Madzia, ja słyszałem jeszcze inną wersję ...
To, że Łotoczko przekazał komuś schronisko do prowadzenia to się zgadza.
Po jakimś czasie ów delikwent został wezwany do Leska czy Sanoka na UB, bądź Milicję. Jak wrócił, schronisko było już spalone.
Nie wiem na ile to jest wiarygodne, bo te opowieści bieszczadzkie to jak...opowieści dziwnej treści.
Zakładki