Dlatego rzadko korzystam z takich ułatwień jak szlaki, wydeptane ścieżki...
Z tymnowoczesnym wyposażeniem, to jest tak jak z aparatem cyfrowym, 'pstryk' i gotowe, czasami z lepszym efektem, ale z mniejszą przyjemnością, nie ma tej całej 'magicznej otoczki'. Bo co to za wyprawa jak ani razu człowiek nie przemoknie, but gdzieś nie pęknie.
Oczywiście wkurzające by było jakby ciagle się coś psuło, a rurki namiotu za każdą próbą rozbicia łamały się... Właśnie dlatego staramy się używać sprzętu jak najlepszego, niezawodnego. Ale są takie chwile, że nie narzekamy na przemoczone buty, tylko suszymy je do słońca po wielkiej burzy, odkładając kontynuację wycieczki na następny dzień. Takie troche 'romantyczne' podejście do chodzenia po górach...