Pokaż wyniki od 1 do 10 z 17

Wątek: W poszukiwaniu zagubionych rogów

Widok wątkowy

  1. #1
    Bieszczadnik Awatar Henek
    Na forum od
    01.2004
    Rodem z
    Rzeszow
    Postów
    1,003

    Domyślnie W poszukiwaniu zagubionych rogów

    Trzy razy musiałem sobie zaśpiewać piosenkę Kuby z tekstem „ co ja tutaj robię, co ja robię tu”
    Trzy razy to i tak za mało.
    W Bieszczady mądrzy ludzie wyjeżdżają w mądrej porze. Podziwiać, przeżywać, oglądać.
    Wiosną i latem aby dotknąć zielonych połonin, jesienią aby załapać się na płonące bukami lasy, zimą aby wstrzelić się w inwersję odsłaniającą Tatry.
    Ale w listopadzie ??? W listopadzie, po jaką cho....ę ???
    Miarowy stukot kropli o blachę autobusu , monotonne suwanie wycieraczek , zapocone szyby. To poranny obrazek.
    Jak nie zadawać pytania : co ja tu robię w tym autobusie 5.00 do U.G.

    Wychodzimy na świat w miejscowości która kiedyś nosiła dumne imię Szewczenki. Pusto i głucho jakby było dopiero co po przesunięciu granic.
    Poranny, obowiązkowy sklep, zaopatrzenie na dzisiaj i browarek który ma przełamać ponurość w duszy.
    Przypruszona delikatnym śniegiem okolica to za mało aby zyskać optymizm. Naukowo rozkładamy mapę po to aby stwierdzić to co już nam wiadomo.
    Mamy dojść do chaty na górze. To ledwie godzina albo dwie. Za szybko.
    Trzeba utrudnić trasę tworząc wariancik.

    Postanawiamy dołożyć drogi idąc przez sąsiednią wieś i gdzieś dalej na skróty, aby było inaczej.
    Droga, a właściwie dróżka prowadzi nas przez królestwo bobrów, które postanowiły urządzić sobie tutaj kwaterę główną. Ustawiają na potoku co kawałek tamy, szabrując do tego celu szarą olchę która zarasta na brzegach , albo potężne badyle. Następnie skrzętnie sklejają to wszystko błotem i czym popadnie według najlepszych amerykańskich projektów zapór.
    W efekcie woda zaczyna zalewać drogę. Na szczęście mieszkańcy tej wioski mają również dojazd z drugiej strony.
    Zresztą co to za wioska. Ze trzy po-PGRowskie budynki i skorodowana tablica z napisem Skorodne.

    Za tymi budynkami mamy zamiar skręcić w dolinę opisaną na mapie jako Rosochate. Zapewne dawniej też będącą wioską.
    Zamiar zamiarem, ale nie tak prosto przeskoczyć przez potoczek który w tym miejscu rozrósł się zanadto.
    Latem to byłaby pecha, zdejmuję buty i jestem na drugiej stronie, ale w listopadzie ?
    Siłą rzeczy pchamy się dalej aż droga wykona za nas skok przez potok poprzez mostek.
    To już najwyższy czas wykręcić w górę. Starą , dawno nieużywaną drogą wychodzimy na polany ozdobione ambonami.
    Piękne widoczki przed naszymi oczyma. Widoczki nie powtarzane. W dole nasycone żywą zielenią łąki, wyżej pozbawiona liści buczyna od czasu do czasu ubarwiona kępkami modrzewi , a górne partie lasu świeżo pomalowane na biało.
    cdn.
    Załączone obrazki Załączone obrazki

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. W poszukiwaniu zaginionych "utrwalaczy"
    Przez Marcin w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 21
    Ostatni post / autor: 12-04-2012, 12:31
  2. W poszukiwaniu klasztoru
    Przez bartolomeo w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 33
    Ostatni post / autor: 23-02-2012, 12:05
  3. W poszukiwaniu zimy
    Przez bartolomeo w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 7
    Ostatni post / autor: 04-01-2012, 16:27
  4. W poszukiwaniu „prawdziwej” zimy.
    Przez Polej w dziale Turystyka nie-bieszczadzka
    Odpowiedzi: 9
    Ostatni post / autor: 24-02-2009, 23:17
  5. Sianki... w poszukiwaniu...
    Przez Perypatetyczka w dziale Dyskusje o Bieszczadach
    Odpowiedzi: 3
    Ostatni post / autor: 19-10-2008, 12:51

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •