Nie wspomne o finansach kół łowieckich :)
-> Chris
Zapytaj może rolników, niekoniecznie w Bieszczadzie co jest bardziej upierdliwe:wilk co czasem wyjmie owcę czy psa, czy też lis co kasuje kurnik, kaczki ale za to notorycznie.
Pozdrav
Jasne że lisek, żadnej wątpliwości.![]()
Ostatnio edytowane przez chris ; 27-12-2006 o 21:45 Powód: emota
Że wam sie chce jeszcze ciągnąć ten temat...![]()
http://www.flickr.com/photos/bison86/
http://picasaweb.google.com/Bison86
Po drogach wedrować, zrobić co tylko sie da aż sie dopełni czas...
Już się nie chce, oki)
Coś w "sportowym" temacie:
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...ZADY/271017318
Kłusownik zabił jelenia w Bieszczadzkim Parku Narodowym
Krzysztof Potaczała
Ktoś zastrzelił jelenia-byka w Bieszczadzkim Parku Narodowym. Policja szuka kłusownika.
Samce jeleni padają ofiarą kłusowników głównie z uwagi na cenne poroże.
Na zabite zwierzę natrafili strażnicy BdPN w okolicach nieistniejącej wioski Caryńskie. Zostało zastrzelone w niewielkiej odległości od miejsca znalezienia, a konkretnie ok. 100 metrów od drogi prowadzącej z Dwernika do koliby w Caryńskiem.
- Nie nosiło śladów patroszenia, jednak kłusownik odciął łeb byka z porożem – mówi st. asp. Krzysztof Sabat z ustrzyckiej policji.
Prowadzący sprawę próbują ustalić, z jakiej broni strzelano do jelenia. Nie będzie to łatwe, bo mimo penetracji tuszy zwierzęcia, nie znaleziono kuli. Łuskę najpewniej zabrał kłusownik. Nie był nowicjuszem w strzelaniu – trafił zwierzę prosto w serce.
Można przypuszczać, że dobrze znał teren. Obcy nie zapuszczałby się w tę okolicę, bo łatwo mógłby pobłądzić.
Przypadki nielegalnego pozyskiwania zwierząt w Bieszczadzkim Parku Narodowym zdarzają się rzadko, jednak wciąż są ludzie, którzy dla pozyskania cennego trofeum lub mięsa ryzykują konflikt z prawem.
Za kłusownictwo grozi nawet pięć lat pozbawienia wolności.
Pozdrav
"...Lecz ja wrócę tu, będę w twoim śnie.
Nikt nie zabroni nam śnić..."
Bogdan Loebl
Poniekąd masz racje Szczepanie z tymi rzeźniami...tylko my mięsożerni nie jesteśmy w stanie sprawdzić w jakich warunkach ginie nasze mięsko, nie mamy nad tym kontroli...natomiast hobbyści-myśliwi sami decydują w jaki sposób spędzają czas.
Mogę zrozumieć odstrzał z powodów zdrowotnych, w jakichś sposób też musimy pewnie kontrolować liczebność gatunków...ale nijak przyjemności bym nie miał w zabiciu od tak dla sportu...
Pozdrawiam:)
''Artykuł'' pana Olszewskiego jest totalnie pozbawiony sensu. Mysli ze odkryl od lat skrywana tajemnica PZŁ, że do obniżenia populacji rysi przyczynili sie mysliwi? A jako dowod posluguje sie tym zdjeciem? Poprostru temu Panu sie musialo nudzic w deszczowe popoludnie i napisal takie marne wypociny. Oczywiste jest to, ze ryś zanim został objęty całkowitą ochroną w Polsce stanowił chyba najbardziej porządane trofeum wśród myśliwych - mało kto mógł sie pochwalić, że widział rysia, a co dopiero ustrzelił. Co do liczebności populacji - napewno myśliwi mieli duży wpływ na jej obniżenie ale przede wszystkim ryś potrzebuje spokoju, bytuje w miejscach najbardziej niedostępnych,a takich w Polsce już jak na lekarstwo. Kłusownicy też mają swój duży udział. W którymś z numerów ŁP (chyba z roku 2000) jest artukuł o białowieskich rysiach - wzbogacony o smutne zdjęca rysi zaplątanych we wnyki. Tak więc ''winy'' nie zrzucałbym tylko na myśliwych - ale coż, teraz taka moda, że co złe i najgorsze to związane z myśliwymi i ich działalnością.
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki