Serdecznie pozdrawiam
Stały Bywalec.
Pozdrawia Was także mój druh
Jastrząb z Otrytu
No niesamowite, że pamiętałeś o mnie Stały Bywalcze:)
Serce miałam do niedawna zajęte, teraz leczę rany, ale do jesieni będzie jak nowe, mam nadzieję. Zdążyliśmy być nawet w Bieszczadzie razem, okazało się jednak, że to za mało, żeby na dłużej nas razem zatrzymać...
Wybieram się ze znajomymi między 27.09.08 a 05.10.08 (do odpustu w Łopience), mam nadzieję Was poznać:)
Co ja sądzę ?
Jeśli nie będzie dużego przyboru wody, jeśli będzie można widzieć dno rzeki, to spróbujemy zmierzyć się z Sanem. Tak:
1. Ściągamy spodnie i mocno zawiązujemy je wokół pasa, albo chowamy do torby czy plecaka.
2. Ściągamy buty i skarpetki, buty wiążemy razem sznurowadłami i zawieszamy je sobie na szyi (jak chomąto).
3. Bierzemy dwa kije w łapki i włazimy do rzeki. Jest płytko, woda bardzo zimna, raczej poniżej, tylko czasem trochę powyżej kolan. Czyli niegłęboko. Ale bardzo nieprzyjemnie ze względu na liczne kamienie na dnie, niekiedy ostre, a przede wszystkim bardzo śliskie. Po to dwa kije - dla podpierania się podczas brnięcia po bardzo śliskim dnie.
4. Docieramy na drugi brzeg, walimy się na trawę i dokładnie wycieramy i osuszamy stopy. Jest to bardzo ważna czynność, zaniedbanie jej może skutkować obtarciem nogi podczas tych dobrych kilku km marszu, które są jeszcze przed nami.
A może by tak wariant ten zmodyfikować ?
Darujemy sobie ów bród i walimy lewą stroną Sanu aż do mostu w Studennem. A tam już czeka na nas wóz terenowy. Zgadnij, czyj ? Zgadując, nie musisz wychodzić poza najbliższą rodzinę.
Ostatnio edytowane przez Stały Bywalec ; 20-12-2008 o 10:00
Serdecznie pozdrawiam
Stały Bywalec.
Pozdrawia Was także mój druh
Jastrząb z Otrytu
Dzięki za wyczerpującą instrukcję przechodzenia przez bród. W punkcie 2 dodałbym możliwość założenia specjalnych sandałów do brodzenia w wodzie. Mam takie, ale jeszcze nie miałem okazji w nich brodzić. Chodzę w ich w lecie. Są bardzo wygodne i przewiewne.
Wracając do trasy, jak rozumiem, ten bród może być wykorzystywany w sytuacjach awaryjnych i lepiej przedostać się na drugą stronę Sanu mostem w Studennem.
Jeżeli jest do dyspozycji więcej niż jeden samochód, to oczywiście daje to lepszą możliwość planowania trasy. Nie trzeba wracać na piechotę w to samo miejsce.
Przez San ?
przypomniało mi się zdjęcie (zamieszam je tu) ... ale wtedy nie było cyfraków, komórek i kosmicznych klapek - więc to się nie liczy.
Henek, dzięki za zdjęcie.
Pozwalam sobie zauważyć, ze idziecie jednak niezgodnie z punktem 2 i 3 instrukcji Stałego Bywalca. Nie widać butów na szyi, ani kijków do podpierania się.
Wiesz, są różne szkoły przechodzenia przez San. Ja zaprezentowałem taką "50+", używając terminologii pana premiera Tuska.
Inni wybierają odmienne sposoby.
Wieść gminna też głosi, że taki np. Szanowny Kolega Iras, gdy mieszkał w OW w Sękowcu, chadzał do sklepu w Sękowcu (jeszcze parę lat temu były tam nawet 2 sklepy) na skróty przez rzekę, bynajmniej nie fatygując się do mostu na Sanie. Przechodził, tak jak szedł, nie zdejmując ani podwijając spodni, w butach i skarpetkach. Robił zakupy i w ten sam sposób wracał.
Można i tak.
Serdecznie pozdrawiam
Stały Bywalec.
Pozdrawia Was także mój druh
Jastrząb z Otrytu
Czy to znaczy, że w tej okolicy wszędzie można przejść San na piechotę?
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki