Po parówce szwedzkiej i wystrychnięciu na dudka miałem skrobnąć ostatnią część wodnego tryptyku bieszczadzkiego ale poniosło mnie w inne klimaty. Czyli o lataniu będzie.
Zatem nie przedłużając, Madame, Monsieur, zapraszam do lektury:
„Patrzcie jak się lata
Gdy dupsko jest wolne od bata
Patrzcie jak się lata
Kiedy stać cię na
Kolorowy odlot nad Bieszczadem*
Albo tylko szary i byle gdzie...”**
Zanim jednak zacznę, chciałbym czytających przeprosić za początkowe wersy tekstu, w których może zaroić się od wulgaryzmów.
Generalnie trzymam japę na kłódkę ale czasem coś z kącika ust się uleje…
Decyzję o skoku do tego basenu uryny podejmujecie na własną odpowiedzialność więc ten śmiały krok najlepiej skonsultować z farmaceutą, proboszczem i dzielnicowym!
Bazyl
---------------------------------------------------------
*w oryginale w miejsce Bieszczadem jest Paragwaj
**Lech Janerka „Paragwaj” ( link )



Odpowiedz z cytatem
Zakładki