Do Rzepedzi najszybciej i najbliżej byłoby ciąć dalej prosto wzdłuż Osławy. Niestety po drodze czyhają o tej porze roku, mrożące krew w żyłach atrakcje czyli dwa brody. Można oczywiście je ominąć idąc torowiskiem kolejki ale powątpiewałem czy z okazji mojego przyjazdu zostało ono odśnieżone :). Ze względu na głębokość śniegu i płytkość ciżemek, czyli czynników ewidentnie zagrażających suchości skarpet, zrezygnowałem z tego lajtowego wariantu i wybrałem dłuższą drogę przez Komańczę, licząc, że tam złapię stopa. Przeskoczyłem górkę i już po paru chwilach dreptałem komańczańskim trotuarem w stronę Rzepedzi. W odpowiednim kierunku podążało sporo samochodów więc cały czas machałem i machałem, i machałem.

„Bez serc, bez ducha, to szkieletów ludy”*

Te ludy udawały, że nie widzą człowieka w potrzebie i mimo fotelowych pustostanów nie chciały przygarnąć mnie na pokład.
Przy łapaniu stopa występuje pewna prawidłowość – im bardziej wypasiona fura tym mniejsze szanse, że się zatrzyma. Takoż było tym razem. Na wysokości Komańczy-Letnisko zgarnął mnie młody człowiek powożący starą bryką i po chwili byliśmy już w Rzepedzi pod delikatesami. Samochód miałem zaparkowany przy szkole więc dalej ruszyłem pieszo. Na moście nad Osławicą minęła mnie grupa młodzieży, która kulturalnie się ze mną przywitała i zaczęła jątrzyć pytaniami co też niosę w czarnym pokrowcu. Padły bliźniacze do poprzednich strzały, poszerzone o teleskop i parasol ogrodowy :) Wyjaśniłem pokrótce o co chodzi, czyli że się pływać dziś nie da. Staliśmy na moście i tak jakby Osławica zadawała kłam moim słowom:

dudek21.jpg

Taka śmiała teoria powstała w mojej głowie, że są dwa rodzaje rzek, takie co płyną bardziej w pionie :) i takie co płyną bardziej w poziomie. Ja wybrałem akurat tą poziomą :)
Na tych dywagacjach minęły mi ostatnie metry wędrówki, zapakowałem się w swoją furę i wróciłem całkiem zadowolony acz nie do końca usatysfakcjonowany do domu.
Zadowolony, gdyż mimo pochmurnego dnia było pięknie (w Bieszczadach zawsze jest pięknie!) i wędrując wypocząłem wyśmienicie.
Nieusatysfakcjonowany, gdyż zamysł („idea”) pacraftingu polega na połączeniu spływu z przechadzką. Zatem udało mi się w tą formę wstrzelić ale tylko na 50% i troszkę żałowałem, że akurat nie w tą część pływacką :)



-------------------------------------------------------------
*Adam Mickiewicz „Oda do młodości”