Hej:)
Przed wojną nie było ograniczeń, a w dodatku można było np sobie hycnąć przez Gładką na Zawory i w rzeczone doliny liptowskie zanurzyć się bez przeszkód. Teraz TANAP ogranicza dostęp do szczytów, Horska Sluzba łapie, od jesieni do wiosny zakaz łażenia dla turystów po słowackiej części jest utrzymywany, starodawnej konwencji turystycznej nie ma, a Schengen wchodzi i wchodzi, aż wreszcie się coś rypnie i na koniec nie wejdzie;/
Ale wrócić by trza w Bieszczady - kiedyś rozmawiałem z członkiem delegacji niemieckiej w naszej firmie i okazało się, że w jego mieście, za jego m.in. sprawą, rośnie bardzo powoli krąg wiernych wielbicieli Bieszczad. 'These mountains are so wild, absolutely!' powtarzał kilka razy z wyrazem dzikości w oczach:D Nie zdążyłem go jednak odpytać o rejony, w których bywał...szkoda, bo warto byłoby sobie dokładniej określić skalę odczuwania tytułowej dzikości:)
Pozdrawiam,
Derty
Zakładki