Pięknie prawisz...
Aż mi się zachciało wrócić w Bieszczad. Pozdrawiam z Piekar Śląskich
Pięknie prawisz...
Aż mi się zachciało wrócić w Bieszczad. Pozdrawiam z Piekar Śląskich
bertrand236
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
Wzdłuż grzbietu, na którym rozkoszowałem się pogodą, ciszą, spokojem i bursztynowym napojem, delikatnym spadkiem opuszczała się w dolinę leśna droga:
09_38.jpg
Zerknąłem na mapę i mi się nie spodobało, że ona tak się ciągnie zbyt łagodnie. Postanowiłem zrobić skrót odbijając od niej pod kątem lewym sierpowym w gęstwinę leśną. Skrót, he, he...
„I można ominąć - po drogach się snuć,
Lecz my nie szukamy łatwych dróg”* (link)
Ani połowy wysokości nie straciłem, gdy zewsząd otoczyła mnie sukcesja. Jak wiadomo jest to twór wielce zadziorny, czepliwy i złośliwy. Łudzi przesmykami kończącymi się gęstwą nie do przebicia, mami niby prześwitami, podstawia nogi, oblepia twarz pajęczynami, do oczu wpycha badyle! Im człowiek głębiej zabrnie tym dla niego gorzej. Smaczku dodają jeszcze dywanowe naloty strzyżaków. Ten przysiądzie na policzku, inny na czole, następny pcha się za koszulę, kolejny wplata we włosy! Wredne to takie, oj wredne! Się tego dziadostwa namnożyło i teraz żeruje na zbłąkanym turyście. Byle się szybko wyrwać z tej matni. W końcu coś tam widać niedaleko w prześwicie, albo kolejna fatamorgana albo polana. Teraz jeszcze tylko ten oporowy mur przybrzeżny trzeba pokonać a to zawsze jest esencjonalny zagęstnik plątaniny jeżyn, głogu, róży i tarniny z domieszką sypiących się za kołnierz iglaków, rozrośniętej we wszystkie strony leszczyny oraz walających się pod nogami olch. Udało mi się wyrwać spodnie, polar i całą resztę z tej ostatniej linii zasieków i wyskoczyłem wprost do zdziczałego sadu:
09_39.jpg esy34.jpg esy35.jpg
Niecałe sto metrów dalej wyskoczyła droga, którą mogłem spokojnie tu dojść. No cóż, skróty rządzą się swoimi prawami.
Miejsce niezwykle urokliwe, mnóstwo jabłoni różnych gatunków, grusze i jedna samotna śliwa a na jej niemalże czubku tylko jedna śliwka:
„Nie widzę ciebie,
Tylko cię czuję, czuję twój zapach
Jak dzikie zwierzę wyjące z głodu
Wyczuwam cię z daleka
Pachniesz tak dobrze
Zachodzę cię od tyłu (...)
Pachniesz tak dobrze
Wkrótce będziesz moja”** (link)
Zachodziłem ją od przodu, od tyłu, z boku jednego i drugiego, ale mi się nie oddała. Za wysoka jak dla mnie. Drągiem, trzeba było ją drągiem a nie skakać jak pajac.
A żeby cię tak robale zeżarły, rzuciłem na odchodne i przeskoczywszy potok zacząłem wspinaczkę drogą wśród łąk rozpościerających się na przeciwległym zboczu:
esy36.jpg esy37.jpg
__________________________________________________ ____
*W. Wysocki „Na grani” tłum. P. Orkisz
**Rammstein „Du Riechst So Gut” tłum. www.tekstowo.pl
Ostatnio edytowane przez sir Bazyl ; 12-11-2015 o 22:19
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
Skończyły się łąki, droga wpełzła do lasu po czym zawęziła się w ścieżkę a ta po kilkuset metrach rozproszyła się w poszyciu pozostawiając mnie wśród paprotnych pióropuszy
esy38.jpg
Najgorsze jest to, że one nie rosną jak przystało na paprotki – w doniczkach, tylko w zwartych i kolczastych zwojach ostrężyn, co znacznie utrudnia i spowalnia marsz. Lawirując wśród nich w stylu szalonej czapli (normalnej czapli kolana wyginają się do tyłu) metr za metrem zdobywałem wysokość.
