...Dzień przywitał nas pochmurnym niebem i zapewnieniem, że nie będzie padać.
Postanawiamy pójść szlakiem wsi, po których ślad pozostał tylko na mapie i w przewodniku Stanisława Kłosa. PKS-em jedziemy do Dołżycy -Skrzyżowanie a dalej pieszo drogą na Buk .
Idziemy w milczeniu, każdy z nas zajęty swoimi myślami Otaczające nas z prawej zbocza Falowej i Kotylnicy, a z lewej Jamy, przestrzeń i cisza, która wypełnia nas wkoło, sprzyjają rozmyślaniom. Mijamy zabudowania Buka, zatrzymując się od czasu do czasu aby zaobserwować budzącą się właśnie przyrodę do życie z zimowego snu. Sielankę tą przerywa nam zaobserwowany właśnie ruch na niebie, które w między czasie wypogodziło się. Lornetki wędrują do oczu, my zastygamy w bezruchu. Nad nami majestatycznie szybuje w swoim locie patrolowym nad swoim królestwem orzeł przedni. I gdy mieliśmy zamiar ruszyć dalej, on właśnie postanowił przysiąść na upatrzonym przez siebie punkcie obserwacyjnym , umiejscowionym na łące po lewej stronie drogi. Siedział dumny, dostojny patrząc na nas a my na niego. Rozglądał się wkoło, jakby sprawdzając czy wszystko jest na swoim miejscu.
Poprawił swe królewskie lotki, raz jeszcze zlustrował przestrzeń wokół siebie i poderwał się do lotu. Rozkładając skrzydła, stał się w tym momencie jakby większy, majestatycznie , acz z pewnym trudem począł przecinać powietrze płynnymi ruchami, unosząc się do góry.
Trwało to chwilę i nie miałem wątpliwości, patrząc na niego, kto tu jest gościem a kto panem tej krainy.
Och! chwilo ulotna czym że Ty jesteś skoro tak mocno zapadasz w pamięć?
A my idziemy dalej....
AD1984 kwiecień\maj