Oj, przepraszam, bo to ja zaczęłam tą całą dyskusję.
Nikogo nie mieszałam z błotem, napisałam tylko dwa zdania, że mi byłoby smutno, gdyby mój mężczyzna siedział sobie w knajpie przy piwie a ja sama chodziłabym po górach.
Po prostu w ogóle jest mi smutno, kiedy chodzę sama, ale czasem ciśnienie jest tak duże że nie wytrzymuję i jednak ruszam na szlak (częściej bez szlaku) sama.
Najczęściej jednak wędruję z grupą przyjaciół, lub ze swoimi synami.
Jeśli tylko są przesłanki do tego, żeby swojego partnera wyciągnąć w góry - trzeba próbować.
A zimne piwko - wieczorem po zejściu z gór - dlaczego nie ?
Życzę powodzenia.
Pozdrowienia
Basia
Zakładki