Strona 4 z 4 PierwszyPierwszy 1 2 3 4
Pokaż wyniki od 31 do 36 z 36

Wątek: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)

  1. #31
    Bieszczadnik Awatar wtak
    Na forum od
    03.2006
    Rodem z
    nie tak daleko Gór
    Postów
    498

    Domyślnie Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)

    Cytat Zamieszczone przez buba Zobacz posta
    bardzo zainteresowala mnie sprawa uzoka- z wielu zrodel slyszalam ze tam pociagi sie nie zatrzymuja od jakiegos czasu.. z tego co piszesz wynika ze to nieprawda. Czy zatrzymuja sie tam tylko niektore? tam jest tylk ta wiata co jest na zdjeciu czy jest tez jakis budynek dworca??
    Kurczę, myślałem że coś tu zamieściłem o stacji UŻok ale w postach nie ma :(
    przystanek Użok istnieje i zatrzymują się tam pociągi (ełektriczki na pewno) z tym, że nie jest on położona tam gdzie zaznacza ją większość map polskich bieszczadów czyli tuż koło przełęczy. W tamtym miejscu istniała stacja ale przed II WŚ jako czechosłowacka stacja graniczna. Wysiadając wspólcześnie na przystanku kolejowym użok do przełęczy użockiej bedziecie mieli jeszcze znaczny kawałek drogi.
    pozdrówka :-)

  2. #32
    Bieszczadnik Awatar Henek
    Na forum od
    01.2004
    Rodem z
    Rzeszow
    Postów
    1,003

    Domyślnie Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)

    Kolejny raz czytam relacje Anyczki i jest ona odskocznią w inny świat, szczególnie gdy za oknem nijaka pogoda a i klimat nijaki. Czytam i oglądam podkradając czyjeś wspomnienia.
    Nie zgadzam sie z tym co pisze Anyczka
    Wiecie co jest w tych Ukraińskich widokach dla mnie najfajniejsze? Ano, to że człowiek gdzie nie popatrzy to widzi góry….nieznane góry i świadomość, że nie umie ich nazwać, ze nigdy tam nie był, że one są nowe, nieznane
    Nie zgadzam się i już.
    Mnie podwójnie ładowało gdy patrząć za Starostyny mogłem nazwać wszystkie chopki po polskiej stronie. Te wszystkie Rawki, Tarnice i inne Halicze złażone zadeptane ale pełne przebytych wspomnień.

    Co do Użoka to przypominam sobie zabawną historyjkę. Też naczytałem się że tam pociąg nie staje. Po zejściu z grani do Husnego (podobnie jak u Anyczki) szukaliśmy u miejscowej lidności informacji o pociągu. Za sowitą opłatą miejscowy biznesmen dowiózł nas roklekotaną ładą do Wołosianki (jadąc przez Użok) abyśmy zdążyli na pociąg. My wchodzimy na dworzec a tu pociąg odjeżdża i odjechał. Do Sianek na piechote nie zdążymy. Mamy 1,5 godz czasu. Nadzieja tylko w okazji na drodze.
    Historyjke tą przypominam bo wielokrotnie miałem okazje być wykołowany przez informację od tubylców. I to nie wynika ze złej woli. Oni po prostu bardzo czesto nie wiedzą, dokad biegnie ta droga , albo kiedy odjeżdza pociąg

  3. #33
    Bieszczadnik Awatar Anyczka20
    Na forum od
    12.2004
    Rodem z
    Sanok / Dublin
    Postów
    751

    Domyślnie Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)

    To i dobrze, że się nie zgadasz...nudno byłoby gdybyśmy wszyscy tacy sami byli i tak samo odczuwali i spostrzegali świat Ja byłam w tamtych górach pierwszy raz i bezimienność widoków była dla mnie czymś nowym i bardzo fascynujacym Pewnie jak będę tam któryś raz z kolei (a będę) to wezmę mape do ręki, ponazywam sobie widoki i sprawi mi to nieziemską radosć... ale to dopiero kiedyś tam...kiedyś.... A tymczasem, chyba czas już wreszcie skonczyć tą relacje ;-)
    "Przechodź spokojnie przez hałas i pośpiech i pamiętaj,
    Jaki spokój można znaleźć w ciszy.
    Unikaj głośnych i napastliwych, są udręką ducha ..."

    www.anyczka20.fotosik.pl
    www.youtube.com/Anyczka24

  4. #34
    Bieszczadnik Awatar Anyczka20
    Na forum od
    12.2004
    Rodem z
    Sanok / Dublin
    Postów
    751

    Domyślnie Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)

