Rzeczywiście, emocji tu było co niemiara, aż w pierwszym odruchu chciałem się porwać do dyskusji, ale policzyłem do 10-ciu i odpuściłem. Ale parę uwag i tak wniosę
Nie jestem żadnym redaktorem żadnej fundacji literackiej ani innym literackim chirurgiem, który każdą sylabę dzieli na czworo i ex cathedra ogłasza, co jest wybitne, a co tylko "ujdzie". Jestem zwykłym czytelnikiem, który czytając coś odczuwa, a czasem nawet następuje jakiś ruch moich myśli. Czy nie o to w tym wszystkim chodzi? Czy to, że bardzo podoba mi się:
oznacza, że marny ze mnie znawca, powinienem się zawstydzić, przestać to czytać i wziąć się za Goethego? A co jeśli Goethe nie porusza moich myśli, a WUKA porusza?
WUKA, i na koniec prośba - nie poddawaj się, trójki się zdarzają![]()
Zakładki