Jeszcze ja! Jeszcze ja! Ja chcę pofilozofować! Taaaaak mi tęskno za Bieszczadami, że gotowa jestem szukać z nostalgią resztek górskiego błota w moich butach bezpredatorowych (tzn ja jestem ich predatorem i je oczyszczam czasami). Po pierwsze Reconie - filozofujesz tu jak wszyscy pozostali więc skąd ten ton pouczający? Ty twierdzisz, że najlepsze dla Dudzia będą takie buty jak opisałeś, inni uważają inaczej. Niech więc Dudzio sam wybierze - czy zrezygnuje z wyjazdu w Bieszczady i będzie następne 5 lat odkładał na super buty, które będzie użytkował "pewnie max dwa tygodnie w roku (nie w zimę). Odwiedzę raczej tylko popularne i nietrudne szlaki." czy też przejrzy swój zapas butów albo kupi takie tańsze tu polecane i pojedzie w Bieszczady. Z tego co napisał Dudzio nie będzie chaszczował ciemną i deszczową nocą po błotnistych jarach tylko będzie szedł wytyczonymi szlakami przy sprzyjającej ku temu pogodzie. Moim bardzo skromnym zdaniem - nie są mu potrzebne jakieś super buty. Da radę i będzie miał przyjemność z wędrówki w zwykłych wygodnych tanich butach. Nie wiem jak to bardziej uzasadnić. Może po prostu nie wymyślaniem na siłę uzasadnienia do rzeczy oczywistej. Dudzio nie pisze nic o tym czy ma jakieś trudności z poruszaniem albo utrzymaniem równowagi więc myślę, że po kamykach i korzeniach oraz pod górkę i z górki potrafi chodzić. Nie wiem czy to ja jakaś mało łamliwa jestem ale jeszcze żadne skręcenie mi się nie przydarzyło a w różnych bucikach zdarzało mi się chodzić i "ślizgiem" z góry schodzić też. I powiem Ci Reconie, że uwielbiam jak ktoś mnie poucza na szlaku odnośnie ubioru, butów itp. Warto dla tych pouczeń chodzić ubranym i obutym "nieodpowiednio".
A odnośnie różnych przypowiastek o butach to muszę stwierdzić, że nawet wygodne sprawdzone buty czasami zawodzą. Zdarzyło się, że po pierwszym dniu chodzenia "odbiłam" sobie obie pięty. Nie wiem czy przez złe skarpetki czy przez tempo (rekonesans trasy do Biegu Rzeźnika to był). Po pierwszym dniu tylko bolało ale po drugi były już pęcherze i okropny ból przy stawianiu stóp. Dało radę chodzić tylko na palcach. No i na tych paluszkach przeszłam jeszcze w trzy dni kawał Bieszczadów (fakt - zostawałam ciągle w tyle ale tempo tabliczkowe zachowałam). Trzeba było tylko trochę bardziej uważać, gdzie się stawia nogi i muszę przyznać, że kolana trochę później mnie bolały (zwłaszcza zejścia dawały w kość) ale po tym doświadczeniu stwierdzam, że pewnie nawet w wysokich szpilkach można w sprzyjających okolicznościach po Bieszczadach chodzić.
Dudzio - jakiekolwiek buty mieć będziesz dasz radę. Może te dwa tygodnie to dopiero początek Twoich wędrówek. Uważam, że każdy powinien zaczynać od zwykłych, tanich - nawet mało wygodnych butów i sam stwierdzić co mu jest niezbędne w butach żeby był zadowolony. Powiem więcej - moim zdaniem każdy zaczynający przygodę z górami powinien zaczynać bez tych wszystkich bajerów udogadniajacych wędrówkę. Będzie wtedy wiedział, że woda jest mokra, kamienie bywają śliskie, korzenie twarde, błoto jest trudne do pozbycia a szlaki i bezszlaki bywają różne.
No to Dudzio - pięknego wędrowania życzę!
Zakładki