    Jesteśmy na „dworcu” w Użoku. Pijemy herbatę, jemy batoniki i czekamy na pociąg. W międzyczasie pojawiają się kolejni pasażerowie i to całkowicie rozwiewa moje obawy, co do tego czy aby na pewno pociąg się tu zatrzymuje. Najpierw nadjeżdża towarowy, jest tak długi, że widzimy jeden koniec wyjeżdżający z tunelu a drugi wjeżdżający do tunelu. Zaraz po nim podjeżdża nasz pociąg. Sporo ludzi wysiada. W środku też niemałe tłumy. Znowu babuszki z ciężkimi torbami i choinki. Znów pachnie lasem. Zajmujemy miejsca, biletu nie mamy, więc czekamy na pana konduktora....i na panią od piwa. Strasznie chce nam się pić, a niestety nie mamy już nic do picia. Ale pani jak nie było tak nie ma…Zjawił się pan sprzedający długopisy, pani ze słodyczami, z orzeszkami i cholera wie z czym tam jeszcze.
    Dziś jest przepiękna pogoda, więc widzimy te wszystkie widoki z okien pociągu. Jeszcze kawałek Ukraińskie góry, a za chwilkę już nasza Beniowa, Kińczyk i Halicz jak na dłoni. Próbuję robić zdjęcia, ale niestety wyszły „lekko za mgłą”. Obiecuję sobie, ze następnym razem wezmę ze sobą płyn do mycia szyb. http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/...e82bc00b6.html Dojeżdżamy do Sianek i tam dosłownie myk myk i już jesteśmy w drugim pociągu jadącym do Lwowa. Jeszcze raz to powiem, organizacja pociągów tam jest rewelacyjna. Z jednych drzwi wychodzisz i momentalnie wchodzisz w następne.
    Towarzystwo w tym pociągu praktycznie takie samo, bo wszyscy przesiedli się z poprzedniego. Znów zajmujemy miejsca, znów czekamy na konduktora…i na panią od piwa, bo w gardełkach coraz bardziej sucho. Konduktor przychodzi gdzieś za Turką, mówimy, że chcemy dwa bilety z Sianek do Sambora, a on na to, że z Sianek nie da rady, że będą z Turki. Nie dość, że są śmiesznie tanie, to jeszcze nam obniżył koszty. Nie wiem o co chodziło, może po prostu nie miał w kasowniku Sianek. Wse odno. Konduktor wychodzi z przedziału…. otwierają się drzwi…i słyszymy zbawienne brzdęk brzdęk. Na twarzach naszych od razu pojawia się uśmiech i dalsza podróż mija niezwykle miło. W przedziałach coraz więcej ludzi, coraz więcej toreb i choinek i coraz bardziej pachnie. Za oknem zdążyło się już zrobić ciemno….siedzę, patrzę sobie w okno i już zaczynam tęsknić.
    Jeszcze nie wiem czy zdążymy na 20h do Chyrowa, znów mam cichą nadzieję, że nie….choć wolałabym nocy w Chyrowie nie spędzać. Nie lubię tego miasteczka, choć stamtąd pochodzi moja rodzina, tam gdzieś stoi jeszcze dom w którym mieszkała babcia. Ale mimo wszystko to jest typowe przygraniczne miasteczko i cwaniaczków tam nie brakuje i innych temu podobnych „typów”.
    Pociąg właśnie zajechał na stację Stary Sambor. Ha, poznaję ją dobrze, na wakacjach przekoczowałam tam kilka godzin w drodze na Beniową. My wysiadamy w Samborze. Okazuje się, że zwiał nam pociąg do Chyrowa. Szlag!! No nic, lecimy na dworzec autobusowy, a Harnaś do kiosku po gazety…których i tak nie kupił bo kiosk był zamknięty. Agnieszko wybacz ;-) Pomyliliśmy przystanki, ale uprzejmy pan poinformował nas, ze bus do Chyrowa za minutę odjeżdża z przeciwległego przystanku. Uff…super! No to lecimy nazad. Są wolne miejsca (a to rzadkość), więc wskakujemy. Bus jedzie przez Stary Sambor. Ale z nas ciołki. Jakbyśmy kilka dni wcześniej sprawdzili połączenia, to wysiedlibyśmy wcześniej i mielibyśmy jeszcze trochę czasu na zakupy. Ale nic to, dobrze że zdążyliśmy. Droga przebiega bez ekscesów. W godzinę bus dowiózł nas do Chyrowa.
    Jest ok. 19h, więc mamy ponad godzinę do przyjazdu pociągu. Na dworcu w Chyrowie przyczepił się do nas jakiś „typek”, bo inaczej go nie nazwę. Mówił coś, że też jedzie do Ustrzyk, że tym samym pociągiem pojedziemy, żeby mu pożyczyć kilka hrywien, bo mu do biletu brakuje. A potem się gdzieś zmył. Naciągacz głupi. Ale pewno jak go następnym razem spotkam to też mu dam te kilka hrywien. A bo to ja wiem jakie on ma znajomości w tym Chyrowie? A jak już wcześniej pisałam nie lubię tego miasteczka i JUŻ. A zwłaszcza nie lubię w nocy.
