W górę od Śmierdzącego Brzegu potok był zamarznięty a jar w którym płynie, zasypany śniegiem. W dolnym biegu oczywiście nasłuchiwałem czy jakaś Niagara nie szumi i jedyny wodospadzik znajdował się na wysokości grobli dolnego stawu i wyglądał tak:
wodospad.jpg
Ten ze zdjęcia w książce wydaje się zdecydowanie większy.
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
„A droga długa jest, nie wiadomo czy ma kres.
A droga kręta jest, co dalej za zakrętem jest?”* ( link )
Za jednym z nich była kapliczka św. Jana Nepomucena:
zdradzony43.jpg
Za którymś z kolejnych cerkiew parafialna p.w. Zaśnięcia Matki Bożej:
zdradzony45.jpg
Na drodze, którą szedłem panował mimo niedzieli dość spory ruch, ale że chciałem jeszcze pobyć tu i jak najdalej odsunąć godzinę powrotu, postanowiłem od Olchowy do Zagórza dostać się pieszo. Jednak po kilku kilometrach asfaltowania stopy chciały mi nogi z d... powyrywać za takie pomysły, a mózg powoli zaczął wchodzić z nimi w koalicję. Taki bunt a ja przecież w butach szedłem, więc się cieszyć powinny gdyż mogłem im dać poczuć co to na prawdę jest droga:
„Co to jest droga to najlepiej dowiedzieć się nogami. A już obowiązkowo bosymi. Dobrze przy tym aby piach nie był ot taki sobie ale gorący albo zimny jak w listopadzie w przymrozek i żeby nogi młode były, stare kopyta mało czują. Dobrze, żeby na tej drodze jakaś kałuża była. Kamień. Korzeń. I skaleczyć palec albo piętę odbić oooo...żeby poznajomić się z drogą dobrze to trzeba hen w inne strony iść...iść...iść. Pomylić się na rozstaju. Wejść w dzikie chaszcze.** ( link )
A tu ani piachu, ani chaszczy, tylko asfalt ciągnie się w nieskończoność. I już by mnie przekabaciły żeby rękę z uniesionym kciukiem przed szyby pędzących automobili wyciągnąć, gdy nagle zrozumiałem po co tak lazłem zamiast śmignąć jakąś okazją. Ciemny, śnieżno-burzowy front zatrzymał się kilka kilometrów przede mną i nagle
„Jezu – kurcze – Chryste! Zobaczyłem światło!”***
zdradzony48.jpg zdradzony47.jpg zdradzony46.jpg
Po tym przedstawieniu nogi już bez oporu poniosły mnie na przystanek w Zagórzu, skąd udałem się
„Tam, gdzie szum wielkich miast, tam, gdzie pośpiech i zgiełk,
Znów wracamy, innego wyboru nie mając.
Choć do miast powracamy, jak statki na brzeg,
Nasze serca na zawsze już w górach zostają.
Dajcie spokój więc sporom o bzdury,
Jedną prawdę na pewno dziś znam,
Od gór lepsze są tylko te góry,
Których szczyty przed sobą wciąż mam,
Których szczyty przed sobą wciąż mam.”**** ( link )
____________________
*Akurat – „Droga długa jest”
** „Siekierezada” – film (reż. W. Leszczyński, R. Zatorski) na podstawie powieści Edwarda Stachury.
***John Belushi w filmie „The Blues Brothers”
****Włodzimierz Wysocki – “Pożegnanie z górami”
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
"(...) jak dobrze wtedy zobaczyć naprzeciw człowieka" - ile razy każdy z nas miał taką sytuację? ja ze trzy razy kiedy widok człowieka mnie uspokoił i mogłam odetchnąć z ulgą:) raz pomyliłam ścieżki totalnie i 1,5 godziny chaszczowałam lasem, w tym połowę w deszczu. w końcu zobaczyłam czerwony GSB a nań harcerzyka. radosna kur* m* sama naniosła mi się na usta. harcerzyk był nieco zakłopotany sytuacją. poinstruował mnie że na lewo jest góra taka i taka a na prawo taka i taka wieś. "teraz to ja kurde wiem" -pomyślałam :P okazało się że szłam azymutowo tak jak chciałam ino ścieżka do której zmierzałam była z 300-500 metrów ciągle równolegle do mnie a idąc zgłupiałam już totalnie nawet brałam pod uwagę że może wyjdę na jedną wieś dalej. a sam film chyba nie będzie przesadą jak powiem że oglądałam kilkanaście razy (w tym 3 razy w Bieszczadach i raz w Grochowicach na festiwalu Stachury -akcja książki w ogóle rozgrywa się w Grochowicach i lasach Sławskich po których tam wędrowałam -ciekawym zjawiskiem było oglądanie po raz n-ty filmu ale tym razem na telebimie na tle lasu w którym rozgrywa się fabuła książki), dialogi wszystkie znam na pamięć :} jest to jedna z bardzo niewielu ekranizacji która świetnie oddaje książkę. mimo że scena z panem Bartoszko nie występuje w oryginale (wydaje mi się że jest to z innej ksiażki Stachury). tak bardzo nawiasem mówiąc, znalazłam kilka wspólnych rzeczy między filmem Siekierezada a Konopielka (są tego samego reżysera):
scena snu - potęgujące napięcie przez cykające świerszcze w obu filmach
pani nauczycielka -bibliotekarka występująca w tej samej roli w obu filmach
Kaziuk ten sam aktor i w obu filamach nazywa się Kaziuk
Bartoszko ten sam aktor i w obu filmach nazywa się Bartoszko
grochowice.JPG
Ostatnio edytowane przez Jimi ; 27-01-2013 o 14:32
"Wędrujemy zarośniętą dzikim zielskiem drogą..." W.P.
niesamowity ten Zagórz, światełko wspaniałe i klimat
halo,
ten Zagórz...
Bazylku widzę,że ...świetnie sobie radzisz z polowaniem na odpowiednia chwilkę :)
w Nasicznem ,pięknie przyozdobiłeś ściankę Mavo- fotografią -zmierzchowym Zagórzem,
teraz pieścisz zmysły "frontowym" Zagórzem i ...
hm...czas przybrać habit,może zawiesić szkaplerz i ...wstąpić do bazylianków.
:)
Ostatnio edytowane przez Pierogowy ; 29-01-2013 o 11:41 Powód: :)
"Najlepsze miejsce na namiot .jest zawsze troszkę dalej..."
Habit może poczekać. Jako namaszczony olejami forumowymi Ekspert, sir Bazyl powinien raczej przeprowadzić teraz ten eksperyment naukowo-badawczy z zakopaniem nietoperza w mrowisku (koniecznie z dokumentacją fotograficzną)
A Zagórz pięknie uchwycony. : )
Wczoraj było szaro, buro, zimno, padał deszcz na zmianę ze śniegiem i było...pięknie! W tygodniu naczytałem się na forum mnóstwo dyskusji na bardzo poważne bieszczadzkie tematy i dręczony marzeniami czy to o swojej chatce w głuszy i dziczy, czy problemem z otworzeniem budki z hot-dogami a może i piwem, czy też chęcią sprawdzenia na miejscu rewelacyjnych metod obliczeniowych dotyczących wycinki bieszczadzkich drzew dla urzędników, postanowiłem zerwać z dotychczasowym życiem i wyruszyć na tą ziemię obiecaną! Można powiedzieć, że poszedłem na całość – nie wziąłem ani oszczędności, bo nie miałem, biblioteczki – bo ciężka, telewizora – bo zepsuty, i paruset czy tysięcy innych rzeczy - bo sobie wymyśliłem, że pojadę autobusem.
Na mapie wypatrzyłem miejsce, gdzie nie ma zaznaczonych sklepów ani punktów gastronomicznych, więc w sam raz idealne pod haburgerową budkę – żadnej konkurencji!
Po opuszczeniu przytulnego autokaru udałem się do pobliskiego sklepu, w którym zakupiłem dwa piwa w celu sprawdzenia jak będą smakowały w miejscu ewentualnej lokalizacji punktu małej gastronomii oraz dwa batoniki śmietankowe „Pawełek”, bo „Bajecznych” nie mieli. Pod sklepem Land-cruiser, Mazda, Bmw i rower tzw. góral. W sklepie chyba wszystko oprócz „Bajecznych”. Klienci narzekali, że bardzo by chcieli mieć hutę żelaza i odlewnię, bo kiedyś w takiej na przykład Cisnej była a teraz panie, to ni głodu, ni smrodu i w każdym domu kanalizacja! Idąc po drodze, nie drodze, co ja piszę, po chodniczku ułożonym z kostki minąłem wiele domów, wszystkie ładniutkie, mnóstwo nowiutkich willi, na podjazdach samochody zachodnich marek – tak się troszkę zawstydziłem, że ja takiego nie mam ani domu, ani samochodu i że żyję w jakimś punktowcu w swojej dziupli jak nie przymierzając kura chowu klatkowego.
W końcu cała infrastruktura pozostała za moimi plecami a ja dotarłem do krzyża i drogi ku ziemi obiecanej:
marzec_15.jpg
Tak sobie kombinowałem, że nie jest źle, jakąś budę na kółkach da się tą drogą przeciągnąć, byle nie podczas roztopów i większych opadów deszczu, gdyż sforsowanie tego potoku
marzec_15_2.jpg
mogłoby nastręczyć niemałych problemów.
A droga jak to droga, wiła się raz po jednej, raz po drugiej stronie rzeki, która wiła się też bez opamiętania i mostów:
marzec_15_1.jpg
Po którymś tam skoku z kamienia na kamień, zakończonym nieudanym telemarkiem i zwieńczonym gejzerami wytryskującymi spod galopujących ku brzegowi kończyn, na szczęście tylko dolnych, wkurzyłem się i postanowiłem ją porzucić na rzecz zwierzęcych ścieżek. Nie będzie mi tu natura pluła spod moich własnych kopyt w twarz wodą z potoku!
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
Dobrze jest!
Wróciło Zwierzę na wiosenne leże i jeszcze popisowywuje o tem ;-).
Podoba mi się Twoja ziemia obiecana!!!!
Aktualnie 2 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 2 gości)
Zakładki