Hipotetyzujemy dalej
Do prostego stosunkowo wybronienia jest i lądowanie na terenie parku. Można je wytłumaczyć zniesieniem z obranej trasy przez niekorzystne prądy powietrzne i okolicznościami zmuszającymi do lądowania w sytuacji ratowania życia – np. wydawało nam się, że uprząż się rozpina itp.
Jeśli podchodzimy do tematu czysto prawnie, to Bmiller trafnie podał jeden wybrany zapis cytowanego rozporządzenia, ale powyższą, hipotetyczną sytuację mogą (jeśli chcemy) regulować przepisy (Prawo Lotnicze art. 93,ust. 3 lipca 2002) odnoszące się do okoliczności „przymusowego lądowania” oraz „lądowania w przypadku ratowania życia lub zdrowia ludzkiego albo udziału w zwalczaniu klęsk żywiołowych”. Co do „klęski” to byłbym ostrożny, ale uderzenie w dramatyczny ton w postaci bezpośredniego ratowania życia jako wartości nadrzędnej, w stosunku do cytowanego zakazu, jest dostatecznym wytłumaczeniem nagłego znalezienia się oko w oko ze strażnikiem na parkowej ziemi. Myślę, że podanych okoliczności nie da się w sądzie zakwestionować. Startujący delikwent ma oczywiście w odwodzie tuzin świadków, że to zdecydowanie nie on startował z Dużej Rawki.
Pozostaje tylko pytanie po jaką cholerę tak kombinować, jeśli za wejście do ścisłego rezerwatu płaciło się niedawno mandat w wysokości 200zł – warto się zastanowić, czy sprawa w sądzie o taką kwotę ma sens. Odmowa przyjęcia mandatu tematu nie załatwia, więc problem pozostaje.
Naive – podobnie jak i Ty chciałbym żeby policja robiła coś z popełnianymi przez ludzi wykroczeniami, ale oni naprawdę, poza wypisaniem mandatu, niewiele mogą. Biorąc pod uwagę wysokość potencjalnie wymierzanych kar (tych strasznych punktów za to nie ma), spora grupa ludzi śmieje się z ich niewielkiej uciążliwości i to jest dopiero żałosne.

JarekBartek