TAK , pamiętam , Dziadek ilekroć tam zawitałem, zostawiając swój środek lokomocji, zawsze był skory do pogawędek.Na początku lat 90-tych byłem tam z swoim synem, wówczas nastolatkiem, i dwoma jego rówieśnikami. Dziadkowi towarzyszył młody chłopak, chyba jego wnuk, a zwyczajowe zapytanie jak się żyje?, jak zdrowie? przerodziło się w prawie godzinną pogawędkę. A ku memu zdziwieniu chłopcy słuchali Jego opowieści z wielkim zainteresowaniem.
Natomiast będąc we wrześniu ub. roku starsza pani zapytana o Dziadka odpowiedziała : chłop lata swoje ma, zachorzał i zaleguje cięgiem.
Życie nie zna pustki i napewno miejsce to będzie funkcjonować, ale koloryt
i atmosferę tego miejsca zawdzięczać będziemy Dziadkowi .