Z Sękowca wyruszyliśmy prawą stroną Sanu, drogą zakładową Lasów Państwowych, aż do mostu na Sanie w Studennem (ze 13 km). Gdy już byliśmy w połowie tego odcinka, trafiła nam się niespotykana (w tym miejscu) okazja - wozem terenowym nadjechał Stacho z kolegą. Jechali w celach "fotograficznych". Podwieźli nas do samego mostu, po czym okazało się, że to tylko my mieliśmy tego dnia szczęście. Most był bowiem podwójnie zatarasowany: przez szlaban zamknięty na kłódkę oraz stojącą przed tym szlabanem ciężarówkę, w której akurat ... zabrakło paliwa (od samego Sękowca, a może jeszcze wcześniej, gubiła je po drodze z dziurawego baku).
Pożegnaliśmy się więc z pechowymi (gdyż musieli zawrócić) kolegami z Forum i poszliśmy starą bojkowską drogą przez Obłazy, Tworyjne, aż do Krywego. Po drodze zaliczyliśmy kilka "ekstremalnych" przejść przez strumyki a nawet przez jedno bagienko (zaraz za Tworylnem), ale udało się, i to suchą nogą. W Krywem odpoczynek obok domku Tosi, zjedliśmy i wypiliśmy, co tam mieliśmy swojego. Byli tam też mili turyści - goście Tosi, którzy zrobili nam herbatę. Gdy jednak my chcieliśmy ich poczęstować zacnym płynem z piersiówki, odpowiedzieli, że w ogóle nie piją. Wyszliśmy więc na dwóch starych opoi.
Po dłuższym odpoczynku (takim połączonym ze zdjęciem butów) wróciliśmy do Sękowca przez Zatwarnicę, idąc stokówką aż do kościoła, a potem już przez wieś do mostu na Sanie.
Zakładki