Prześwity leśne obfitowały w widoki
esy39.jpg
pozwalając na zbawienne dla serca i zawiasów nożnych przerwy.
Po kilkudziesięciu minutach, zmachany jak koń po westernie, omotany pajęczynami i wyszturchany leśnymi mackami wygramoliłem się na sam czubek górskiego pipanta
esy40.jpg
„Opłacił się nasz trud, osiągnęliśmy cel;
Czuliśmy bicie serc i pod stopami szczyt.”* (link)
Długo to ja go pod stopami nie czułem, gdyż runąłem bez tchu na murawę:
„Przepięknie jest – i tylko tlenu brak!”*
Gdy minęła już faza karpia, serce powróciło ze skroni na swoje miejsce a ciśnienie do mierzalnych wartości, podreptałem wzdłuż grzbietu na widokową polanę
esy41.jpg esy42.jpg
Dziś, po raz już nie wiadomo który, opuściłem się z kolejnego szczytu w dolinę potoku. Się tak opuszczając wytropiłem przecherę
esy43.jpg
a kawałek dalej rumaki maści indiańskiej:
esy44.jpg
Tam w oddali, po drugiej stronie rzeki
esy45.jpg
zauważyłem łąki, w sam raz na kolejną wspinaczkę ku górze.
__________________________________________________ ____
*Lady Pank "Wspinaczka (czyli historia pewnej rewolucji)"
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
Minąłem skalną dziuplę
esy46.jpg
i po wdrapaniu się na krawędź urwiska mogłem maszerując wśród traw
esy48.jpg esy47.jpg
podziwiać okolicę
esy49.jpg esy50.jpg esy51.jpg
Ze szczytu pognałem ku asfaltowej szosie by złapać stopa, gdyż dotarcie na własnych kopytach do umówionego z Jankiem miejsca zapakowania mnie w drogę powrotną, było przed zmrokiem niemożliwe. A wiadomo
„Kiedy noc się w powietrzu zaczyna,
wtedy noc jest jak młoda dziewczyna,
wszystko cieszy ją i wszystko śmieszy,
wszystko chciałaby w ręce brać”* (link)
I weź się tu później oswobodź i wyrwij, tym bardziej, że
„Oplącze was to niebo,
klarnet uczynię z niego
i będzie buczał i huczał,
i na manowce wiódł.”*
Przez cały dzień kreśliłem w terenie esy floresy i teraz trzeba mi nie na manowce a na umówiony przystanek. Po kilku chwilach złapałem stopa, i dotarłem we właściwe miejsce. Wrótce siedziałem już w samochodzie Janka, w którym podróżowała oprócz kierowcy pasażerka. Oboje opowiadali o spędzonym dniu wśród ludzkiego mrowia na połoninach od Wetlińskiej po Szeroki Wierch. I jak tu nie lubić połonin?
„Bo gdy szlakiem ku północy
Podążają hufce ludne
Ja podnoszę dumnie głowę
I odjeżdżam na południe”** (link)
A nawet vice versa
__________________________________________________ ______
*Konstanty Ildefons Gałczyński „Ballada o nocy czerwcowej”
**Mirosław Hrynkiewicz „Ballada o Krzyżowcu”
Ostatnio edytowane przez sir Bazyl ; 15-11-2015 o 18:46
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
Piękna i wyjątkowo obfita w miejsca widokowe wyprawa. A od tego "pipanta"
Szczyt.jpg
to tylko jeszcze ok 350 m i można godzinami leżakować, aby nasycić oczy i duszę. Natomiast indiańskie rumaki wspaniale prezentują się w galopie.
Rumaki.jpg
Gdybyś posiadał dobrą lornetkę, to pewnie swoich znajomych, mógłbyś "podejrzeć" jak przeciskają się w tłumie.
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
Jakby tu tak ładnie sir Bazylowi podziękować za to, że opowiada o swoim wędrowaniu?
No to może tak...
http://browarkormoran.pl/Nasze-piwa/Sliwka-w-Piwie.html
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki