A mi sie udalo byc w Bieszczadkach juz tej wiosny, choc tez mieszkam w...Gdansku. Rozumiem jednak w pelni Twoj bol. Ja po prostu musialam wyjechac i zatopic sie w bieszczadzkie poloninki. Choc sesja za pasem i mnostwo kol, udalo mi sie spakowac plecak i wyjechac. Gdyby nie ten leczniczy wyjazd, pewnie by mi serducho peklo i leb od miastowej pustyni...
Pozdrawiam
Zakładki