No nie wiadomo, śmiać się, płakać czy zadzwonić do znajomego prokuratora.
Pwstrzymałem się, podejrzewając (oby niesłusznie) że może to być przypadek medyczny, z gatunku tych, wobec których medycyna jest bezradna!
Przypomniałem sobie co Pani Przewodnik dwojga imion napisała w innym wątku - "Praca magisterska o Bieszczadach-liczę na Wasza pomoc" - cytuję..
"...Na forum każdy może się wypowiadać i pisać to co chce..." No, chyba że tak. Życzę powodzenia. Allelluja i do przodu!
Zakładki