Zmartwychwstanie modrzewia"

    Jesteśmy zabobonni. Żądamy cudu. Wymyślamy sobie symbole, a potem nimi żyjemy.
    Człowiek na Dalekiej Północy szuka ujścia dla swojej uczciwości, której nie zniweczyły, której nie powściągnęły dziesięciolecia życia na Kołymie. Człowiek nadaje przesyłkę pocztą lotniczą: nie książki, nie fotografie, nie wiersze, ale gałązkę modrzewia, martwą odrośl żywej przyrody.
    Ten dziwny prezent wysuszoną, przewianą wichrami samolotów pogniecioną i połamaną w pocztowym bagażu, jasnobrązową, szorstką, ościstą zimową gałązkę polarnego drzewa wstawia się do wody.
    Wstawia się do słoika po konserwach, napełnionego złą, chlorowaną, wyjałowioną miejską wodą z kranu, wodą, która sama może i chciałaby zdusić wszystko co żyje martwa woda z miejskiego kranu.
    Z modrzewiem rzeczy mają się poważniej niż z kwiatami. W pokoju jest dużo kwiatów, różnych kwiatów. Stawia się tutaj bukiety czeremchy, bukiety bzu do ciepłej wody zanurzając we wrzątku rozszczepione końce gałązek.
    Modrzew stoi w zimnej, ledwie podgrzanej wodzie. Modrzew żył bliżej Czarnej Rzeczki niż wszystkie te kwiaty, wszystkie te gałązki czeremchy, bzu.
    Gospodyni to rozumie. Rozumie to i modrzew.
    Powolna ludzkiej namiętnej woli, gałązka zbiera wszystkie siły fizyczne i duchowe, albowiem modrzewiowi, aby zmartwychwstał, nie dość fizycznych sił miejskiego ciepła chlorowanej wody, obojętnego szklanego słoja. W gałązce budzą się inne, tajemne siły.
    Miną trzy dni i trzy noce, a gospodyni ocknie się czując dziwny, niewyraźny, terpentynowy zapach słaby, zwiewny, nowy. Pod szorstką drzewnianą skórą pojawiły się i wychynęły na świat nowe, młode, jasnozielone latorośle świeżego igliwia.
    Modrzew jest żywy, modrzew jest nieśmiertelny, nie może się nie zdarzyć ten cud zmartwychwstania; przecież modrzew wstawiono do słoja z wodą w rocznicę śmierci na Kołymie męża gospodyni poety.
    Nawet ta pamięć o umarłym ma swój udział w powrocie do życia, w zmartwychwstaniu modrzewia. Ten delikatny zapach i ta oślepiająca zieloność igieł to ważne pierwociny życia. Słabe, ale żywe, wskrzeszone przez jakąś tajemną siłę ducha skryte w modrzewiu i wynikłe na jaw.
    Zapach modrzewia był słaby, ale wyraźny. Żadna siła tego świata nie przytłumiłaby, nie zdusiła tego zapachu, nie zgasiła tego wiosennego światła i barwy.
    Ileż to lat okaleczony przez wiatry, przez mrozy, obracający się za słońcem modrzew co wiosna wyciągał ku niebu młode zielone igliwie.
    Trzysta lat, Modrzew, którego gałąź, gałązka tchnęła zapachem na moskiewskim stole, to rówieśnik Natalii Szeremietiewej Dołgorukiej. Może przypomnieć o jej smutnych losach o życiowych zawodach, o wierności i o niezłomności, o duchowej wytrwałości, o mękach fizycznych, moralnych, ani trochę nie różniących się od mąk trzydziestego siódmego roku wśród wściekłej północnej przyrody, nienawidzącej człowieka wśród śmiertelnych niebezpieczeństw wiosennej powodzi i zimowych śnieżyc, wśród donosów i brutalnego bezprawia władzy, wśród śmierci, ćwiartowania, łamania kołem męża, brata, syna, ojca, którzy nawzajem na siebie donosili, siebie wzajem zdradzali.
    Alboż to nie odwieczny rosyjski wątek?
    Po retoryce moralisty Tołstoja i zaciekłych kazaniach Dostojewskiego były wojny, rewolucje, Hiroszima i obozy koncentracyjne, donosy, masowe egzekucje.
    Modrzew, który widział śmierć Natalii Dołgorukiej i widział miliony trupów nieśmiertelnych w wiecznej zmarzlinie Kołymy, który widział śmierć rosyjskiego poety modrzew żyje gdzieś na Północy, żeby widzieć, żeby krzyczeć, że w Rosji nic się nie zmieniło: te same losy, ta sama złość ludzka, ta sama obojętność. Natalia Szeremietiewa o wszystkim opowiedziała, wszystko opowiedziała ze smutną swą siłą i wiarą. Modrzew, którego gałązka ożyła, na moskiewskim stole, żył już wówczas kiedy Szeremietiewa jechała swą krzyżową drogą do Bieriozowa, drogą tak podobną do drogi na Magadan, za Morze Ochockie.
    Modrzew toczył właśnie zapach jak żywicę. Zapach przechodził w barwę i nie było między nimi granicy.
    Modrzew w moskiewskim mieszkaniu tchnął zapachem, żeby przypomnieć ludziom o ich ludzkiej powinności, żeby ludzie nie zapomnieli milionów trupów ludzi, którzy zginęli na Kołymie.
    Słaby uparty zapach To był głos umarłych.
    Właśnie w imieniu tych umarłych modrzew ośmiela się tchnąć, mówić i żyć
    Do wskrzeszenia potrzebna jest siła i wiara. Wsunąć gałązkę do wody to bynajmniej nie wszystko. Ja też wstawiłem gałązkę modrzewia do słoika z wodą gałązka uschła, pozostała martwa, krucha i łamliwa życie z niej uszło. Gałązka odeszła w niebyt, sczezła, nie zmartwychwstała. Ale modrzew w mieszkaniu poety odżył w słoiku z wodą.
    Tak, są gałązki bzu, czeremchy, są romanse z łezką. Modrzew to nie temat dla romansów.
    Modrzew to drzewo bardzo poważne. To drzewo wiadomości dobrego i złego, nie jabłoń, nie brzózka! Drzewo, co zostało w rajskim ogrodzie, zanim Adama i Ewę wypędzono z raju.
    Modrzew to drzewo Kołymy, drzewo obozów koncentracyjnych. Na Kołymie nie śpiewają paki. Kwiaty Kołymy jaskrawe, spieszące się, gruboskórne nie mają zapachu. Krótkie lato w zimnym, martwym powietrzu suchy skwar i kostniejące zimno w nocy.
    Na Kołymie pachnie tylko górska dzika róża rubinowe kwiaty. Nie pachnie ani różowa, z gruba ciosana konwalia, ani wielkie jak pięść fiołki, ani anemiczny jałowiec, ani wiecznozielona kosodrzewina. I tylko modrzew przypomina lasy swoim niewyraźnym terpentynowym zapachem. Z początku wydaje się, że to zapach rozkładu, zapach trupów. Ale kto się bliżej przypatrzy, wciągnie głębiej ten zapach, zrozumie, że jest to zapach życia, zapach oporu, stawianego Północy, zapach zwycięstwa.
    Poza tym trupy na Kołymie nie pachną, są zbyt wycieńczone, wykrwawione, a zresztą pochowane w wiecznej zmarzlinie.
    Nie, modrzew to drzewo nie dla romansów. Nie da się o nim śpiewać, klecić piosenek. Słowo ma tutaj inną głębię, inna to warstwa ludzkich uczuć.
    Człowiek nadaje pocztą lotniczą kołymską gałązkę: chciał o sobie przypomnieć. Pamięć nie o nim, ale o tamtym milionie pomordowanych, zamęczonych więźniów, złożonych do bratnich grobów na Północ od Magadanu.
    Pomóc innym, aby pamiętali, odjąć własnej duszy to ciężkie brzemię: kiedy się coś takiego widziało, trzeba męstwa, by o tym nie opowiedzieć, nie pamiętać. Ów człowiek z żoną adoptował dziewczynkę dziewczynkę-więźniarkę po matce zmarłej w szpitalu żeby choć we własnym, osobistym wymiarze wziąć na siebie cząstkę powinności, spełnić jakiś osobisty obowiązek.
    Pomóc towarzyszom tamtym, którzy pozostali przy życiu po obozach koncentracyjnych Dalekiej Północy...
    Posłać tę szorstką, giętką gałązkę do Moskwy.
    Człowiek ów nadając gałązkę na poczcie nie zrozumiał, nie wiedział, nie przewidywał, że gałązkę ktoś w Moskwie przywróci do życia, że wskrzeszona zapachnie Kołymą, zakwitnie na moskiewskiej ulicy , że modrzew dowiedzie swej siły, swej nieśmiertelności.
    Sześćset lat życia modrzewia to w praktyce nieśmiertelność człowieka.
    To, że ludzie Moskwy będą dotykać rękoma tej chropowatej niewymyślnej szorstkiej gałązki, będą patrzeć na jej oślepiająco zielone igliwie jej odrodzenie, zmartwychwstanie będą wdychać jej zapach nie jako pamięć przeszłości, lecz jak życie żywe.


    Tłumaczył Adam Pomorski.
    Wstawił gdzieś, gdzie znalazłem Rafał Łoziński
    https://bieszczady.guide- Że przewodnik napisałem i że ludzi uszczęśliwiam. A co!

  3. #33
    Bieszczadnik
    Na forum od
    02.2005
    Postów
    575

    Domyślnie Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno

    A w drodze na Rawki spotkałem takiego jednego "luda" (?)...a w Wołosatem drugiego...
    Załączone obrazki Załączone obrazki
    Ostatnio edytowane przez WojtekR ; 16-11-2006 o 01:32

  4. #34
    Bieszczadnik Awatar Henek
    Na forum od
    01.2004
    Rodem z
    Rzeszow
    Postów
    1,003

    Domyślnie Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno

    Dołączam zdjęcie pięknego jelenia.
    Spotkałem go w czasach kiedy świat był jeszcze czarno-biały.(jak widać)
    Po kilku latach próbowałem go ponownie odnaleźć, niestety bez skutku.
    A może ktoś natknął się na niego nad brzegiem Wetlinki jak podnosząc łeb ostrożnie obserwuje otoczenie.
    Załączone obrazki Załączone obrazki

  5. #35
    lucyna
    Guest

    Domyślnie Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno

    Henek proszę bądź realistą. W ostatnich latach przeprowadzono redukcję pogłowia jeleni. W kilku nadleśnictwach powystrzelano po kilkaset szt. Dodaj to tego powszechne tu kłusownictwo i nielegalne polowania= kłusownictwo w pasie granicznym ze strony Ukraińców. Wychodzi na to , że to jest cud iż jakiś jeleń u nas źyje. Wilki też coś muszą jeść. Piękne byki to można podziwiać na fotografi.

  6. #36
    Bieszczadnik
    Na forum od
    07.2006
    Rodem z
    pogórze
    Postów
    114

    Domyślnie Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno

    Jeleń faktycznie cudny..... )))
    pozdrawiam
    Małgośka

  7. #37
    lucyna
    Guest

    Domyślnie Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno

    To wg mnie najpiękniejsze zdjęcie jakie tu do tej pory widziałam.

  8. #38
    Bieszczadnik
    Na forum od
    12.2004
    Postów
    377

    Domyślnie Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno

    Cytuję:


    „Dziadek nauczył kochać wnuka drzewa…
    Na przykład dęby. Leśne przybierają kształt wysmukły, drążąc sobie w gęstwinie towarzyszy własną dziurę do nieba. Pień ich jest prosty i gładki, ukochany przez tych, którzy budują okręty i świątynie. Inne dęby rosnące na wolnych przestrzeniach, grube, kuliste, rozparte wszerz, bo im nie przeszkadza nikt, i zmuszane do tego przez ludzi, którzy łamią szczyty olbrzymów, czyniąc z nich parasole dające błogosławiony cień. Takie dęby sadzono na łąkach pamiętając, że owce źle znoszą upały przed strzyżą. Zwano je dębami pasterskimi, a ich pisana tradycja sięgała czasów Wergiliusza, który przekazywał rzymskie obyczaje pasterskie osadnikom imperium: „Podczas upały szukaj cienistej doliny. Niech Jowiszowy dąb o prastarym pniu rozpościera tam swe potężne konary.” Dęby od wieków Jowiszowi poświęcano i w szumie ich listowia starożytni słyszeli glos ojca bogów……….
    Wrogie naturze średniowiecze upatrywało w dębach symbol śmierci – widok dębu złowróżyl, nazywano go drzewem „smutnym i ciemnym”. Takie tragiczne, strzaskane piorunem drzewo, w stylu, w jakim uwielbiali je przedstawiać malarze baroku na obrazach z życia pasterzy i pasterek, gdzie stanowiło posępny akcent łagodzący nadmiar sielskości…….
    Dwórkami króla były lipy rosnące wokół zabudować dworskich. Drzewa te uchodziły w świecie antycznym za symbole miłości – poświęcano je Wezerze. Według starogreckiej legendy Jowisz zamienił w lipę piękną córkę Okeanosa, Filirę, karząc ją tak za miłosne grzechy z Saturnem, których owocem stał się centaur Cheiron, pierwszy nauczyciel sztuki lekarskiej. Imię Filira po grecku oznaczało lipę. Odtąd lipy i wszystkie wykonane z nich przedmioty kojarzono z miłością. Na perfumowanych wstęgach z lipowego łyka starożytni pisali listy do kochanek. W alegorycznych sztychach renesansu zakazana miłość prowadziła swe ofiary na lipowym arkanie. Lipy sadzono ku pamięci zaręczyn i ślubów, stąd rozmnożyły się wokół ludzkich domostw. Symbolizowały miłość cielesną, która jest tak ważna…..
    Równą atencją darzył srebrne topole, symbol dobroczynnej siły sprzyjającej wielkim pracom i zwycięskim walkom, drzewa Herkulesa, który w tradycjantycznej występuje zawsze w wieńcu z liści topoli. W nich także było ziarno miłosnego szaleństwa, odkąd Wenus towarzysząca Adonisowi na łowach rzekła: „Czuję się zmęczona, nie jest to odpowiednie dla mnie zajęcie. Patrz jak topola życzliwie roztacza swój pieszczotliwy cień, a trawnik pod nią ofiaruje nam łoże…” Drżenie liści tego drzewa tłumaczono jako niepokój mijającego czasu, a w tym, że z jednej strony były one srebrne a z drugiej zaś zielone, dostrzegano przemienność nocy i dnia. Starożytni mieli na ten temat inne zdanie: według Serviusa liście topoli zbielały po jednej stronie od potu, który zraszał czoło pracującego Herkulesa……
    Dlatego przeniósł swą miłość na jesiony, szczęśliwy, że dziadek mianował go „oberstrażnikiem jesionów”. W świecie antycznym jesion był drzewem Marsa, wyrabiano zeń najlepsze oszczepy, posągi, gdy brakowało marmuru, krzyże do przybijania jeńców, a podczas ceremonii militarnych militarnych ognisko boga wojny rzucano jesionowe kłody.(…) Nadto strzeże ono od złych duchów, nocnych upiorów i diabłów pod postacią węzy, które, jak podaje Pliniusz, unikają cienia jesionu. Cień drzewa był sprawą zasadniczą; z tej przyczyny doktor Kamyk nie tolerował w pobliżu domu drzew iglastych – ich cienie uchodziły za szkodliwe. Wyjątkiem był tu świerk, symbol cnoty dobroci i dobrego małżeństwa (…)
    W przeciwieństwie do jodeł i sosen – nie budziły zastrzeżeń wiązy i buki, będące drzewami dobroczynnymi dla domów, podobnie jak jesiony dla dróg (…) Trzeba je sadzić na pierwszym zakręcie od domu, gdzie duchy płoszą konie i wywracają powozy, a także w miejscach, z którymi związane są wspomnienia zbrodni, bo upiory chętnie tam igrają, gdy nie ma jesionów, tłumaczył Kamyk wnukowi…...”


