tak, że mnie kiedyś bawili ci ludzie ubrani w Bieszczady jak w Alpy..
po dolnośląskich górkach (różnych, różnistych) w trzewikach chodzilim, w sztruksach starych, a stuptuty były naszym jedynym "sprzętem turystycznym". 5 warstw pasty do butów i heja!
9 godzin w śniegu=8 i pół godziny w mokrym bucie
i to nie wygoda wcale, że to się zmieniło, tylko zdrowy rozsądek raczej przy niemałej zasłudze nagłego, a niespodziewanego zastrzyku gotówki.. bo jak sie następnego dnia wstaje to w suchych butach iść się chce, a do mokrego stópkę włożyć? brrr.
mam la sportivy tibety (zakupione dzięki życzliwości Uniwersytetu Wrocławskiego ), które baardzo sobie chwalę za: wygodę (absolutnie niegdy mnie nie obtarły), dość dobra nieprzemakalność, trwałość (przy mojej niezbyt regularnej ich pielęgnacji..).
isotne jest to, że la sportiva produkuje butki raczej wąskie, w sam raz na kobiece stopy chyba.
a co do modeli damskich/męskich: produkuje takie np. boreal (model atlas bodajże). mierząc pytałam sprzedawcę czym one się różnią, a pan mi na to, że kolorem (damskie=jasne ofkors) i wyprofilowaniem stopy..
no, to sie dowiedziałam, że mam męską stopę, bo męskie były wygodniejsze, zwłaszcza wkładka mi sie lepiej układała (ale ponoć wkładki są unisex), a mój kolega kupił takowe, właśnie damskie, bo uznał za najwygodniejsze.
ja nie kupiłam, bo baardzo szerokie były-i te, i te.
a jak but jest za szeroki, to fatalnie, bo sie zgina nie tak jak trzeba, a mej współtowarzyszce, to sie nawet dziurki porobiły na tych za szerokich zgięciach (ale to było w alpinusach chyba).
la sportivy radzą sobie dzielnie: w mokrym śniegu, w 8-godzinne ulewie, pieszo i na rowerze.
w upał nie bardzo, ale wtedy to ja wolę boso boso boso..
po połoninie!!
Zakładki