Strona 12 z 25 PierwszyPierwszy ... 2 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 22 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 111 do 120 z 247

Wątek: Przejście graniczne w Wołosatem

  1. #111
    Bieszczadnik Awatar Misieg
    Na forum od
    08.2006
    Rodem z
    Kraśnik/Rzeszów/Lesko
    Postów
    625

    Domyślnie Odp: Przejście graniczne w Wołosatem

    Cytat Zamieszczone przez joorg Zobacz posta
    Wojtek masz rację , ale może droga (myślę ,że ze środków Unijnych) z Wołosatego dalej na przełęcz może być początkiem "perspektywicznego myślenia", choć tu zapewne chodzi na razie o ochronę zewnętrzych granic EU , a nie o turystykę .
    Do końca nie zgadzam się z Tobą , Słowacy znowu nie są tak dobrzy jak piszesz , weżmy np . Roztoki , Radoszyce dla przykładu itp.
    Dokładnie, zresztą ostatnio nawet głośno było o drodze do granicy z Krępnej gdzie Słowacy też dali ciała

  2. #112
    Bieszczadnik Awatar wtak
    Na forum od
    03.2006
    Rodem z
    nie tak daleko Gór
    Postów
    498

    Domyślnie Odp: Przejście graniczne w Wołosatem

    Słowacja boi się że ją zadeptamy chyba :)
    pozdrówka :-)

  3. #113
    Bieszczadnik
    Na forum od
    11.2006
    Postów
    46

    Domyślnie Odp: Przejście graniczne w Wołosatem

    Najpierw niech zaprowadzą porządek na przejściach już funkcjonujących a potem myślą o nowych.Należałoby również ukrócić samowolę połączoną z chamstwem i łapówkarstwem Ukraińskich pograniczników bo jak na razie to oni zarabiają na turystach i nie tylko.

  4. #114
    prowydnyk chaszczowy Awatar Browar
    Na forum od
    01.2006
    Rodem z
    Kraków
    Postów
    2,823

    Domyślnie Odp: Przejście graniczne w Wołosatem

    http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...KEND/644332444
    2 lipca 2008 - 0:01

    Ukraińcy: otwórzcie nam drogę do Polski
    W górskich wioskach ukraińskich Bieszczadów ludzie marzą o pieniądzach z turystyki. Czy ich sny się spełnią?

    Z jednej strony Sanu przychodzą Polacy, z drugiej - Ukraińcy. W upalne dni wylegują się na trawiastych brzegach, a dla ochłody brodzą po kamienistym dnie rzeki. Czasami naruszą nawet granicę i wypiją wódkę. Za wspólną sprawę.

    Żurawin koło Lutowisk i Boberkę dzieli tylko leniwie płynący San. Przez ukraińską wioskę prowadzi wyboisty gościniec, który kończy się nieopodal pokrytej czerwoną dachówką strażnicy. Z jej okien doskonale widać Polskę. Gdzieś tutaj, podobno w bliskiej perspektywie, ma powstać przejście graniczne. W Boberce mówi się o tym z nadzieją, ale i z lekkim niedowierzaniem. Bo miejscowość duża, rozwojowa, lecz jeszcze nigdy nie dostała swojej szansy.

    Za żelazną bramą

    Oleg, 30-latek o smagłej twarzy, jest funkcjonariuszem straży granicznej, kimś wysoko stojącym w lokalnej hierarchii, mimo że bez szlifów oficerskich. Z uśmiechem na twarzy otwiera żelazną bramę z godłem Ukrainy, której nikomu bez przepustki nie wolno przekraczać. Dostał rozkaz wpuszczenia polskich dziennikarzy i ma ten przywilej, że przed nim nie robił tego jeszcze nikt.

    - Wchodźcie, oglądajcie, tylko że tu nic ciekawego. Rzeka, las, druty, ot wszystko. Kiedyś w tym rejonie było więcej ucieczek na polską stronę. Teraz imigranci z Azji chodzą innymi trasami. Ponoć bardziej niedostępnymi. Ale niewielu się udaje. Jak tej Czeczence, co jej w zeszłym roku w górach pomarło troje dzieci.

    Oleg i jego koledzy patrolują 30 kilometrów pasa granicznego, lecz rzadko mają okazję kogoś legitymować.

    - Czasem przyjadą Polacy, pstrykną parę zdjęć i wracają. Okolica ładna, ale spać nie ma gdzie, osobowym autem trudno dojechać. I dlatego tak bardzo potrzebne jest graniczne przejście.

    Boberka leży w utworzonym w 1997 r. na obszarze prawie 20 tys. hektarów Nadsiańskim Regionalnym Parku Krajobrazowym (NRPK). W dolinie, która przy dobrej pogodzie widoczna jest z szosy Lwów-Użgorod w okolicach Boryni, są także wioski: Szandrowiec, Jabłonka Niżna i Wyżna. Nieopodal znajdują się też miejscowości, których mieszkańcy zostali wysiedleni w latach 1944-46 przez reżim sowiecki w ramach "oczyszczania strefy przygranicznej”. W Dydiowej, Łokciu, Dźwiniaczu Górnym i Żurawinie (część terenów jest w Polsce, wioski przecina San) pozostały jedynie nieliczne ślady dawnej ludzkiej bytności: jakiś krzyż, cerkwisko, grób. Albo zdziczałe drzewa owocowe, które do dziś rodzą jabłka i śliwki.

    - Tam rzadko kto się zapuszcza, straż graniczna nie pozwala - mówią gospodarze z Jabłonki Wyżnej. - A szkoda, bo wreszcie trzeba pójść po rozum do głowy i otworzyć się na turystów. Słyszeliśmy, że po polskiej stronie uporządkowano nawet rumowiska piwnic. I ludzie mogą te miejsca odwiedzać, zapoznawać się z historią. U nas wciąż myśli się kategoriami z minionej epoki.

    Czas na zmiany

    Miniona epoka to czasy ZSRR. Ukraina od 1991 r. jest niepodległa, ale ludzką mentalność trudno zmienić. I przepisy. Bo czy normalne jest, że ukraińska straż graniczna działa według instrukcji dla sowieckich wojsk ochrony pogranicza z lat 60.?

    - One zupełnie nie przystają do dzisiejszych realiów - kręci głową Mychajło Ilnycki z Boryni, orędownik szerokiego udostępnienia Nadsania dla turystów. - Skoro Polacy mogli tyle dobrego zrobić w strefie przygranicznej, to czas, aby i na Ukrainie nastąpiły zmiany.

    Szansę widzi Ilnycki w planowanym przejściu granicznym Boberka-Żurawin. Z jego wiedzy, zaczerpniętej u władz obwodowych we Lwowie, wynika, że pierwsze roboty przy budowie drogi dojazdowej mają się zacząć w przyszłym roku. Żeby zrobić asfaltową nawierzchnię na odcinku 25 kilometrów (tyle jest z Boryni do Boberki), trzeba wydać 80 mln hrywien, czyli ok. 50 mln zł. Ale koszty mogą być jeszcze wyższe.

    - Ideałem byłoby zdążyć z otwarciem przejścia przed Euro 2012. Życie mieszkańców nadgranicznych wiosek zmieniłoby się całkowicie.

    Teraz większość z nich utrzymuje się z rolnictwa i hodowli, ale to nie są gospodarstwa dochodowe. Pozwalają przeżyć, lecz nie pozwalają się rozwijać. Widać to gołym okiem na każdym kroku: niemal w żadnej zagrodzie nie ma maszyn rolniczych, a większość prac wykonuje się kosami i motykami lub z pomocą pługa i konia.

    - My tu tak z dziada pradziada - przyznają miejscowi, ale nie wstydzą się, że zostali daleko w tyle.

    Wziąć przykład z Polski

    Gorzej, że za jakiś czas po obecnych 40,-50-latkach nie będzie miał kto przejąć schedy. Młodzi mieszkańcy Nadsania coraz częściej emigrują na zarobek do Europy Zachodniej. W zacofanych ekonomicznie wioskach zostają emeryci i dzieci, które po ukończeniu szkół pójdą zapewne w ślady swoich starszych braci i sióstr.

    - Żeby chcieli tu zostać, muszą widzieć perspektywę lepszej przyszłości, chociażby przez planowane przejście graniczne -tłumaczy Bogdan Komarnicki z Boryni, jeden z liderów demokratycznej opozycji w rejonie turczańskim w czasie Pomarańczowej Rewolucji.

    Tak samo uważa Mychajło Ilnycki. Jako nadleśniczy ma nadzór nad Nadsiańskim Regionalnym Parkiem Krajobrazowym, więc chciałby, żeby oprócz ochrony przyrody i dziedzictwa kulturowego, zaczęto stawiać na gospodarstwa agroturystyczne. - Nie muszą być od razu na wysoki połysk, ale schludny pokój, toaleta z natryskiem, smakowite jedzenie z naturalnych produktów mogłyby przyciągnąć w nasz region sporo ludzi. Przecież w Polsce zaczynano tak samo.

    - Podstawą jest wybudowanie drogi do Boberki, żeby przywrócić normalny ruch samochodowy - twierdzi Komarnicki. - Wtedy częściej zaczną tu zaglądać turyści. Znajdzie się też pierwszy odważny do zaproszenia gości w swoje progi.

    Okno na świat

    Walentyna Pronio ma 20 lat, kruczoczarne włosy, brzoskwiniową twarz i białe jak śnieg zęby. W Boberce prowadzi sklep spożywczo-przemysłowy. Obsługuje wracające ze szkoły roześmiane dzieci i sterane robotą, lecz wesołe starsze kobiety.

    W ciągu dnia parę razy trafią się też podchmieleni mężczyźni w gumiakach, którzy chcą się dobić piwem albo najtańszą gorzałką. To bezrobotni z wyboru: emigrować nie chcą, a do pracy w polu też się nie garną, licząc na zasiłki od państwa. To również ofiary kołchozów, gdzie ktoś nimi kierował i otaczał opieką. Kiedy państwowe molochy upadły, okazało się, że nie potrafią odnaleźć się w nowej rzeczywistości.

    Podobny syndrom dotknął początkiem lat 90. ludzi w zlikwidowanych polskich pegeerach, choćby w gminach Czarna i Lutowiska, zaledwie parę kilometrów od Boberki. Walentyna Pronio jeszcze nigdy w Polsce nie była, ale wie, że to już Unia Europejska i ludziom żyje się coraz lepiej. Właśnie dlatego jest przekonana: w jej rodzinnej wsi musi powstać przejście graniczne.

    - To będzie okno na świat, szansa dla Nadsania - twierdzi.

    Zgadza się z nią Wasyl Kowalczyn, leśnik z Jabłonki Niżnej: - Nie chodzi o przygraniczny handel, lecz o turystykę. Żeby było jak przed wojną. Mnie dziadkowie opowiadali, że wtedy w nieodległych Siankach i Sokolikach działało kilkanaście pensjonatów i schronisk, a goście przyjeżdżali z całej Galicji.

    Fakt. Był tor saneczkowy, trasy narciarskie, skocznia, korty tenisowe. Przeszłość nie wróci, ale jest kilka pomysłów na turystyczne ożywienie. W Siankach, pod patronatem prezydenta Wiktora Juszczenki, ma być zbudowany ośrodek dla paraolimpijczyków.

    - To okazja, by próbować przekonać rząd w Kijowie, że warto również zainwestować w ogólnodostępną infrastrukturę sportowo-rekreacyjną -tłumaczy Mychajło Ilnycki.

    Posmak tajemnicy

    Przejście w Boberce skróciłoby polskim turystom drogę w ukraińskie Bieszczady. Dzisiaj muszą oni korzystać z zatłoczonych przejść w Medyce czy Krościenku.

    - Tracimy tak dużo czasu, że nie sposób zwiedzić nawet połowy nadsiańskiego parku - narzeka Jacek Łeszega, przewodnik beskidzki. - Z konieczności ograniczamy się więc do krótkiej wizyty w jednej lub dwóch miejscowościach i wracamy z żalem, że nie udało się zobaczyć więcej.

    A naprawdę jest co. Niemal w każdej wiosce na obszarze NRPK zachowała się tradycyjna bojkowska zabudowa (np. jednobudynkowe zagrody łączące funkcje mieszkalne i gospodarcze), czy niespotykane już dzisiaj w innych regionach rodzinne zakłady rzemieślnicze: kołodziejskie, bednarskie, tkackie, ciesielskie.

    Wyjątkowa jest architektura sakralna. W dwóch cerkwiach w Boberce przechowywane są: ikona Najświętszej Bogurodzicy z 1759 r., Ewangelia wydana we Lwowie w 1743 r. księgi liturgiczne z początku XVII i XVIII wieku, a także elementy wystroju wnętrz ze zburzonych cerkwi w Łokciu i Dydiowej.

    - Podobne perełki mamy też w świątyniach w Szandrowcu, Jabłonce Niżnej i Wyżnej oraz Tureczkach - zachwalają wierni. - Czy można obojętnie przejść obok osiemnastowiecznego ikonostasu, starych obrazów z nieistniejących cerkwi w Tarnawie, czy resztek cudem ocalałego wyposażenia z Żurawina i Sokolik?

    - Ten skrawek Ukrainy jest jak z innego świata, ma posmak tajemnicy, której nigdy nie chce się odkryć do końca, żeby móc tutaj wracać - przekonują ci, którzy mieli okazję odwiedzić ukraińskie Nadsanie.

    Zdają sobie z tego sprawę miejscowi, dlatego są za otwarciem granicy, postępem, ale też chcą zachować w nietkniętym stanie to, co stanowi o wyjątkowości ich ziemi.

    Krzysztof Potaczała
    Pozdrav

  5. #115
    Bieszczadnik Awatar wtak
    Na forum od
    03.2006
    Rodem z
    nie tak daleko Gór
    Postów
    498

    Domyślnie Odp: Przejście graniczne w Wołosatem

    ehh.. pięknie to wygląda...
    pozdrówka :-)

  6. #116
    Bieszczadnik
    Na forum od
    08.2005
    Rodem z
    Sanok
    Postów
    79

    Domyślnie Odp: Przejście graniczne w Wołosatem

    Komarnicki, Ilnicki - to polskie nazwiska turczańskiej szlachty zagrodowej...

    Trzymam kciuki za to potencjalne przejście graniczne - wtedy któregoś dnia, po śniadanku, wsiądę sobie w samochód, przez Boberkę pojadę do Husnego Wyżnego, tam w magazinie kupię dwa piwa, jedno skonsumuję od razu i - w dwie-trzy godzinki wyskoczę na Pikuj, tam skonsumuję drugie piwko i nacieszywszy oczy widokami, spokojnie wrócę do domu na kolację...
    Ech, piękne są marzenia...
    Seba

  7. #117
    Bieszczadnik Awatar Basia Z.
    Na forum od
    05.2007
    Rodem z
    Chorzów
    Postów
    2,771

    Domyślnie Odp: Przejście graniczne w Wołosatem

    Cytat Zamieszczone przez Seba Zobacz posta
    Trzymam kciuki za to potencjalne przejście graniczne - wtedy któregoś dnia, po śniadanku, wsiądę sobie w samochód, przez Boberkę pojadę do Husnego Wyżnego, tam w magazinie kupię dwa piwa, jedno skonsumuję od razu i - w dwie-trzy godzinki wyskoczę na Pikuj, tam skonsumuję drugie piwko i nacieszywszy oczy widokami, spokojnie wrócę do domu na kolację...
    Ech, piękne są marzenia...
    Gorzej, kiedy podobnych Tobie znajdą się tysiące.

    ;-)

    B.

  8. #118
    Bieszczadnik
    Na forum od
    05.2007
    Postów
    343

    Domyślnie Odp: Przejście graniczne w Wołosatem

    Cytat Zamieszczone przez Basia Z. Zobacz posta
    Gorzej, kiedy podobnych Tobie znajdą się tysiące.
    http://img57.imageshack.us/my.php?image=img6127yq6.jpg
    maj; pod sposobnie osłaniającą od wiatru itd. skałką między Starostyną a Drohobyckim Kamieniem
    - na przestrzeni kilku m kw. m.in.:
    kawa 3w1, słodka chwila, chusteczki kosmetyczne (extremały...), dziczyzna liofilizowana (smakosze...), papier toaletowy, patyczki do uszu (esteci...), folie, papiery itd. - wszystko z polskimi metkami (Rodacy...)

    Realistycznie - przejście w okolicach Lutowisk byłoby mimo wszystko całkiem zrozumiałe.
    Drogowe w Wołosatem, czyli w środku Mnar.Rez.Biosfery - jak dla mnie - byłoby tragiczną pomyłką.

    Serdeczności,

    Kuba

  9. #119
    Kronikarz Roku 2011 Awatar buba
    Na forum od
    02.2006
    Rodem z
    Oława
    Postów
    3,646

    Domyślnie Odp: Przejście graniczne w Wołosatem

    taaaak... przez boberke czy wolosate bedzie szybko sprawnie i latwo pod pikuj... tylko czy wtedy bedzie jeszcze warto tam jechac??

    ja tam jednak wole trudniej, na krocej ale moc zobaczyc taka ukraine jak jest jeszcze teraz.. widok ukrainskich wsi i polonin wynagradza dlugi czas spedzony na przejsciach :D
    "ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną - cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam.. "

    na wiecznych wagarach od życia...

  10. #120
    Bieszczadnik Awatar Czarek pl
    Na forum od
    07.2006
    Rodem z
    Jaworzno
    Postów
    315

    Domyślnie Odp: Przejście graniczne w Wołosatem

    Cytat Zamieszczone przez Seba Zobacz posta
    Komarnicki, Ilnicki - to polskie nazwiska turczańskiej szlachty zagrodowej...

    Trzymam kciuki za to potencjalne przejście graniczne - wtedy któregoś dnia, po śniadanku, wsiądę sobie w samochód, przez Boberkę pojadę do Husnego Wyżnego, tam w magazinie kupię dwa piwa, jedno skonsumuję od razu i - w dwie-trzy godzinki wyskoczę na Pikuj, tam skonsumuję drugie piwko i nacieszywszy oczy widokami, spokojnie wrócę do domu na kolację...
    Ech, piękne są marzenia...
    Seba,mam nadzieje,że to tylko taki niekonwencjonalny żart.

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Przejście graniczne Krościenko
    Przez Arni w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 7
    Ostatni post / autor: 05-04-2013, 10:23
  2. Przejście graniczne Ruska - Ulma?
    Przez Petefijalkowski w dziale Wschodni Łuk Karpat
    Odpowiedzi: 0
    Ostatni post / autor: 19-02-2013, 22:58
  3. Przejście granicą Wlk Rawka - Wołosate
    Przez Gandalf w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 4
    Ostatni post / autor: 03-06-2011, 14:48
  4. Przejścia graniczne
    Przez marex w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 29
    Ostatni post / autor: 02-06-2009, 13:53
  5. Przejście graniczne
    Przez llukas1981 w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 5
    Ostatni post / autor: 25-06-2007, 20:04

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •