Kurrrrteczka...

Posypuję swój siwy łeb popiołem, a tors smaruję bieszczadzkim błotkiem, bom umówił dzisiejsze spotkanie bieszczadzkie w knajpie, której nie ma. Tak tak, mili Państwo, zlikwidowali Wetlinę, przynajmniej tę w CH Land.

Mimo tego towarzyskiego "fromaż" w pobliskim Jazz Bistro zebralim się w składzie:
- Aleksandra
- Bywalec,
- Wojtek,
- Recon,
- mua.

Było niezwykle miło, bo jedynie Wojtek był zmotoryzowany, a reszta doceniła bliskość metra i umiarkowaną cenę Żywca. Kolejne spotkanie odbędzie się podobnież w okolicach Dworca Gdańskiego, ale najpierw specjalne komando przetestuje nowy lokal i zażąda od właścicieli pisemnego zobowiązania, że się nie zamknie, dopóki parę forumowych mitingów się tamże nie odbędzie.