Mój powyższy post powinien być umieszczony w " Czy "zakapior" Bieszczadzki to idol?"... Nie mam nic do Julka, czy innych wymienionych ludzi... Chciałem tylko zwrócić uwagę na to że mit wielu dzisiejszych idoli bieszczadzkich zbudowany jest na alkoholu... Ludzie ci są niekiedy bardzo wartościowymi postaciami jednak często to alkoholicy tacy jakich możemy spotkać nie tylko w Bieszczadach... Nie przekreślam tu nikogo, każdego może to spotkać, jednak należy zastanowić się nad tym, czy swoim zachowaniem (wypicie wina z zakapiorem) nie robicie krecią robotę dla poradni problemów alkoholowych w Cisnej... W Bieszczadach mieszkają też trzeźwi ludzie, dla których jest to problem.

Pomniki kogokolwiek czy to będzie Mickiewicz, pies Łajka, czy Walter mało mnie interesują... Jeśli ktoś chce stawiać, niech stawia. Na pomniki w chwili obecnej nie ma żadnego embarga (wyjątkiem są pomniki poświęcone totalitaryzmom). Smutny jest dla mnie jedynie ten mechanizm przyswojony przez turystyczną popkulturę bieszczadzką... Derty i Barnaba, to że tubylcy zaczęli pić wcześniej niż pojawili się tu turyści, wcale nie usprawiedliwia turystów i tego schematu ("piłem z wielkim człowiekiem") z powodów takich o jakich pisałem wcześniej... No i jakie to alternatywne...! Taka turystyka jest lepsza niż sterylne hotele i zunitaryzowana obsługa... w Bieszczadach można dotknąć "prawdziwego życia"...

Trochę dystansu...

Dla nie widzących programu "telewizja objazdowa", powiem tylko tyle że bardzo przypomina dokument pt."Arizona", z tym że jest bardziej dramatyczny moim zdaniem. Robienie Zakapiorlandu jest w chwili obecnej czynnością nieuniknioną... bardzo ciekawe jest takie życie prowincji dowodzi tego zainteresowanie jakim cieszy się "Ranczo"... a jeśli piszą książki i robią pomniki... świadczy to tylko o wzmożonym popycie na ten produkt.