Może przez to nieszczęsne małe wu nie będzie dalszego ciągu?
Może przez to nieszczęsne małe wu nie będzie dalszego ciągu?
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
Dzięki tym jej skandalicznym działaniom, od trzech lat pozostał mi tylko jeden autobus – na Bukowiec. I tak oto, podczas kolejnych wędrówek odbywanych we wszystkie pory roku i przy różnej aurze, zapuszczałem się w rozmaite zakamarki leżące na prawo bądź na lewo od drogi Lesko – Bukowiec. Udałem się do liskich kapielisk:
esy10.jpg
zwiedzałem Dżordżię z przyległościami:
esy9.jpg
Terpiczów i okolicę:
esy11.jpg
doliny potoków i wzgórza nad Żernicą:
esy8.jpg
Berezką:
esy7.jpg
Bereźnicą, Polańczykiem, Wołkowyją:
esy1.jpg
Górzanką:
esy2.jpg
Bukowcem i inne leżące w odległości kilku do kilkunastu godzin marszu od nich. Czasem, gdy miałem wyjątkowe noszenie, udawało mi się zapędzić do Baligrodu, Jaworzca a nawet Cisnej.
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
Podczas błąkania się to tu, to tam, nie straszne było mi wiosenne buków pylenie
esy3.jpg
zaminowane żubrzymi
esy6zubr.jpg
plackami śródleśne polany czy rozdeptane przez niedźwiedzie trakty
esy12.jpg
a nawet Krzyżodziób :
esy5.jpg
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
He, he, meritum się domaga powrotu na właściwą ścieżkę, ale najpierw muszę sobie przypomnieć o czym to ja chciałem pisać?
Ostatnio edytowane przez sir Bazyl ; 20-10-2015 o 20:34 Powód: roztargnienie autora
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
Pisz Waszmość dalej a ze swej strony obiecuję wierne czytanie.
I teraz wzięło mnie na małą zmianę okolicy. Właśnie tak to było, piątek, późny wieczór, a mnie nosi, o raju jak nosi! Bo się Wam muszę przyznać, że ja tak po trosze jestem chyba wędroholikiem góromanem praktykującym, w znaczeniu, że czynnym i nic na to nie poradzę! No i kombinuję sobie w głowie, jak tu jutro, w tą wolną sobotę dorwać się do gór moich ukochanych, no jak? Na głodzie zawsze coś się wymyśli i tak też było tym razem. Wybawieniem okazał się wspomniany przez Krzycha - Bla Bla Car. Z tej formy podróżowania już wcześniej korzystałem, więc miałem już tam swoje konto i szybko namierzyłem kogoś jadącego we właściwym kierunku i o niezłej porze. Teraz pozostało tylko nawiązać kontakt i potwierdzić rezerwację. Wszystko przebiegło nadzwyczaj sprawnie i po kilkudziesięciu minutach latałem już wokół plecaka dorzucając mu rozmaite różności. Wyjazd był przewidziany na 5.40, ale podczas rozmowy telefonicznej ustaliliśmy, że lepszą godziną będzie czwarta. „No to git!”, jak mawiali git ludzie w komiksie o przygodach Jana Żbika, kapitana Milicji Obywatelskiej.
Minęła krótka nocka, plecak na ramię i już drepczę na umówiony przystanek, na którym już czekał przewoźnik:
- Cześć, Bazyl jestem.
- Cześć, Janek.
- Długo czekasz? (na przystanku byłem o 3.58!)
- Już z półtorej godziny.
Jan powiedział to zachowując kamienną twarz, tak jakby chodziło o pięć minut. No proszę, pomyślałem sobie, wcale ze mną nie jest jeszcze najgorzej.
Jak się później podczas rozmowy okazało, po prostu nie miał spania i plątał się po Rzeszowie robiąc nocne zdjęcia. Całą podróż przegadaliśmy, więc minęła bardzo szybko i w wesołej atmosferze, gdyż Janek zasypywał mnie anegdotami związanymi z jego różnymi pasjami.
W końcu dotarliśmy do miejsca zaplanowanego przeze mnie startu, więc wysiadłem a Jan pognał dalej.
Ostatnio edytowane przez sir Bazyl ; 21-10-2015 o 20:42
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
Wysiadłem na „Przełęczy Biznesmenów”, nazwanej tak w latach dziewięćdziesiątych od krążących po niej w poszukiwaniu zasięgu właścicieli pierwszych komercyjnych, wielkich jak cegły telefonów komórkowych centertela. Teraz już nikt tam zasięgu nie szuka, cisza, spokój, szósta dwadzieścia, Bazyl wdziewa stuptuty i zaraz wystrzeli w siną dal!
„W siną dal, w siną dal.
Pomaszerował lewa, prawa – w siną dal.”*
Wspaniała i radosna chwilo trwaj! Uwielbiam te momenty rozpoczynające wędrówkę, kiedy zatrzasnął się za mną drzwi auta czy autobusu a ja ruszam gdzie oczy poniosą, zdany wyłącznie na siebie i ciekaw czekającej mnie drogi, gdyż co prawda w głowie istnieje jakiś zarys obszaru, po którym będę się poruszał, ale przeważnie są to tylko ramy nałożone przez czas i odległość.
Ruszyłem kilka kroków przed siebie i znalazłem się w szarym o tej porze lesie.
„Ciemnym lasem szedłem przed siebie
Wyszedłem i gdzie jestem – nie wiem
Żeby choć jakiś dom albo dym
Słońce oślepia mnie blaskiem swym
Ciemnym lasem szedłem przed siebie
Gdzie jestem? Nie wiem, nie wiem...”**
Napotkana łania
esy13.jpg
„...gryzła trawę kręcąc mordą.
Kręcąc mordą i rogami
gryzła trawę wraz z jaskrami”***
i mając żuchwę zajętą mieleniem tej trawy (i jaskrów:)) nie odezwała się ni słowem, jeno wzrokiem zadając pytanie: gdzie leziesz człowieku?!
__________________________________________________ ___________________________
*B. Choiński, J. Gałkowski „W siną dal”
**J. Nohavica „Ciemnym lasem szedłem przed siebie” tłum. J. Lewiński
***K. Łochocka „Czarna krowa”
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
- „Ciemnym lasem szedłem przed siebie
Gdzie jestem? Nie wiem, nie wiem...”* (link)
- „Spytaj milicjanta – on ci prawdę powie,
Spytaj milicjanta – on ci wskaże drogę!”** (link)
Milicjanta nigdzie nie wypatrzyłem, ale nadrzewny tabloid umiejscowił mnie gdzieś pomiędzy Morzem Czarnym a Bałtykiem:
esy18.jpg
Spojrzałem na południe, w zlewnię Morza Bałtyckiego, która była jeszcze pogrążona w szarości
esy14.jpg
gdyż słońce do tej pory nie wyruszyło na wędrówkę po bieszczadzkim niebie. Pognałem dalej tym wododziałem i nadziałem się na kolejne zwierzę. Mimo, iż futerko miało rude – nie była to wiewiórka:
esy15.jpg
Rozpiętość rogów ze dwa metry, długość cielska ponad cztery, wysokość w kłębie z półtora, jaja jak arbuzy! Początkowo myślałem, że to krowa, bo sobie leżała na ziemi nie zdradzając, co też tam chowa między nogami. Zacząłem więc ją nęcić i kusić: mućka wstańże, no rusz się, podnieś dupsko to ci ładne zdjęcie zrobię, no krasula, muuu, muuu - zamuuułem pieszczotliwie. No i chyba ją wzięło, uniosła się na kolana i zaczęła się kołysać, do przodu, do tyłu, do przodu, do tyłu, zakos w lewo, zakos w prawo i jak się już rozbujała nastąpiło cielska dźwignięcie i się okazało, że to on a nie ona. Odwrócił się do mnie i spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy:
esy16.jpg
Nie zemdlałem, więc rozpoczął demonstrację siły i zwinności:
esy17.jpg
Aż w końcu ryknął przeciągle, co w wolnym tłumaczeniu znaczyło: spadaj synek bo „zrobię ci z dupy jesień średniowiecza”*** Miał szczęście, że byłem jeszcze przed śniadaniem, więc odpuściłem mu łomot i podśpiewując
„Idę prosto – nie biorę jeńców żadnych,
Idę prosto – dopóki sam nie padnę”**** (link)
czmychnąłem czym prędzej z jego pola widzenia.
Wyhamowałem dopiero na kolejnej rozświetlonej polanie
esy20.jpg
gdzie w ciszy, w słońcu i w samotności dobrałem się do sałatki z tuńczyka
esy21.jpg
Półleżąc na karimacie zauważyłem, że jednak nie jestem sam, gdyż w zasięgu wzroku śniadali też bracia leśni w grupach małych
esy22.jpg
troszkę większych
esy19.jpg
i całkiem sporych
esy24.jpg
__________________________________________________ _________________
*J. Nohavica „Ciemnym lasem szedłem przed siebie” tłum. J. Lewiński
**Dezerter „Spytaj milicjanta”
***Quentin Tarantino „Pulp Fiction”
****Kult „Prosto”
Ostatnio edytowane przez sir Bazyl ; 24-10-2015 o 22:29
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
Podczas śniadania spożywanego w tak fantastycznym miejscu i doborowym towarzystwie, zastanawiałem się nad dalszą drogą i postanowiłem troszkę polawirować po okolicznych polanach i grzbietach. Wywijane esy – floresy kreśliły fantasmagorie, a ja nimi odurzony nie zważałem na upływ czasu, więc na tej polance ze zdjęcia z czterema łaniami wylądowałem dopiero po dwóch godzinach. Łań już na niej nie było. Ruszyłem dróżką do lasu i ledwie co opuściłem polanę a tu „ gdzie spojrzę dookoła dżungla”* (link) i z jej głębin dochodzą dzikie zwierzęce odgłosy, takie porywcze tykanie-cykanie na przemian z dziwnym gulgotaniem! Przyłapałem wiewiórkę na upychaniu zimowych zapasów w spiżarni. Ale na mnie pomstowała, ale labidziła, ale narzekała i wrzeszczała! Co najmniej jakbym te smakołyki wybrał z dziupli i pożarł na jej oczach. Spryciula lamentując wniebogłosy jednocześnie przechodziła z drzewa na drzewo odciągając mnie od magazynu. Była to śliczna, ciemnobrązowa, niemalże czarna, leśna wiewiórka a nie jakieś podmiejskie, parkowe „ósme cudo znów na rudo”** (link) więc chciałem ją koniecznie sfotografować. Niestety miała pierońskie adhd i tak się wierciła i kręciła, skakała i biegała, że fokus w aparacie oniemiał i odmówił współpracy. Biegałem za nią przez kilka minut aż w końcu wyłączyła fonię i znikła w koronach drzew zostawiając mnie w głuszy leśnej z dala od drogi. Na krechę ruszyłem dalej i wkrótce nadziałem się na ślad starej drogi zwózkowej
esy25.jpg
i korzystając z tego ułatwienia dotarłem do kolejnych widoków
esy26.jpg
Po przeskoczeniu pierwszej górki zacząłem schodzić długą, wąską polaną przedzieloną pasem drzew. Wyszedłem zza nich ze słońcem i pod wiatr, więc wygrzewający się i polujący żbik pozwolił mi na małą sesję fotograficzną, niestety ze znacznej odległości
esy27.jpg esy28.jpg esy29.jpg esy30.jpg
Na razie mnie nie zauważył, więc niczym Old Shatterhand - biały brat Winnetou, przywarłem do ziemi, zrzuciłem plecak i zacząłem skradać się w jego kierunku. Na polanie pomiędzy nami znajdowało się delikatne wybrzuszenie pozwalające na ukrycie się przed jego wzrokiem ale tylko przy zachowaniu pozycji padnij. Sunąc własnym wybrzuszeniem po łące starałem się zbytnio nie zadzierać innych części ciała i wkrótce dotarłem do szczytu tej mini wydmy. Wstrzymałem oddech i podniosłem głowę, i cholera - popatrzyliśmy na siebie, i tyle go widziałem! :
Kapitan Żbik.jpg
Żbik ogłosił koniec akcji, więc zadowolony ze spotkania pomaszerowałem dalej.
Po kilku minutach znalazłem się na kolejnym, tym razem zagrzybionym grzbiecie
esy31.jpg esy32.jpg
na którym czekała na mnie kolejna niespodzianka. Błąkałem się po tej łące od zagajnika do zagajnika, od grzyba do grzyba, i nagle stanąłem jak wryty, gdyż spod moich nóg wystrzelił przed siebie w szaleńczym pędzie długouchy!
O raju, mało z butów nie wyskoczę a serce wali jak oszalałe,
„Skurczony świat, nie większy niż ta pięść,
na piersiach siadł i oddech mi się rwie...”*** (link)
muszę więc dla odzyskania równowagi psychicznej szybko się napić, lecz potrzeba „...mi ścianę, przytrzymam się muru gdy będę pijany”**.
W odległości trzech rzutów beretem znalazłem drewniany mur , o który mogłem się oprzeć i zażyć środki uspokajające:
esy33.jpg
__________________________________________________ ____________
*Lady Punk „Fabryka małp”
**Perfect „Idź precz”
***Perfect „Objazdowe nieme kino”
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki