jak sie lubi tetniace zyciem, turystami i knajpami krainy to przeciez mozna jechac gdzie indziej. Chocby do cisnej, a tak jak piszesz ,mozna sie nacieszyc spokojem i cisza, zabrac butle i troche zapasu jedzenia i cos upichcic, przeciez to nie taki duzy problem?? a z napojami to chyba tez nie problem, wystarczy sie usmiechnac do miejscowych i juz handluja ukrainska wodka

mam nadzieje ze jak pojade w kwietniu wiele miejsc w bieszczadach bedzie nadal spalo :D