Ja zawsze targam ze sobą z uporem maniaka dość rozbudowana apteczke choć sam zwykle wyjadam z niej jedynie pyralgin (a i to zwykle nie w górach). Przedmiot cokolwiek spory i nieporęczny ale poratował już niejedna sierotę z odciskami lub nadkręconą kostką czołgającą sie po szlaku. Wiem wiem nie jedne powie "a ja już naście lat chodze po górach i nigdy nie potrzebowałem apteczki" Daj ci Boże nigdy jej nie potrzebować a ja i tak będę ja targał.
Pozdrov
Zakładki