Piekiełko nie spodobało się sanepidowi i trzeba było się wziasc za remont jednak podobno(wiedza od mieszkanców) nie ma kto pracować bo wiekszosc ludzi zdolnych do pracy wyjechała i własciciel wszelkimi siłami remontuje.Wspomniany bar pod blachą niestety nie zastąpi PIEKIEŁKA,chociaz
Dla mnie bieszczady oprocz ,dzikiej przyrody ,"polskiej canady",były zawsze oaza wolniosci,a za nieboszczki komunyto juz wogole.Tu własnie poznałem wielu niezłomnych,wspaniałych ludzi,tu przyjezdzalismy z kumplami, zeby swobodnie poodychac,gdy wokoł była tylko szarosc,komuna i beznadziea,tu sie oddychało wolnoscia ,swoboda,a dzis wkracza tu komercja,coz,miejscowi maja widac jakies wypaczone pojecie o wrtosciowaniu spraw i ludzi,ale zeby odwracac sie os starych zazyłych znajomych,to jaks chanba!!!!
Widzę, że jacys forowicze siedzili pod blaszakiem w tych samych dniach, co ja :) Otóż, mnie poinformowano, że Piekiełko jest remontowane w tym roku, a miejscowi jakos na tyle pogodnie o tym mówili, że chyba końca świata nie będzie i w końcu remont się skończy.
no szkoda że tak się dzieje że teraz niestety liczy się tylko kasa dla większości... z jednej strony rozumiem tych ludzi... dla niektórych to jedyne źródło utrzymania podnieść ceny noclegu i załatwione... ale żeby "olewać" starych przyjaciół... coś tu jest nie tak
też jeżdżę w Bieszczady i mam nadzieję że jeszcze długo pozostaną taką oazą spokoju... gdzie człowiek może odpocząć, pobyć sam na sam ze swoimi myślami z dala od miasta i spraw życia codziennego...
oby jak najdłużej...
pozdrawiam!!
To jest faktycznie Eta Zaręba. Studiowałyśmy na jednym roku w krakowskiej ASP. Aż żal, że taki piękny album ukazał się w takim małym formacie. Ale Eta chciała, by zmieścił się do plecaka... Nie będę Ci tu opisywać ile Eta miała przykrości od strony wydawnictwa tego albumu - to w końcu nie moja sprawa.
Powiem tylko, że postąpili z nią podle - krytykowali okładkę, zwlekali z płatnościami - dystrybucja nawaliła itp. W końcu po kilku latach nieprzyjemnych przepychanek, rzucili jej jakieś grosze argumentując, że książka się nie sprzedaje.
Ja od lat, kilka razy do roku jestem w Tarnawie, maleńkim hoteliku BPN, tuż przy ukraińskiej granicy. Jest tam też sklepik z książkami, mapami i różnymi bieszczadzkimi pamiątkami. I oto, kiedy byłam tam zeszłą jesienią, zobaczyłam wyeksponowany albumik Ety. Okropnie mnie to ucieszyło, a jednocześnie zadziwiło, bo skoro to się nie sprzedaje, skoro wydawnictwo poniosło straty i w ogóle należy zmienić okładkę - to do jasnej cholery ten album po tylu latach tu robi?!. Pani Dorota Czarnik - obecny dzierżawca hoteliku, wyjaśniła mi, że dostawcą książki jest przedstawiciel owego wydawnictwa, który dostarcza wciąż nowe i nowe egzemplarze, ponieważ właśnie ten album, właśnie z uwagi na format, właśnie z uwagi na okładkę, no i oczywiście cenę świetnie się sprzedaje. Byłam w Tarnwie 14-20. sierpnia; książeczki już zabrakło.
Próbowałam to opowiedzieć Ecie, ale dla niej rozdział "Bieszczady" jest już niestety zamknięty. Zmarł Jurek 2000, zmarli wszyscy przyjaciele, wydawnictwo zrobiło ją w konia...
Może właśnie dlatego jestem na tym Forum, aby pogadać o Bieszczadach. Bo z Etą jest to już niemożliwe. To temat dla niej zbyt bolesny - a to przecież ona zaraziła mnie Bieszczadami, to ona na pierwszym roku naszych studiów pokazywała mi czarno białe zdjęcia rozwalanych cerkiewek. Ona tym żyła i to dokumentowała. Mam do dziś drewnianą kuleczkę z cerkwi w Paniszczewie.
pozdrawiam
Dorota
Ostatnie 1,5 tygodnia spędziłem w Blaszaku...(nie wiem czemu tutaj mówi się o tym miejscu ,,Pod Blachą"). Nigdy nie miałem przyjemności wypić w Piekiełku, ale do Blaszaka nie mam żadnych zastrzeżeń. Było świetnie, tam idzie się napić browara, posiedzieć i pogawędzić, a nie zjeść, zjeść można więcej w namiocie. A o tym, że jedzenie (chemiczna bułka za 5zł) jest denne to informują sami sprzedający czyli Kuba i Dorotka :]
Jeśli ktoś tam jest w tym momencie to niech pilnuje Żwirka i nie dawajcie mu fajek: Prawdziwy żołnierz zawsze ma naboje! :) kiedy tak mu powiecie to przestanie wyłudzać i wyjmie własną paczkę :] Pozdrawiam wszystkich Bieszczadników. I wspieram wszystkich zdołowanych którzy wrócili do swoich wielkich zasyfionych miast i czują się jak w klatkach. trzymajcie się! niedługo znowu pojedziemy!
Strasznie to smutne ,o czy m piszesz i jak postapiono z etą.Jak kupiłem jej album od jednego z "zakapiorow",Ktorzy zresztą są,na tym forum szeroko opisywani,od Ryszarda szocinskiego,i powiedział mi,to jest album ety,"tej"ety,,od jurka 2000 tysiece,od cerkwi w paniszczewie,poprostu historia.Rzeczywiscie podłosci straszne jej wyrzadzono,rozumiem jej rozgoryczenie<sam tego tez w bieszczadzie doswiadczyłem ,mieszkałem tam 2 lata na jaworcu,ale z czasem czas goi rany,wiele rzeczy idzie w niepamiec,wielu odchodzi na niebieskie połoniny,a biesy są nadal,mimo najazdu "hunów",z wawy,w wypasionych brykach,a poloniny ciesza swym bezkresem.Odchodzą znajomi,zakapiory,przyjaciele,niektorzy zachorowali na nieulaczalną chorobę ,posiadania kasy,kasy,jeszcze wiecej kasy,a biesy trwają w swej odwiecznosci,i zawsze spotkasz tam ludzi ,z ktorymi poprostu sie dogadasz,bo taka jest "Prawda starowieku",własnie tam,i tylko tam!!!
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki