Witajcie,
jakoś w tym roku wyszło, że urlop spędzę sama. Mój mąż woli morze (zawsze z deską windsurfingową), a ja postanowiłam pokazać, że sama też potrafię zorganizować sobie wakacje. Najchętniej wybrałabym się w góry - ale kobieta, sama, ma raczej ograniczone możliwości... (wczasy odchudzające stanowczo odrzucam).
Marzą mi się 2 tygodnie (od 25 sierpnia, jak minie "długoweekendowy" nawał, albo nawet później) w jakichś górach - najchętniej Beskidy, może Bieszczady albo Pieniny. Wyprawy niezbyt forsowne (cały rok uprawiania kanapingu i fotelingu dał się we znaki), wieczorem knajpka albo książka. Jakieś dwie - trzy bazy. A może kawałek tego urlopu w jakimś płaskim lesie z rowerem... Różne pomysły mile widziane, szczegóły do obgadania.
Znalazłam na tym forum zeszłoroczny wątek o podobnej treści, który miał spory odzew, może więc i w tym roku (choć trochę już późno) znajdą się jakieś chętne kobitki?
Pozdrawiam!