Minęło parę dni od powrotu z Bieszczad, pierwsze emocje z tym związane już troszeczke opadły i przyszedł czas na refleksje. Jedną z tych refleksji spowodował felieton 26 "ze szpilką" w "ECHU" sygnowany przez @S.
Otóż jak już wspominałem poznałem Rusałkę i jej gród, na tyle, na ile czasu nam starczyło. Grodem tym jest Lesko, chociaż nazwa Lisko dla mnie lepiej w ucho wpada. Zwykło się mówić, że jest tu Brama do Bieszczad. Po tej wizycie mam wrażenie iż przez dziurę w płocie do Bieszczad wjeżdżałem !!! omijając Lesko z prędkością "7 sekund".
Dla tych co już tam byli to pewnie nic nowego nie powiem, a dla tych co ewentualnie tam zajrzeć zechcą w wędrówce swojej, polecam.
Jest to urocze miejsce na spędzenie chwil paru, tak jak ja to uczyniłem, jak i na dłużej jeżeli ktoś będzie miał na to ochotę. A oto kilka chwil, które w mej pamięci pozostały i podzielić się nimi pragnę:
ponieważ łasuch jaetem okropny od ciastek i lodów zacząłem w cukierniach Panów SZ i P wokół Rynku usytuowanych. Pychota!!
A potem duch mego karmić począłem. Pierwsza była Synagoga.
Miejsce to domem modlitwy wyznania Mojżeszowego było, a na Galerię obecnie jest przekształcone.Ale mimo pełnienia obecnie innej funkcji duchowej, nic z swego mistycyzmu nie straciło.Wnętrze o niesamowitej akustyce, wystarczy przymknąć oczy wysilić trochę wyobraźnię , a głos mentora wznoszącego modły usłyszeć można. A tu na ścianach współczesne dzięła sztuki wiszą podziwu godne.Warto to zobaczyć, a w godzinach od 10 do 17 uczynić to można.
Potem do Bieszczadzkiego Domu Kultury swe kroki skierowałem by trochę historii Bieszczad posiąść. Jest tam wystawa pocztówek przez hobbystę zebrana,
a region ten dokumentująca, z przed lat kiludziesięciu. Można tam np. Sianki jako kurort zobaczyć, i autobus co letników ze Lwowa przywoził. Cisnę i wiele innych ciekawych miejsc, których już nie zobaczymy z prostej przyczyny, bo ich już nie ma, nie istnieją po tym jak wiatr historii po nich przeszedł. Z tego co wiem do końca wakacji będzie to można oglądać i wzrok swój tym nacieszyć.
Spacer ścieżką nad Sanem zakończyć polecam wspięciem się na Basztę, aby panoramę Leska i okolic bilższych i dalszych podziwiać.Przy dobrej widoczności, a taką miałem, panoramę Bieszczad podziwiać można. Z jednej strony można podziwiać Bezmiechową, kolebkę szybownictwa, a z drugiej jej bliźniczego brata Weremień, gdzie też szybowcem wznieść się można. Był to miły widok na koniec mego pobytu w tym Łez Padole.A na zakończenie dnia i pobytu udaliśmy się do Zamku Kmitów, gdzie w uroczym parku pod parasolem piwko spijaliśmy.
Siedząc wśród iglaków tam rosnących i fronton Zamku z kolumnadą porośniętą dzikim winem podziwiając, w promieniach zachodzącego słońca.
Bliscy moi naśmiewają się ze mnie, że wizyty w Lesku to na koniec pobytu w Bieszczadach planować będą. W przeciwnym razie to Bieszczady na pocztówkach oglądać im przyjdzie, a ja .... no cóż wrócę tam, tak jak w Bieszczady wracam jako ten wilk co go natura do lasu ciągnie.
marekm
Zakładki