PawelBo dzięki wielkie za zdjęcia, ciepło na duszy zrobiło mi się gdy zobaczyłem wnętrze schroniska. Szczególnie opisywany wcześniej stół w kuchni i popielniczkę z korzenia o której zapomniałem wspomnieć. Wybacz jednak, ale jeden szczegół z Twego opisu mi się nie zgadza. Szopa z przedostatniego zdjęcia we wrześniu’77,gdy tam dotarłem, była już pod dachem. Jestem pewien na 100%, ponieważ suszyłem tam swój namiot i spałem w niej parę nocy. Popielica, jak pamiętam, w ciągu dnia raczej się nie ujawniała. Odwiedzała kredens regularnie ok. 23. gdy w kuchni zostały ze dwie lub trzy osoby na nocne pogaduchy.