Wiem, wiem, wiem !
To musiała być Buka (link): https://pl.wikipedia.org/wiki/Buka_(Muminki)
Wiem, wiem, wiem !
To musiała być Buka (link): https://pl.wikipedia.org/wiki/Buka_(Muminki)
Akcja powoli się rozwija.dawaj dalej panie Sir Bazyl:)
No to daję :)
Po kilkunastu minutach leniuchowania ruszyłem w dalszą drogę zachowując maksimum czujności i węsząc oczami w głąb opadających zboczy gdyż chciałem utrafić we właściwy parów, słynący niegdyś z wydobycia czarnego złota. Właśnie na te tereny dotarła w latach osiemdziesiątych dziewiętnastego wieku choroba zwana gorączką złota:
„W tym okresie wydarzeń zaangażowany zostałem przez Isherwooda, do sprawowania naczelnego kierownictwa kopalni, którą, po zlikwidowaniu mej ciężkiej służby w Borysławiu, objąłem dnia 10 marca 1883 roku. Zaledwie zakwaterowałem się w żydowskim domu zajezdnym w Ustrzykach Dolnych, już mi zameldowano, że hrabia na czele zorganizowanej bandy chłopów zaokupował kopalnię, i zamknąwszy drogę dojazdową, prowadzącą przez las dworski uniemożliwił dojazd furmanek z beczkami, wysłanych po odbiór ropy.
Bezzwłocznie udałem się do wsi (…) by tu przy wydatnej pomocy karczmarza Jankla zwerbować około 100 jurnych parobczaków uzbrojonych w kije, widły i siekiery i wyruszyć z nimi na odsiecz kopalni. Pochód ten udał się wybornie, straże dworskie szybko ustępowały z drogi, a zepchnięte do parowu kopalnianego musiały, po krótkim i bezkrwawym oporze, zupełnie się wycofać z terytorium kopalni, dla której ustanowioną została silna straż graniczna, czuwająca także nad utrzymaniem wolnego dojazdu do kopalni.”*
Kilkanaście lat temu, w Roczniku Towarzystwa Opieki Nad Zabytkami Bieszczad nr 8 z 2001r. przeczytałem o istniejących dawniej na tych terenach szybach naftowych oraz wyżej opisanych wydarzeniach i już dwukrotnie tu się szwendałem ale zawsze od strony doliny więc było łatwiej namierzyć właściwy potok, i wzdłuż niego się przemieszczać. Teraz idąc grzbietową dróżką nie mogłem się zdecydować, w którym momencie powinienem od niej odpaść by trafić do celu. W końcu podjąłem decyzję i po kilku chwilach szybkiego marszu na krechę przez las, dotarłem do jaru strumyka delikatnie przystrojonego leśnymi ozdobami
zje16.jpg
Im dalej, niżej, głębiej, tym jar był gęściej zaścielony:
zje17.jpg
Wkrótce okazało się, że trafiłem we właściwy parów i wśród powierzchniowych wycieków skalnego oleju
zje18.jpg zje24.jpg
lejów po szybach wydobywczych,
zje20.jpg zje21.jpg
w których czasami tkwiły jeszcze pozostałości po odwiertach
zje19.jpg zje22.jpg
dotarłem do zalanego wodą i bulgoczącego szybu z "naftusią"
zje23.jpg
---------------------------------------------------------------------------------------------------
*Ferdynand Jastrzębski „Fragmenty pamiętnika starego nafciarza”
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
Ostatnio edytowane przez sir Bazyl ; 07-12-2017 o 21:01
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
Środek zimy, a tu taka piękna budząca się wiosna :) No i przygody sir Bazyla - jak zwykle wciągające.
Jak to trafnie stwierdził Ryszard Kapuściński:
"Póki jeszcze mogę, jeżdżę i będę jeździć. Pomimo ogólnego przekonania, że wszystko wiemy, ciągle jest jeszcze bardzo wiele rzeczy na tym świecie do odkrycia."
Czekam więc na wiosennego odkrywania ciąg dalszy![]()
Odkrywania zatem ciąg dalszy:
Zatrzymałem się w cieniu, na skraju lasu i położyłem się na trawie. Zlazłem jeno z koleiny drogi żeby mnie nie przejechało, gdyby jakiś myśliwy bądź offroadowy popapraniec zapuścił się w te tereny. Wcześniej wygrzebałem z apteczki ostatnie dwie piguły przeciwbólowe i się nimi naszprycowałem. Do zamętu w głowie i łupania doszły dreszcze więc przykryłem się polarem. Się leży a tu się niedobrze robi. Ja nie mogę, mało kurcze atrakcji – przecież piguły były dwie ostatnie! Nie ma mowy, nie wypuszczę ich teraz, o nie!
Jakoś atak przetrzymałem, przeleżałem w letargu ponad godzinę i troszkę puściło. Ze względu na świeże ślady opon na drodze, jakoś mi się to miejsce nie spodobało na biwak i polazłem dalej. Snułem się rozległymi łąkami w dół i w górę aż do czasu napotkania pozostałości po siedzibach ludzkich, czyli starej studni
zje36.jpg
i resztek podmurówki
zje37.jpg
Poszedłem jeszcze troszkę dalej do linii drzew porastających płytki jar, żeby mój domek nie rzucał się z dala w oczy.
Drzewa kładły już długie cienie
zje38.jpg
należało więc pomyśleć o zorganizowaniu obozowiska.
Jakoś mi nie szło rozstawianie płachty biwakowej, zmagałem się z nią znacznie dłużej niż potrzeba, wzbudzając zainteresowanie leśnej zwierzyny
zje40.jpg
W końcu udało się:
zje39.jpg
Graty wrzuciłem do środka i zszedłem do wodopoju
zje41.jpg
uzupełnić zbiorniki.
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
Kilka kroków od płachty rósł rozłożysty krzak głogu i przycupnąłem za nim na herbatę. Zmrok zapadał szybko a ja siorbiąc napar słuchałem narastającego świergotu ptactwa wszelakiego. Gdy już ciemność spowiła okolicę, jak za dotknięciem wyłącznika chór pierzastych zamilkł, jedynie jakieś niesubordynowane jednostki wznosiły w przestrzeń nieśmiałe trele. Zdawało mi się, że słyszę coś jakby tętent kopyt. Uznałem, że to kołacze mi się jeszcze we łbie echo udaru więc spokojnie dopiłem czaj do końca. Chwilkę jeszcze posiedziałem patrząc w ciemność, po czym wstałem, w jedną rękę chwyciłem matę, w drugą kartusz i kubek, wychynąłem zza krzaka i stanąłem jak wryty.
Ostatnio edytowane przez sir Bazyl ; 23-12-2017 o 17:46
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
Całą noc czekałem na ciąg dalszy a tu dalej nic się nie wyjaśniło![]()
He, he, a co na to małżonka?![]()
Wyjaśniam więc, żebyś następnej nocy mógł zająć się przyjemniejszymi rzeczami niż czekanie:
Do legowiska miałem około trzy metry a za nim, w odległości nie większej niż pięć metrów pasły się pierwsze jelenie i łanie ze stada liczącego około dziesięciu zwierząt. Ciężko było dokładnie je w mroku policzyć gdyż zarówno one jak i ja nie byliśmy przygotowani na to bliskie spotkanie. Ja zaskoczony ale zachwycony stałem jak oniemiały a one zerwały się do ucieczki i ich bure sylwetki na ciemnym tle lasu rozmyły się w tempie błyskawicznym. Kiedyś (dwadzieścia lat temu) już takie bliskie spotkanie przeżyłem, gdy biwakowałem nad Turzańskiem w kępie świerków. Nad ranem przyszły łanie i szarpały odciągi od namiotu, pewnie kosztując czy nadają się do żarcia. Teraz zwierzaki pewnie też przyszły zaciekawione co to wyrosło na ich łące.
Przebrałem się do spania, zaległem na materacu i pogrążyłem w lekturze biografii o Jacku Kaczmarskim. Jak już od podpierania się ścierpły mi obie ręce, wyłączyłem czołówkę i próbowałem oddać się w objęcia Morfeusza. Dla wyjaśnienia sytuacji dodam, że ten Morfeusz nie był jakimś moim kochankiem co postanowił odwiedzić mnie na tym bezludziu.
Dobiegające zewsząd odgłosy nie ułatwiały zaśnięcia i trochę się kotłowałem zanim zmorzył mnie sen. A bo to mi się wydawało, że idą ludzie i rozmawiają, a to jakieś trzaski i zawodzenia itp. W końcu udało mi się zasnąć ale nie na długo. Coś mnie obudziło, hałas, zły sen czy też Morfeusz z łokcia przywalił – nie wiadomo. Komórka wyświetliła 11.30, spałem więc niecałą godzinę. O co chodzi? Zacząłem nasłuchiwać i ciary przeszły mi po skórze a włosy stanęły dęba!
„Zupełnie nie wiem co się tutaj dzieje
Gdy widzę to wszystko niemalże truchleję”* (link)
Widzieć to jeszcze nic nie widziałem ale efekty dźwiękowe wystarczyły by truchleć. Ewidentnie coś blisko łazi, sapie, dyszy i pomrukuje. Jak zobaczę ten włochaty pysk w otworze wejściowym to będzie za późno! W jedną rękę chwyciłem czołówkę, w drugą granat hukowo-błyskowy (ponieważ plączę się po jarach, oczeretach i innych podobnych, to kiedyś kupiłem coś takiego i zabieram na samotne wypady).
Teraz tylko zdobyć się na odwagę i wyleźć spod płachty:
„I wiem, że mogę, wiem, że mogę
Choć mam pod skórą coś jakby strach
Lecz mimo tego wiem, że mogę”** (link)
wyskoczyć na łąkę i pogonić to bydle!
Plan był taki: oślepiam bestię czołówką, wyrywam zawleczkę, doprawiam mu granatem i …. tu się plan kończył.
----------------------------------------------------------------------------------------------------
*Kult "Psalm 151"
**Lipali "Upadam"
Ostatnio edytowane przez sir Bazyl ; 24-12-2017 o 12:29
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
Wlasnie na to czekałem.i warto było zignorować żonę i jej zachcianki
A co było dalej???
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki