brawo Małgocha... takie zwierzaki mieszkają w Wilczej Jamie
brawo Małgocha... takie zwierzaki mieszkają w Wilczej Jamie
Tak szczerze mówiąc, to jeżeli już jakieś drapieżniki wymagają odstrzału (w woj. podkarpackim), to są to przede wszystkim lisy, oraz jastrzębie gołębiarze.
Mało kto zdaje sobie sprawę (albo woli nie wiedzieć) jakie spustoszenie w populacji kuropatw czy jarząbków powodują (zwłaszcza w zimie) jastrzębie.
W "zdrowym" ekosystemie, jastrzębie nie są w stanie przetrzebić kuropatw, a lisy zajęcy - ale to nie jest zdrowy ekosystem.
PS.
kiedyś znalazłem gniazdo jastrzębia (nie w Bieszczadach), gdzie ok. 60-65% resztek pod nim pochodziło od gołębi domowych (chyba pocztowych) - inaczej (chyba) młode padły by z głodu - no, nie napawa to optymizmem.
Ale to nie jastrzębie są "winne" tylko lisy,konkurenci jastrzębi.Normalnie w PL powinno być ok 30000-60000 lisów.Gdy liczba lisów zbliża się do 60tys zaczynają się dość mocno komunikować i zazwyczaj kończyło się to epidemią wścieklizny,która jest naturalnym regulatorem pogłowia lisów.Pod wpływem choroby populacja lisa spadała do 30tys, i tak wkoło panie dzieju.Obecnie,poprzez szczepienia populacja lisów sięga 220tysięcy szt. a jastrzębi jest tyle samo co dawniej.Odstrzały w zasadzie nie wpływają na stan liczebności lisów,ich populacja wyrwała się spod kontroli i dziesiątkuje zwierzynę drobną.
Pozdrav
Zgoda - tylko jak temu zaradzić ? - zaprzestać zrzutu szczepionek ?
W kwestii jastrzębi to (chyba) jedyną "poza-odstrzałową" alternatywą jest masowe wpuszczanie kuropatw wyhodowanych w specjalnych ośrodkach - co dodatkowo "podtuczy" populację skrzydlatych drapieżników (łatwy łup) - jeżeli dodamy do tego "mokry" rok (który nie sprzyja lęgom kuropatw), to koło się zamyka i wracamy do punktu wyjścia.
Część "ekologów" chce wydrapać oczy za sam pomysł odstrzału jastrzębi - ale los np. jarząbków g***o ich obchodzi - i bądź tu mądry
Aha - jarząbki są nadal na liście ptaków łownych... - aż ciśnie się na usta jakiś "cytat z" Wałęsy, bądź Endrju L.
Szczepan, a Ty wiesz w ogóle jak jastrząb wygląda, czy wszystko, co ma skrzydła i dziób hakowaty to dla Ciebie jastrząb?
Jakoś nie widzę by ubywało jarząbków w bieszczadzkim lesie. W Polsce spore szkody w zwierzynie drobnej robi człowiek, lis, dzik, kuna oraz pieski i koty.
Ostatnio edytowane przez marcins ; 23-05-2010 o 22:21
Marcin
Zapewniam Cię, że wiem - aczkolwiek ciężko udowodnić, ponieważ do "łażenia" zabieram zwykle tylko lornetkę - zresztą strzelić fotkę jastrzębiowi jest raczej ciężko.
No nie żartuj - zresztą nie chodzi tylko o Bieszczady, ani o same jarząbki.
Na pewno 6 gatunków dokonuje większych szkód niż jeden gatunek - nie "demonizuję", tylko przedstawiam swoje spostrzeżenia - i tak mam (poza forum) g***o do gadania w tej kwestii, więc po co się "spinasz" ?
Przecież ok. 30 lat temu te gatunki również występowały - natomiast np. jastrzębi było mniej (skutki stosowania DDT itp.) - a kuropatw było wtedy jakoś więcej.
Bobry też są czymś naturalnym i potrzebnym w przyrodzie - co nie znaczy, że w pewnych warunkach nie mogą być "szkodnikiem"
Ostatnio edytowane przez Szczepan Ł. ; 23-05-2010 o 23:26
Szczepcio daleko mi do spinania. Generalnie w Bieszczadach, ale i w Gorach Słonnych jastrząb nie należy do ptaków pospolitych, a tym bardziej wyrządzających szkody w łowisku. Na nizinach na terenach leśno-polnych zagęszczenie jastrzębi waha się pomiędzy 5-10 par na 100 kilometrów kwadratowych, ale o Bieszczadach tu mowa. Wiele kuropatw i zajców ginie również na polowaniach od ołowiu, ale nie są to już takie ilości jak lat dzieścia temu na pokotach można było oglądać. Problem lisa to tylko i wyłącznie wina człowieka. Myśliwym strzelać się nie chce, bo szkoda pocisku, a szczepionki robią swoje, co przedstawił Browar. Tak więc Szczepanie pogadaj z łowczymi by na lisa chętniej zapolowali, a sytuacja się może poprawi. Może, bo są też inne czynniki, które wpływ mają na drobną zwierzynę polną jak chociażby przemiany w polskim rolnictwie, które jest już całkiem inne na polskim niżu niż trzydzieści, dwadzieścia lat temu.
Marcin
Jest no mniej-więcej normalne zagęszczenie tych drapieżników, z tym, że gdyby dobrze policzyć, to na parę lęgową jastrzębi przypada (becnie) nierzadko tylko kilkanaście par kuropatw, które w zimie są głównym "menu" tego drapieżnika - można łatwo wyciągnąć wnioski, jakie szanse na odbudowę populacji mają kuropatwy.
Aha - taka ilość jastrzębi na nizinach, wiąże się z ilością gospodarstw rolnych (kury, gołębie) - na "naturalnym" pokarmie, przy obecnym stanie środowiska ("dostępność" drobnej zwierzyny) taka ilość jastrzębi nie była by w stanie przeżyć zimy.
Tak swoją drogą, to "gospodarka łowiecka" w Polsce, jako żywo przypomina PGR z "epoki" Gomułki.
Zauważyłeś, że po ostatniej zimie jakby "ubyło" myszołowów ? - do tej pory ich populacja miała się (na szczęście) nieźle - cóż, może mam pecha, albo za leniwy się zrobiłem na dłuższe "łażenie".
Czyli myśliwi są czasem "potrzebni" ? - nie jestem fanem tego "sportu", ale alternatywą są zakazy wejścia do lasów z powodu wścieklizny, oraz inne niekomfortowe sytuacje.
Nie mam raczej takiej możliwości, aby rozmawiać z łowczymi - już prędzej Ty, jako leśnik.
Ano widzisz Szczepanie sytuacja jest skomplikowana i to zarówno z jastrzębiami jak i kuropatwami. Jednak dalej się będę upierał, że jastrzębie to nie jest główny problem kuropatw, a przyczyny spadku ich populacji leżą gdzie indziej.
Odnośnie myszołowów to też mam takie wrażenie. Dalej jest ich jeszcze sporo, ale coś jakby ubywa. Głównie znajduję upadki pod słupami - w jednym miejscu to nawet po kilka sztuk rocznie. Jeden zabił się o transformator. Miałem parkę, która polowała na żaby i ropuchy w stawie. Niedaleko lesniczówki miały gniazdo. Niestety jeden zginął, a drugi po paru dniach odleciał w siną dal.
Marcin
Czarny pełzacz zfocony pod Chryszczatą co to??
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki