Kasiu przecież jedziemy aby się spotkać , poznać ,pogadać
i razem spędzić czas w górach – co do tego ma miejsce ?
Każde jest dobre .
Miło wspominam przypadkowe spotkanie Stacha Bieszczady
na szlaku pod Rawką , Bertranda z żoną w deszczu pod Jasłem , wędrówki w górach z Xirami , Piotrem S , Matyldą , spotkanie z Bobem , Jagną, Maniem , Tarniną w Ustrzykach na Czart Graniu , serdeczność Jacka z Caryńkiej gdy wpadam tam przelotem , czy kawa z IrasemJ w Cisnej i wiele innych .
Przecież gdyby nie KIMB to wszystkie te osoby nadal były by dla mnie tylko wirtualne , dalej byśmy się spotykali i mijali na szlaku jak obcy ludzie .
KIMB daje możliwość poznania wielu ludzi , ludzi którzy mają tą samą chorobę , ten sam nałóg a więc są dla mnie bardzo bliscy bo w jakimś tam sensie są tacy jak ja .
Skoro spotykamy się tu w wirtualnej rzeczywistości i skoro to lubimy ( musimy lubić skoro tu jesteśmy ) każda okazja spotkania się na żywo ( w Bieszczadach ) jest dla mnie ważna .
Samo miejsce tak naprawdę nie ma żadnego znaczenia .
Bieszczady stały się dla mnie bliższe , bardziej swojskie , jestem tam – u siebie , bo zawsze mogę kogoś spotkać , kogoś kogo znam z naszych bieszczadzkich spotkań .
Kasiu nie patrz na miejsce ,przyjedz , wirtualnie znamy się chyba już ze 3 lata a na szlaku pewnie się miniemy bo się nie poznamy , siądziemy sobie w jednej knajpie przy różnych stolikach i pewnie się nie zauważymy , albo pojedziemy jednym wagonem kolejki i będziemy sobie obcymi ludżmi .
Takich spotkań- niespotkań szkoda bo przecież jesteśmy jakby jedną bieszczadzką rodziną .
KIMB to jedyna okazja do spotkania ludzi z całej polski , ludzi którzy są nam bliscy a przez KIMB stają się jeszcze bliżsi .
Zakładki