Miało być na jeden raz, ale pójdzie w odcinkach
Zdjęcia niestety marnej jakości
Na parking w Granicy przybyli wszyscy na czas. Miłe pustki i tylko nasze dwa pojazdy, którymi przybyli Wojtek 1121 oraz Bywalcowie ze mną na doczepkę. Wojtek niezwłocznie wyciągnął z bagażnika, to co obiecał. Napój aromatyczny, rozgrzewający i rozweselający. Pełni rozsadzającej nas energii ruszyliśmy na szlak KPN. Na rozstaju dróg pojawiła się pierwsza niespodzianka, co nieco zafrasowało Stałego Bywalca, który starannie zaplanował dla nas trasę. Miał już wprowadzić plan awaryjny – zmiana drogi, gdy nieopatrznie jęknęłam, że szkoda bo tak ciekawie się zapowiadała, i ach! drzewa pomnikowe, że ich nie zobaczę. Stwierdziliśmy dobra idziemy, co będzie to będzie! No i potem cały czas martwiłam się jak my przejdziemy przez ten kanał, co z niego mostek zdjęli.Cdn.
Zakładki