    Kupiliśmy bilety, zrobiliśmy zakupy, ponad normę…ale jakby co to wypijemy na granicy. W korytarzu na odprawę kłębią się już ludzie….oczywiście nie muszę dodawać, że z wielkimi torbami. No i okazało się, że pociąg się spóźni. Jakaś awaria sprzętu była na granicy i komputery przestały działać czy coś. Także mieliśmy z Harnasiem niepowtarzalną okazję poobserwować troszkę sceny z życia dworcowego. W poczekalni istna „przebieralnia”, pomysłowością gdzie by tu schować karton fajek nie ma końca. W międzyczasie zjawiła się pewna blondynka, która jest dobrze znana Harnasiowi z Ustrzyckiego rynku. Niezła apartka. Przynajmniej dzięki niej czas szybciej leciał i coś się działo. Pani chyba wszystko co miała przemycić zdążyła już wypić…i tak na pierwszy ogień poszły: „Rożdżeństwo Chrystowo, Anjel pryletil, odletil po niebo, ludziom piesni pil…” a potem „Boh sja rażdaje! Chtoż ho może znaty? Isus na imja, a Marija maty”… i wiele wiele innych kolęd. Kobieta dość donośny głos miała, także było ją słychać na cały dworzec.
    W tzw. międzyczasie przyjechał pociąg. Ustawiliśmy się w kolejce do odprawy. Za nami stało kilku Polaków, no powiedzmy że w podeszłym wieku. Potem byliśmy skazani na ich sąsiedztwo w pociągu. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie te ich durnowate komentarze na temat Ukrainy i Ukraińców. No myślałam, że mnie piorun ognisty – świetlisty strzeli jak tego słuchałam. Najpierw starszego pana bardzo irytowały śpiewy „naszej aparatki”, potem, że kolejka się ciągnie, że celnicy też pewno pijani, a w ogóle to o dupę rozbić tą całą Ukrainę. Nie rozumie go i nie chce zrozumieć. Sam pewno przyjechał tu na zakupy, a udaje wielkiego pana z Polski. Niestety bardzo często można się spotkać z takim właśnie zachowaniem naszych rodaków. Ale my w niczym nie jesteśmy lepsi od nich, wszyscy jesteśmy równi. Natomiast jeżeli ktoś jedzie tam tylko po to, żeby podbudować swoje moralne to jest to już jego osobista tragedia…tylko czemu musi wkur*** innych?
    Odprawa poszła gładko, celnik spytał gdzie byłam, a Harnasia co chowa w tym namiocie ..hehe….ale to raczej tak dla żartu. W pociągu akcja pod tytułem „kto schowa najwięcej i najlepiej” trwa w najlepsze. Z toalety skorzystać nie można, bo chwilowo zajęte przez panie wyposażone w zestaw pomocniczy (klucz + śrubokręt + latarka). Zajmujemy pierwsze z brzegu miejsce, robimy kanapki, wyciągamy piwko…bo szykuje się dłuuuga jazda. Śmieszne jest to, że z Użoka do Chyrowa dostaliśmy się w ciągu 8h, a sam przejazd z Chyrowa do Sanoka zajmuje mniej więcej tyle samo czasu. No ale cóż poradzić. Wesoły pociąg jedzie dalej. Na granicy spędzamy dobrych kilka godzin. Są trzy wagony do przeszukania…więc trochę to zajmuje. Nasz nadmiar alkoholu był niczym w porównaniu z nadmiarem jaki potem celnicy wynosili w worach z pociągu. Ależ ten potjah pojemny…. Kontrola paszportowa, i znów pytania: W górach? A po co? Gdzie spaliście? Coo? Pod namiotem??? A dużo śniegu?? Blaa blaa blaaa
    Na granicy łapię zasięg i dzwonie do domu, że żyje i w ogóle. Udaje mi się wynegocjować z tatą, że przyjedzie po mnie na dworzec. Jest godzina…kilkanaście minut po północy, pociąg „w końcu” rusza. Zaczyna się nerwowe wyciąganie ukrytych fantów. Jak się okazało nawet pod naszym siedzeniem coś było. Jesteśmy świadkami wielu dziwnych sytuacji, ale przynajmniej coś się dzieje. Oczywiście sąsiady zza siedzenia nie próżnują i nie mogą powstrzymać się od złośliwych komentarzy. A niech ich….*&^@#$ W przedziale jest okropecznie gorąco. Harnaś obczaja gdzie jest wyłącznik ogrzewania i konspiracyjnie coś majstruje przy nim. Potem okazało się, że tak zmajstrował, że przed samym Sanokiem myślałam, że zamarznę z zimna.
    Niestety dojeżdżamy do Ustrzyk Dolnych, Harnaś tu wysiada. I to by oznaczało koniec podróży, ale nie koniec świata, bo przecież jeszcze tam kiedyś, oby jak najszybciej wrócimy, a za tydzień i tak spotkamy się przy jakimś ogniu. Mimo wszystko żal jakoś, że to już koniec…ale gorszy żal będzie jutro.. .dziś jest przede wszystkim zmęczenie i to ono bierze górę, bo od razu za Ustrzykami zasypiam. W Sanoku jestem przed 3 w nocy… to najwolniejszy pociąg jaki znam. Tata czeka na mnie na dworcu i w końcu jadę do domu SPAĆ! Ściągam buty, które zakładałam jeszcze dziś rano na połoninie, w śniegu i zimnie, otoczona górami…..heh

    I to by było na tyle. Jeżeli sprawiłam komuś radość tą relacją to bardzo się cieszę. Dzięki temu sama też mogłam jeszcze raz dokładnie i szczegółowo wrócić tam we wspomnieniach. Gdy teraz oglądam w necie zdjęcia Tych gór z miesiąców letnich jakoś tak nie umiem sobie tego wyobrazić…przecież tam tyle śniegu leży….i właśnie takie pozostaną mi w pamięci….Pierwsze Moje Zimowe Bieszczady Wschodnie.

    Ps. Jeżeli kiedykolwiek będziesz to czytał to bardzo chciałam Ci podziękować Harnasiu. Po prostu…za wszystko…i oby do następnego…
    Ostatnio edytowane przez Anyczka20 ; 08-02-2007 o 22:59
    "Przechodź spokojnie przez hałas i pośpiech i pamiętaj,
    Jaki spokój można znaleźć w ciszy.
    Unikaj głośnych i napastliwych, są udręką ducha ..."

    www.anyczka20.fotosik.pl
    www.youtube.com/Anyczka24

  5. #35
    Bieszczadnik Awatar Anyczka20
    Na forum od
    12.2004
    Rodem z
    Sanok / Dublin
    Postów
    751

    Domyślnie Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)

    Dołączam jeszcze zdjęcia zrobione w Google Earth, miejsca gdzie był nasz zimowy biwak
    Załączone obrazki Załączone obrazki
    Ostatnio edytowane przez Anyczka20 ; 09-02-2007 o 01:25
    "Przechodź spokojnie przez hałas i pośpiech i pamiętaj,
    Jaki spokój można znaleźć w ciszy.
    Unikaj głośnych i napastliwych, są udręką ducha ..."

    www.anyczka20.fotosik.pl
    www.youtube.com/Anyczka24

  6. #36
    Bieszczadnik Awatar katarzynowosc
    Na forum od
    11.2006
    Rodem z
    Gorce; czasem Kraków
    Postów
    160

    Domyślnie Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)

    Czudiesno. I wcale mnie zazdrość po raz n-ty nie bierze...

    Do zobaczenia, Anyczko.
    Snów dobrych, wspomnieniowo-jasnych.

    PS. Pewnie, że wrócisz
    "- и мне не спится..."

    Pozdrawia ciepło - czwarta zmiana, ciemna i toperzowa... Zmrocznik chmielowiec... Unikatia... Pieron niemedialny :mrgreen: :wink:

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Weekend majowy w Bieszczadach Ukraińskich
    Przez nika89 w dziale Wschodni Łuk Karpat
    Odpowiedzi: 6
    Ostatni post / autor: 15-04-2013, 22:53
  2. noclegi w ukraińskich Bieszczadach
    Przez DiabełPiszczałka w dziale Wschodni Łuk Karpat
    Odpowiedzi: 15
    Ostatni post / autor: 21-05-2012, 12:18
  3. Sylwester Wetlina 2006/2007 :)))
    Przez pentlaki w dziale Oftopik
    Odpowiedzi: 121
    Ostatni post / autor: 26-01-2007, 08:05
  4. Sylwester 2006/2007
    Przez iFka w dziale Oftopik
    Odpowiedzi: 3
    Ostatni post / autor: 07-09-2006, 12:17
  5. Wydalenie ukraińskich architektów
    Przez Stachu w dziale Dyskusje o Bieszczadach
    Odpowiedzi: 32
    Ostatni post / autor: 31-01-2005, 20:26

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •