Wróciłem z Duszatyna i źle to wróży dalszej opowieści... wody w Osławie nadal mało. Po burzy trochę przybyło..ale na krótko.
Wróciłem z Duszatyna i źle to wróży dalszej opowieści... wody w Osławie nadal mało. Po burzy trochę przybyło..ale na krótko.
Państwo dość silne, by Ci wszystko dać jest dość silne, by Ci wszystko odebrać
Kiedy wracałeś?
W sobotę odbiłem na Duszatyn, mając zamiar sprawdzić, kto na starym polu kempingowym obozuje. Zapomniałem, że legalnie dojazd do pola jest niemożliwy a w dodatku motocyklem jechałem, a to u niektórych od razu wyostrza zmysły nie zawsze pożądane.
Gdzieś na dojeździe mijałem Volkswagena ciągnącego kempinga, coś mi się kojarzy, że to mógł być Twój zestaw?
Ostatnio edytowane przez sir Bazyl ; 27-05-2024 o 19:29
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
Z dwóch leśnych dróg biegnących w kierunku nasypu wybrałem lewą gdyż wyglądała zdecydowanie lepiej. Niestety po dojściu do torów okazało się, że niezwykle bujnie rozpleniła się na nich tarnina. Poza tym nie było żadnych ludzkich śladów i zapadałem się znacznie powyżej kostek więc śnieg atakował skarpety i wdzierał się do butów. A wziąłem takie niskie buty bo przecież fala na Bugu miała ponad cztery metry! Myślałem więc, że jak w Smolniku wsiądę na pokład to wysiądę dopiero w Rzepedzi. Zapytacie: gdzie Smolnik i Osława a gdzie Bug i Wyszków? Puknij ty się Bazyl w ten pusty łeb!
Całą drogę się pukałem :)
Utknąłem na tym torowisku ale do tamtej drugiej drogi wracać się nie chciało. Wypatrzyłem, że tuż powyżej, przez młodnik prowadził niemalże szlak zrywkowy i teren był przetarty przez jakieś leśne monstrum
dudek8.jpg
Niestety wkrótce pożałowałem wyboru gdyż co krok grzęznąłem w pozostawionych gałęziach i tempo marszu spadło do wartości ubliżających słowu tempo. Na tym nie dość było atrakcji. Szlak zrywkowy zniknął a od torowiska oddzielało mnie ogrodzenie z siatki. Chaszczing jak się patrzy!
Nikt niby nie patrzył ale wycofać się trochę wstyd :) Delikatnie rozsierdzony brnąłem dalej i zabrnąłem do miejsca, w którym ogrodzenie zakręciło pod kątem prostym w górę stoku. Na szczęście niedaleko była brama zamykana na drut co ucieszyło mnie niezmiernie. Opuściłem ten niegościnny teren i wyskoczyłem na tą drugą drogę w miejscu, do którego dotarłbym pewnie cztery razy szybciej gdybym nie zaczął sobie ułatwiać wędrówki :)
Ruszyłem dalej torowiskiem kolejki
dudek9.jpg
po którym poprowadzono na tym odcinku szlak szwejkowski.
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
Czekaj , bo się pogubiłem, ....
czy rzecz nie jest o spływie bieszczadzkimi rzekami pływakiem ...?
Ja wiem , jaki jest tytuł wątku .. coś o chaszczowaniu ...
Dobra , doczekam spokojnie do sedna
Po kilkunastu minutach dotarłem do Duszatyna
dudek16.jpg
Tu okazało się, że Osława zasilona już Olchowatym nadaje się bardziej do traktoringu
dudek17.jpg
niż packraftingu :)
Jako beztraktorowiec ruszyłem dalej pieszo z pontonem w plecaku i wiosłem w ręce. Wiosło było złożone na pół i opatulone w czarny, materiałowy pokrowiec.
W przybarowej wiatce siedziała para turystów i po powitaniu, pan zagadnął, iż widząc mnie z tym pokrowcem w ręce, zakładali się z żoną o jego zawartość. Padły strzały w strzelbę, w narty, w kije i w wędkę. Cztery zero dla mnie! Gdy poinformowałem ich, że spaceruję sobie po Bieszczadach z wiosłem, popatrzyli na mnie z lekkim niepokojem w oczach :)
Wytłumaczyłem zatem skąd pomysł na takie wędrowanie. Po sympatycznej pogawędce ruszyłem dalej i wkrótce dotarłem do najpotężniejszego na tej linii mostu wąskotorówki. Miałem go dziś podziwiać od spodu ale kręte ścieżki przeznaczenia zawiodły mnie dużo wyżej i oglądałem go niemalże z lotu ptaka :) :
dudek18.jpg
Pierwotnie była to drewniana budowla (ależ fantastycznie musiało to wyglądać!) lecz w 1930 roku pracownik kolejki w akcie odwetu za niewywiązanie się pracodawcy z zobowiązań puścił czerwonego kura i wszystko poszło z dymem. Obecny most jest trzecim, gdyż poprzednika, już konstrukcji betonowej zniszczyli upowcy. Miejmy nadzieję, że ten jeszcze chwilę postoi!
Teraz leciałem z górki i po chwili zawitałem w Karpaty Zachodnie!:
dudek19.jpg
Spojrzałem na Osławę:
dudek20.jpg
pogroziłem jej palcem i zadumałem się, którędy dalej iść?
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
Do Rzepedzi najszybciej i najbliżej byłoby ciąć dalej prosto wzdłuż Osławy. Niestety po drodze czyhają o tej porze roku, mrożące krew w żyłach atrakcje czyli dwa brody. Można oczywiście je ominąć idąc torowiskiem kolejki ale powątpiewałem czy z okazji mojego przyjazdu zostało ono odśnieżone :). Ze względu na głębokość śniegu i płytkość ciżemek, czyli czynników ewidentnie zagrażających suchości skarpet, zrezygnowałem z tego lajtowego wariantu i wybrałem dłuższą drogę przez Komańczę, licząc, że tam złapię stopa. Przeskoczyłem górkę i już po paru chwilach dreptałem komańczańskim trotuarem w stronę Rzepedzi. W odpowiednim kierunku podążało sporo samochodów więc cały czas machałem i machałem, i machałem.
„Bez serc, bez ducha, to szkieletów ludy”*
Te ludy udawały, że nie widzą człowieka w potrzebie i mimo fotelowych pustostanów nie chciały przygarnąć mnie na pokład.
Przy łapaniu stopa występuje pewna prawidłowość – im bardziej wypasiona fura tym mniejsze szanse, że się zatrzyma. Takoż było tym razem. Na wysokości Komańczy-Letnisko zgarnął mnie młody człowiek powożący starą bryką i po chwili byliśmy już w Rzepedzi pod delikatesami. Samochód miałem zaparkowany przy szkole więc dalej ruszyłem pieszo. Na moście nad Osławicą minęła mnie grupa młodzieży, która kulturalnie się ze mną przywitała i zaczęła jątrzyć pytaniami co też niosę w czarnym pokrowcu. Padły bliźniacze do poprzednich strzały, poszerzone o teleskop i parasol ogrodowy :) Wyjaśniłem pokrótce o co chodzi, czyli że się pływać dziś nie da. Staliśmy na moście i tak jakby Osławica zadawała kłam moim słowom:
dudek21.jpg
Taka śmiała teoria powstała w mojej głowie, że są dwa rodzaje rzek, takie co płyną bardziej w pionie :) i takie co płyną bardziej w poziomie. Ja wybrałem akurat tą poziomą :)
Na tych dywagacjach minęły mi ostatnie metry wędrówki, zapakowałem się w swoją furę i wróciłem całkiem zadowolony acz nie do końca usatysfakcjonowany do domu.
Zadowolony, gdyż mimo pochmurnego dnia było pięknie (w Bieszczadach zawsze jest pięknie!) i wędrując wypocząłem wyśmienicie.
Nieusatysfakcjonowany, gdyż zamysł („idea”) pacraftingu polega na połączeniu spływu z przechadzką. Zatem udało mi się w tą formę wstrzelić ale tylko na 50% i troszkę żałowałem, że akurat nie w tą część pływacką :)
-------------------------------------------------------------
*Adam Mickiewicz „Oda do młodości”
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
Po powrocie do domu ten niedosyt na tyle jątrzył moją duszę, że po sprawdzeniu prognoz pogody na dzień następny, postanowiłem dać nam drugą szansę. Sobota wyszła jak wyszła
„Ale za to niedziela
Ale za to niedziela
Niedziela będzie dla nas!”*
Tym razem wybrałem rzeczkę znacznie mniejszą od Osławy ale płynącą bardziej w pionie :) i dość luźno powiązaną z Bieszczadami :) Nić łącząca ją z moją ulubioną krainą to król bieszczadzkich rzek czyli San.
Udałem się w Lasy Janowskie nad rzeczkę Trzebensz, która jest dopływem rzeki Białej wpadającej do Bukowicy, która jest już bezpośrednim dopływem Sanu.
Ponieważ jakbym nie naciągał to trudno ten teren zaliczyć do Bieszczadów więc pokażę tylko moje pływadło na brzegu Trzebenszy:
dudek22.jpg
i filmik przedstawiający fragmencik chaszczingu rzecznego, nakręcony niedługo później na Sołokiji:
--------------------------------------------------
*Niebiesko-Czarni „Niedziela będzie dla nas”
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
Lasy Janowskie są fajowe. Uwielbiam rez. Imielty Ług wiosną, kipi od ptaków. Trzebenszy nie znam ale Bukowa jest świetną rzeką.
A Sołokija też fajna, plątałem się nad nią w okolicy Rudy Żurawieckiej i Korni. Ten Twój kawałek to z przed Rudy?
Ostatnio edytowane przez Browar ; 25-08-2024 o 15:00
Pozdrav
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki