Eeech, to są dopiero historie, DOROTKO i SB!!!! Serce się kraje, rwąc się równoczesnie w częściach do tych gór ukochanych, ale w czasach przeze mnie niestety nie pamiętanych... Chciałoby się tam być! Pod sklepuikiem "U Żyda", gdzie jak wnoszę prawdziwych LUDZI się spotykało i to o tych samych pasjach co nasze i o sercach gorących. Nie zazdroszczę Bywalcowi kaszanki (hihi, wiem co robię, że za tym czarnym nie przepadam ), ale to wszystko miało jakiś taki urok, charakter i klimat, który jeszcze bardziej uprzyjemniać musiał wędrówki!
A dziś? Jedyne historie jakie o kłopotach natury spożywczej opowiedzieć możemy, to takie, że wody braknie na szlaku z Komańczy do Cisnej i trzeba na przełęczy Żebrak do źródełka odbić... Albo pierogi w barze się skończą i trzeba kurczaka w zamian zamówić.... Nie ten klimat, eeech...
Jedyne historie w tym temacie, jakie ja wspominam, to takie, gdy brakło pewnego artykułu spożywczeego...Nocując na przykład w domkach Elektromontażu w Starym Siole postanowiliśmy świętować urodziny koleżanki. Mieliśmy nawet ciastka kawałek, świeczek kilka w nim a nawet szampana bezalkoholowego typu Piccolo. Zachciało się jednak ekipie wspomnianego artykułu... I poszliśmy twwardo o 23, w deszczu zacinającym i ulewnym szosą do Wetliny, bo bliżej nie było jak artykułu kupić. We dwóch szliśmy i uznaliśmy gdzieś na wysokości poczty, że po jeden artykuł to aż szkoda, kupimy dwa. Gdy przemoczeni dotarliśmy do Rancza - poprosiliśmy o cztery. I tak wszystko spożyliśmy. A wracając w ulewie, północ juz była, zobaczyliśmy za nami światła. Wystawiłem kciuk a peugocik się zatrzymał, wyskoczył gość jakiś i krzyczy - wsiadajcie szybko, bo cały mokry będę! No to my migiem! Kumpel już praweiw w srodjku, gdy gość spytał: do Cisnej? My: Nie, stare sioło... On: To wynocha!!! Macie przecież już tylko 500 m!!! I odjechał w dal.... Deszcz zacinał, my ogłupieli na szosie.... Rozgrzaliśmy się dopiero w domku, niezbyt potem zacissznym, bo pół kilograma ważący artykuł spożywczy, którego nazwy nie wymienię, by Kassandry nie denerwować, pomagał w hulankach.... Eeech, takie opowieści, jakie czasy (((
Zakładki