Trudno mi powiedzieć czy to co najbardziej lubię w górach to ich "dzikość".
Raczej nazwałabym to roboczo "niekomercyjność".
Bo dla mnie w górach równie ważni jak i przyroda są ludzie, którzy w tych górach mieszkają, pracują, którzy z nich na co dzień korzystają.
Na naszym wyjeździe w góry Rumunii nazwaliśmy takie góry "górami w których zbiera się siano".
Przy czym copywrite na to określenie ma Pablo z Klubu Karpackiego - znany tu zapewne co poniektórym. On to użył w zeszłym roku, a my w tym roku podchwyciliśmy.
To są góry, w których ludzie normalnie mieszkają, eksploatują je ale w sposób nie rabunkowy, koszą trawy na carynkach, wypasają stada owiec i koni, robią sery.
Jeśli pracują w lesie - to nie używają ciężkiego sprzętu niszcząc przy tym drogi i las, ale koni.
Do przekazywania sobie informacji nie używa się SMS-u ale rogu pasterskiego ;-) bo nie ma zasięgu sieci GSM. Nie opłaca się budować masztów dla tak małej ilości ludzi.
To są góry, w których nie ma szerokich dróg typu "spychaczówka" a do każdego wysoko położonego gospodarstwa doprowadzają wąskie ale wygodne ścieżki, i przełazy przez worynie.
To są góry, w których przyroda ciągle jest silniejsza od człowieka, gdzie żyje się w rytmie pór dnia i pór roku, gdzie nigdzie nikt się nie spieszy.
Jednocześnie życie w domach jest tam doskonale zorganizowane - do każdego gospodarstwa prowadzą drewniane "wodociągi", dzięki czemu dobra woda jest dostępna w domu.
A w pięknych "paradnych izbach" na łóżkach leżą stosy poduszek haftowanych jako wiano panny młodej.
I nie jest to robione dla turystów, bo ich tam wcale nie ma.
Gdzie nie zatracona została ciągłość pokoleń, a gospodarstwa są przekazywane od wieków z ojca na syna i każdy wie do kogo dany kawałek łąki należyGdzie zachowane są tradycyjne obrzędy.
To są góry, gdzie można na cały dzień położyć się na łące i leżeć i patrzeć w niebo. Gdzie poczęstują Cię za darmo serem i mlekiem i dla każdego jesteś miłym gościem, którego poczęstuje się i horyłką. Gościem, a nie turystą, z którego da sie zedrzeć kasę.
Tego szukam w górach.
Najbliższe mojemu ideałowi są Góry Pokucko-Bukowińskie na Ukrainie i Marmaroskie w Rumunii. Mam nadzieję że jest tak jest i w innych górach w Rumunii, bo się tam wybieram za rok
Oczywiście że to mój obraz wyidealizowany - i tego w Bieszczadach już nigdy nie będzie, bo przecież nie można wymagać od ludzi aby rezygnowali z udogodnień cywilizacyjnych !!!
Być może tak wyglądały Bieszczady przed II wojną światową.
Widać jaką zrobiono im (samym górom) ogromną krzywdę.
Pozdrowienia
Basia
Zakładki