Tak sobie pomyślałem, że jak się pochwalę publicznie, to będę miał silniejszą motywację
Bo jest tak, że z papierosami walczę praktycznie od momentu, gdy zacząłem palić prawie 20 lat temu. Wiem, że to paskudztwo szkodzi i paląc czuję się gorzej. Rzucałem wiele razy, ale zawsze do tego syfu wracałem. W najbardziej ekonomicznych okresach paczka wystarczała mi na 2 dni, najgorsza opcja to imprezy przy alkoholu, podczas których w ciągu 4-5 godzin pochłaniałem całą paczkę. Rekord abstynencji to rok, średnia - 3-4 miesiące. Wbrew obiegowym opiniom najtrudniej było mi właśnie po paru miesiącach. Organizm wyczerpywał wówczas (chyba) żelazne zapasy i zaczynała się jazda... Mitem okazała się również głowna przyczyna powrotu do nałogu - stres. Nerwówka w pracy czy życiu osobistym działała na mnie wręcz odwrotnie - nie zapalę i już!
Rzucając palenie przez pierwsze dni wspomagam się plastrami z nikotyną. Nie wiem, jak innym, ale mi w tym okresie pomagają. Dzięki nim nie odczuwam najbardziej przykrych - bo fizjologicznych - efektów głodu. Zawroty głowy, nudności, drgawki... Oszczędzę dalszych szczegółów Poza tym pozostaje tylko opanowanie odruchu palenia, ale do tego wystarczy silna wola. Do tej pory mam pod ręką gumy z nikotyną, tak na wszelki wypadek. Nie palę od dwóch miesięcy i w tym czasie zużyłem 2-3 kostki.
Zapraszam do wirtualnej grupy wsparcia Dziękuję za "rozsądne" wpisy w stylu "wystarczy chcieć i się rzuca", bo to nie jest uniwersalna prawda
Zakładki