    Pozdrawiam PF
    ps
    Pozwolilem sobie ........ niezbyt na temat bieszczadzkich lasów i ich.... zacytowac mego ulubionego autora . Wiem niezbyt w temacie ...........wyżej też nie zawsze :)

  9. #39
    Bieszczadnik Awatar joorg
    Na forum od
    01.2005
    Rodem z
    Krosno
    Postów
    2,335

    Domyślnie Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno

    Cytat Zamieszczone przez Gryf Zobacz posta
    ......W Rzepniku. k. Pietruszej Woli tuż przy cerkwi rośnie stary dąb, który wygląda jak wystrój pogańskiej świątyni. Koniecznie!
    "Skarby podkarpackich lasów"
    Zgodnie z "umową " pojechałem ..., sfotografowałem i zamieszczam ...
    brzoza na wierzbie - nic nadzwyczajnego , ale dąb Jagielonn i cerkiew koło niego to co innego ..Gryf masz racje wewnątrz dąb wygląda jak "osmolona jaskinia pogańskiej swiątyni...a może dlatego nastepne bardziej współczesne świątynie budowano przy dębach .
    Załączone obrazki Załączone obrazki
    "dosyć często rozważam co jest warte me życie?...tam na dole zostało wszystko to co cię męczy ,patrząc z góry w około - świat wydaje się lepszy.."
    Pozdrawiam Janusz

  10. #40
    Bieszczadnik Awatar chris
    Na forum od
    11.2004
    Rodem z
    Kristiansand i ... ;)
    Postów
    870

    Domyślnie Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno

    Cytat Zamieszczone przez Barnaba Zobacz posta
    Czołem!
    Z ostatnich moich ostatnich relacji, pewnie domyślacie się, że co raz większą uwagę poświęcam drzewom, dziwnym kształtom na korze itp. Czy ktoś wie z czego to wynika, te wybrzuszenia na bukach, czarne fragmenty kory.... Pokazuję zupełnie odjechany przypadek! Moim zdaniem dzieło natury, kolejny cud.... znalazłem "kolesia" w jasny dzień, ale błądząc nocą we mgle i natknąć się na takiego to musi być niezła przygoda....
    Może macie sfotografowane inne takie nietypowe kształty, a może sam z moją dziwnością wyznaczam sobie kolejne granice dziwności.....
    Troszkę nam dyskusja odjechała, te cuda natury, jak je zwiecie, to wady materiału genetycznego (nasion), z których owe drzewka wyrosły... ;-) .Ale niewątpliwie wrażenia sa ...

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. O rowerach, ich naprawie i obsłudze
    Przez Wojtek Pysz w dziale Oftopik
    Odpowiedzi: 15
    Ostatni post / autor: 29-05-2013, 14:11
  2. Limeryki bieszczadzkie
    Przez Piskal w dziale Poezja i proza Bieszczadu...
    Odpowiedzi: 45
    Ostatni post / autor: 10-07-2010, 18:58
  3. Lasy Anty - Państwowe*
    Przez Zefir w dziale Dyskusje o Bieszczadach
    Odpowiedzi: 3
    Ostatni post / autor: 10-03-2009, 01:38
  4. Lasy chcą wziąć parki narodowe
    Przez vm2301 w dziale Dyskusje o Bieszczadach
    Odpowiedzi: 33
    Ostatni post / autor: 05-06-2007, 13:51
  5. Bieszczadzkie...
    Przez Ewa_natta w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 68
    Ostatni post / autor: 03-09-2004, 19:13

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •